fot. speedwaygp.com
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

9 czerwca 2001 był wyjątkową datą w historii żużla w Wielkiej Brytanii oraz żużla w ogóle. Wtedy właśnie doszło do wydarzenia, które będzie w tym roku celebrowane wyjątkowo hucznie.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Wtedy właśnie kibice byli świadkami pierwszego w historii turnieju Speedway Grand Prix na Millennium Stadium (dziś Principality Stadium). Tony Rickardsson, Jason Crump i-co najważniejsze dla kibiców z Polski-Tomasz Gollob. Tak wówczas prezentowało się podium tych zawodów. Ostatnie z kolei, rozgrywane w 2019 roku, to wielki dzień Leona Madsena oraz towarzyszących mu na podium na niższych miejscach Emila Sajfutdinowa i Bartosza Zmarzlika. Organizatorzy planują powrót do ścigania w tym miejscu z przytupem, tym bardziej, że tegoroczny turniej będzie jubileuszowym, dwudziestym (byłby dwudziestym drugim, gdyby nie wyłączenie stadionu w czasie pandemii z użytkowania i przekształcenia go w szpital covidowy).

Wszystko zaczęło się w 1994 roku, kiedy padła propozycja, by rozebrać stary obiekt w stolicy Walii i zbudować na tym miejscu nowy, imponujący obiekt. Budowa zaczęła się trzy lata później, a w 1999 roku Millennium Stadium przyjął pierwszych gości. 73 931 miejsc-tyle osób może pomieścić ten imponujący obiekt. To nie tylko arena emocji sportowych, ale i miejsce organizacji widowiskowych koncertów: Madonny, Red Hot Chilli Peppers czy Rolling Stones), choć w pamięci kibiców żużla zapisze się oczywiście jako miejsce organizacji jednej z rund walki o indywidualne mistrzostwo świata.

Z okazji jubileuszu swoimi wspomnieniami związanymi ze zwycięstwami na tym obiekcie podzielił się triumfator zawodów sprzed dwudziestu lat, Ryan Sullivan.

Jeden z plastronów, który Australijczyk miał na sobie podczas zwycięskich zawodów w 2002 roku, zaginął. Pechowo, bo Sullivan ostrzył sobie zęby, by zabrać go na pamiątkę.

-Dwa tygodnie później, podczas Grand Prix Słowenii w Krško, zadzwonił do mnie Ole Olsen i zagroził, że jeśli nie oddam plastronu, zostanę ukarany grzywną-wspominał Sullivan, cytowany przez

„Speedway Star”.-Przekazaliśmy go z powrotem, razem z innymi, ale ktoś musiał go ukraść. Minęło dwadzieścia lat, a ja wciąż pamiętam, jakby to było dzisiaj. Mam jeszcze wideo z tamtych zawodów. Nie oglądałem go chyba z dziesięć lat, ale dobrze wszystko pamiętam. W finale jechałem z Toddem Wiltshire’em, Peterem Karlssonem i Leigh Adamsem. To było w czasach, zanim o wyborze pól decydowały wcześniejsze występy. Losowaliśmy pola i mimo, że miałem czwarte, którego nikt nie chciał wybrać, stwierdziłem, że się nie dam. Powiedziałem sobie: nieważne, co się dzieje, muszę to zrobić.

I to mu się udało. Radość z tamtej wygranej przyćmił jednak pewien drobny fakt, którego Sullivan nigdy wcześniej nie ujawnił.

-Wytypowano mnie do przejścia testu antynarkotykowego. Musiałem być odwodniony, bo zaraz po konferencji prasowej musiałem zejść do pomieszczenia w głębi stadionu i spędziłem tam trzy godziny. Przedtem tego wieczora sikałem jak szalony, ale kiedy przyszło do tego testu, miałem z tym problemy. Kiedy w końcu stamtąd wyszedłem, stadion był już pusty, boksy także. Nie było żadnej fety, bo nikogo już nie było w pobliżu. Myślałem, że załapałem się na imprezę po turnieju, ale się spóźniłem. Nie miałem okazji, by czegokolwiek się napić.

Tamten sezon zakończył na trzeciej pozycji w całym cyklu, choć po wygranej w Słowenii nabrał nadziei na to, że ten sezon skończy się inaczej.

-Trochę mnie to załamało, przyprawiło o desperację i przez to robiłem głupie błędy-przyznał w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem. Tak dobrych występów w walce o mistrzostwo świata nie powtórzył bowiem już nigdy później. Najlepszy sezon w późniejszej karierze wśród najlepszych zawodników świata zaliczył rok później-była to dziewiąta pozycja.