Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Cellfast Wilki Krosno mimo wprowadzenia pewnej świeżości do PGE Ekstraligi, przed ostatnią kolejką są już pewni spadku. Działacze „Watahy” zrobili chyba wszystko co możliwe, by się utrzymać, lecz to nie wystarczyło. Przed sezonem ściągnięto do zespołu m.in Jasona Doyle’a czy Krzysztofa Kasprzaka. Liczono, że tak utytułowani zawodnicy będą w stanie wznieść się na wyżyny i pociągnąć zespół, choć ostatecznie tak się nie stało. I o ile Jason Doyle spokojnie znajdzie sobie klub w PGE Ekstralidze, to w przypadku byłego wicemistrza świata takiej pewności już nie ma.

 

Transfer Kasprzaka do Krosna wzbudził przed sezonem wiele kontrowersji. Początkowo doświadczony zawodnik dogadany był z dotychczasowym pracodawcą, ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, natomiast po awansie Wilków 39-latek dostał bardzo kuszącą propozycję, na którą bez wahania przystał. W klubie liczono na wielkie odrodzenie Kasprzaka, lecz tak się jednak nie stało. W większości spotkań nie prezentował nic ponad to, do czego nas już zdołał przyzwyczaić w poprzednich sezonach.

– Spodziewałam się, że to nie będzie jakiś spektakularny transfer. Jednakże, przed sezonem spodziewano się, że również klub z Grudziądza będzie bił się o utrzymanie, więc sprowadzenie Krzysztofa Kasprzaka miało drugie dno, a mianowicie osłabienie bezpośredniego rywala. Głównie liczono jednak na to, że będzie to zawodnik, który zagwarantuje jakąś stabilną zdobycz punktową. Oczywiście nie był kreowany na lidera drużyny, natomiast jego objeżdżenie na ekstraligowych torach było solidnym argumentem. Poza tym, mieliśmy wiele przypadków zawodników, którzy popadli w marazm, a po zmianie barw klubowych wrócili z niebytu i zaczynali jechać. Po sezonie możemy sobie gdybać, czy był to dobry pomysł, ale trzeba pamiętać, że działacze mieli ograniczone pole manewru na rynku. Mając tą całą wiedzę, którą posiadamy dziś, pewnie w Krośnie postąpiono by inaczej. Diagnozę jest jednak bardzo łatwo stawiać po fakcie – mówi nam Marta Półtorak.

Krzysztof Kasprzak może mieć problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy w PGE Ekstralidze. Na horyzoncie nie widać chętnego wśród obecnych ekstraligowców, a bardzo wątpliwe jest także, że jego usługami zainteresowany będzie przyszłoroczny beniaminek. Marta Półtorak nie przekreśla jednak jego szans na dalsze występowanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

– Wiemy, że w żużlu zawodników nie przybywa, a raczej ubywa. W związku z tym sądzę, że nawet zawodnicy jadący poniżej oczekiwań mają szansę na angaż w PGE Ekstralidze. Nie skreślałabym więc Krzysztofa Kasprzaka, bo wiemy jaka jest posucha na rynku. Być może i ten zawodnik znajdzie swoje miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej – ocenia była działacz.

Na ten moment popularny „KK” leczy kontuzję odniesioną podczas meczu przeciwko Tauron Włókniarzowi Częstochowa. Z tego względu żużlowiec opuści także ostatnie spotkanie ligowe Wilków w tym sezonie, które odbędzie się już w niedzielę. Rywalem krośnian będą „Byki” z Leszna.