fot. Unia Tarnów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

29-letni Ernest Koza po kilkunastu latach spędzonych na żużlowych porach powiedział „pas” i odwiesił kevlar na „kołku”. Tarnowianin większość swojej żużlowej kariery przejeździł na pierwszoligowych torach. Przed początkiem obecnego sezonu zdecydował się jednak powrócić do Unii, która rywalizuje na najniższym pułapie rozgrywkowym i to właśnie w jej barwach pożegnał się z „czarnym sportem”, przynajmniej jako zawodnik.

 

Dla Kozy nie był to ani wybitnie udany, ani wybitnie zły sezon. Przez cały czas trwania rozgrywek był podstawowym zawodnikiem Unii, wykręcając średnią biegopunktową na poziomie 1,796. Sam żużlowiec nie był jednak do końca zadowolony z tego, jak się prezentował. M.in. z tego powodu zdecydował się zakończyć karierę, choć jak zaznacza, decyzja była przemyślana.

– To było tak naprawdę trochę zaplanowane od dłuższego czasu. Chciałem widzieć jak te wyniki sportowe wypadną, w którą stronę to pójdzie. Stwierdziłem, że nie ma sensu tego ciągnąć na siłę. Mam małe dzieci i szukam też trochę stabilizacji. W sporcie kontuzja może się często zdarzyć, a to od razu wyklucza Cię z kilku spotkań, a to też cios pod kątem zarobkowym – mówi 29-latek w rozmowie z portalem tarnow.ikc.pl

Jazda na żużlu wiąże się z olbrzymimi wydatkami. Ci najlepsi są w stanie bez problemu pokryć koszty i jeszcze sporo przy tym zarobić, natomiast żużlowcy z niższego pułapu często muszą wiązać koniec z końcem. Tarnowianin przyznaje, że nie jest łatwo wyżyć z samej jazdy w 2. Lidze. – Ciężko, nie będę ukrywał i mówił, że jest inaczej. Lata mi lecą, dlatego stwierdziłem, że kończę karierę żużlowca – tłumaczy.

Ostatnimi zawodami Kozy był Memoriał Krystiana Rempały. 29-latek zajął w nich wysoką, czwartą pozycję. – Zależało mi, aby się dobrze pokazać, chciałem objechać zdrowo i stanąć na podium. Finalnie niewiele brakło, bo zająłem 4. miejsce, trochę pechowe, ale i tak się cieszę – przyznaje.

Kończy się pewien etap w życiu Ernesta Kozy, choć nie oznacza to, że obraził się na żużel. – Na pewno wciąż będę przy tym sporcie, będę się kręcił przy chłopakach, pomagał im. Cały czas będę blisko tego sportu – zapewnił.

Dodajmy, że 29-latek miał pewne w miejsce w składzie Unii na przyszły sezon. Jak przyznał prezes Jaskółek, Kamil Górak, w rozmowie z naszym portalem, decyzja żużlowca była dla niego zaskoczeniem. Mimo to, tarnowianie zbudowali skład, który na papierze wydaje się być faworytem przyszłorocznych zmagań 2. Ligi.