Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W środę zakończony został tegoroczny Gdańsk Speedway Camp. Podczas trzydniowego wydarzenia adepci żużla mieli okazję do treningów pod okiem Tony’ego Rickardssona i Taia Woffindena, udziału w spotkaniach tematycznych, a także uczestniczenia w turnieju Orlen Golden Boy Trophy. O przebiegu wyjątkowego wydarzenia, zaproszeniu wielkich mistrzów, a także specjalnej atrakcji, którą była możliwość obejrzenia zrekonstruowanych kombinezonów oraz motocykla Zenona Plecha opowiada nam Krystian Plech, organizator całego przedsięwzięcia.

 

Za Panem jeden z najintensywniejszych okresów w roku, czyli czas przygotowywań, a także realizacja kolejnego Speedway Campu. Jak Pan ocenia tegoroczną edycję tego przedsięwzięcia?

Wrażenia po tej edycji są bardzo pozytywne. Cieszę się przede wszystkim z tego, że pogoda dopisała, bo w ostatnich tygodniach bywało z tym różnie. Podczas Campu mieliśmy jednak naprawdę dobre warunki. Czasem aż za dobre, bo bywało bardzo gorąco. Dbaliśmy oczywiście o nawodnienie dzieciaków, ale też muszę powiedzieć, że za nimi również kilka intensywnych dni, w których spisały się świetnie. Wyróżnieniem dla mnie jest też to, że odwiedzili nas Tai Woffinden oraz Tony Rickardsson.

W jednym momencie adepci sportu żużlowego mieli styczność ze zdobywcami łącznie dziewięciu tytułów indywidualnych mistrzostw świata… Trudno było ściągnąć te postaci do Gdańska?

Wszyscy wiemy, że kalendarz jest napięty, więc trochę trzeba się było z tym nagimnastykować. W okresie Campu nałożyło się kilka imprez, zatem nie mieliśmy ułatwionego zadania. Gościem miał być również chociażby Janusz Kołodziej, który bardzo chciał być, ale wypadł mu finał Złotego Kasku. Z Taiem sytuacja była nieco łatwiejsza, ponieważ on od lat ściga się tylko w Polsce i w cyklu Grand Prix. Do tego doszła jeszcze przerwa w lidze, więc udało to się zorganizować. Z Tonym rozmawialiśmy od dłuższego czasu i tutaj mieliśmy mniej pewną sytuację. Na kilka dni przed wydarzeniem dostaliśmy jednak potwierdzenie od Tonego. Jego obecność była jednak niespodzianką.

Z niespodzianki cieszyli się pewnie nie tylko adepci, ale również ich rodzice. O spotkaniu większej legendy żużla trudno marzyć.

Dokładnie tak. Nikt nie wiedział kto będzie tym drugim głównym gościem. W pierwszy dzień Campu, około godz. 15., Tony wszedł do parku maszyn i zrobiło się cicho. Widać było, że niektórym trudno było uwierzyć, że faktycznie przyjechał sześciokrotny mistrz świata. Nagle na minitor zaczęło zjeżdżać całkiem sporo osób, które chciały zobaczyć mistrza. To na pewno też przez to, że Tony jest w Gdańsku świetnie kojarzony. W 1999 roku zdobywał przecież z Wybrzeżem medal Drużynowych Mistrzostw Polski. 

Mimo wszystko, dzieci pewnie chętniej chłonęły wiedzę od aktualnie startującego idola, czyli Brytyjczyka?

Tak było, ale muszę powiedzieć, że o takich sytuacjach, że któryś z młodych zawodników nie kojarzył Tonego nie mogło być mowy. Widać, że te dzieci są edukowane pod kątem historii żużla przez rodziców. Nikomu więc Tonego nie trzeba było przedstawiać. Adepci brali mnóstwo wskazówek od jednego i drugiego. Widać było gołym okiem jak chłoną wiedzę od tych wielkich mistrzów. My staraliśmy się wszystkie te spotkania tłumaczyć tak, aby w razie jakichś problemów wszystko do adeptów docierało.

Jakie jeszcze aktywności czekały na dzieci w dniach Speedway Campu?

Mieliśmy również szereg innych spotkań istotnych dla kształtowania kariery zawodnika. Bardzo się cieszę, że przyjechała do nas Marcelina Rutkowska-Konikiewicz. Dzięki niej zawodnicy mogli wysłuchać wielu ważnych zagadnień na temat współpracy żużlowców z mediami. Marcelina zdradziła też trochę tajemnic związanych z telewizją. Dobrze, żeby dzieci były również pod tym kątem systematycznie kształcone już w tym wieku. Później te spotkania z mediami, które jak wiemy są konieczne, nie będą dla nich takie trudne. Poza tym adepci odbyli również szkolenie antydopingowe. Warto, aby zawodnicy mieli świadomość jak pozornie błahe rzeczy mogą mieć duży wpływ na ich kariery.

Padł rekord frekwencji podczas tego obozu?

Niestety rekordu nie było, ale był to kolejny Camp organizowany w specyficznych warunkach, bo w czasach wciąż covidowych. Rekord to 32 uczestników i trzyma się on od trzech lat. Teraz było 24 uczestników, ale uważam to za dobry wynik. Musieliśmy działać podzieleni na grupy, w reżimie sanitarnym, bo takie dostaliśmy zalecenia. Myślę jednak, że podołaliśmy zadaniu.

Kolejną atrakcją podczas Campu była możliwość obejrzenia skór, a także zrekonstruowanego motocykla Pana Taty, Zenona. Jak wyglądała praca nad stworzeniem tego minimuzeum na to wydarzenie?

Kombinezony rekonstruowałem jeszcze za życia taty. Niestety żaden ze strojów, w których występował tata nie przetrwał, bo były one przekazywane kolejnym pokoleniom. Na potrzeby jednego z programów postanowiliśmy, że zrekonstruujemy jeden z nich. Najpierw był pierwszy, a potem kolejne. Pamiętam, że zrobiłem też mu prezent i sprezentowałem ten bardzo ważny kombinezon z 1973 roku.

Z motocyklami było trudniej. Ten pomysł z kolei wpadł mi do głowy zaraz po pogrzebie taty. Zrobiło mi się smutno, kiedy widziałem, że tatę żegnały motocykle, ale żaden z nich nie był tym, na którym tata się ścigał. Postanowiłem więc, że zrekonstruuję taki motocykl. Tym, który tata najbardziej wspominał i o którym najwięcej mówił był biały Godden. Stworzyłem ten motocykl od podstaw. Trzon motocykla został ściągnięty z Austrii, ale następnie zaczęło się kolekcjonowanie kolejnych części. Zależało nam na odwzorowaniu tego motocykla 1:1, więc pracy było naprawdę sporo. 

Oczywiście w 100 proc. nie udało się tego zrobić, ale mogę być zadowolony. Wyłącznik zapłonu tego motocykla został sprowadzony z Australii, sporo było też uczestniczenia w aukcjach dotyczących przeróżnych części. Osłony sprowadziliśmy z Anglii, napracowaliśmy się też przy szukaniu błotników w starym typie. Przy oklejaniu motocykla naklejkami czekało nas natomiast sporo przybliżania starych zdjęć. Efekt końcowy jest jednak całkiem niezły.

Czyli poza kolejkami do zdjęć z mistrzami ustawiły się kolejki do zdjęć z motocyklem?

Tak jest. Naprawdę sporo osób było zainteresowanych tym motocyklem. Zjechało do nas wielu byłych żużlowców i znajomych taty. Był Grzegorz Dzikowski, Dariusz Stenka, Jarosław Olszewski, Marek Kępa, Wojciech Żabiałowicz, Leszek Marsz i wielu, wielu innych i oni też chcieli ponownie zobaczyć ten motocykl. Do tego było też kilka innych starych motocykli, więc dla fanów sprzętu również mieliśmy gratkę. 

Te wszystkie pozytywne reakcje zapewne sprawiają, że kolejnego Campu spokojnie można się spodziewać. Są już w głowie pomysły na kolejne edycje?

Pomysłów jest dużo, bo takie chwile naprawdę motywują do pracy. Gdy podchodzi siedmioletni chłopczyk i bardzo dziękuje za kilka dni lekcji i wspaniałej zabawy, to jest to dla mnie nie do opisania. Mieliśmy sporo wyzwań, bo przecież były inne imprezy, chociażby Euro 2020, ale wszystko udało się pogodzić. Kończący turniej Orlen Golden Boy Trophy również wypadł świetnie. Chcieliśmy, żeby oprawa tych zawodów była bardzo profesjonalna, żeby ci młodzi zawodnicy poczuli się trochę jak w Grand Prix i tak faktycznie było. 

Oczywiście to wszystko nie odbyłoby się gdyby nie nasi sponsorzy, więc z tego miejsca bardzo dziękuję Miastu Gdańsk, PKN ORLEN, który był sponsorem tytularnym zawodów ku czci taty, firmom Drutex, Port Gdańsk i Fundacji KGHM, a także wszystkim innym, którzy z nami byli. Było wyjątkowo. Ten poziom będziemy chcieli podtrzymać w kolejnych latach.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA