Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W niedzielne popołudnie Jonas Seifert-Salk ponownie pokazał, że jest niezwykle ważną kartą w talii Tomasza Bajerskiego. Duńczyk rozpoczął ściganie niemal od połowy zawodów, a miał ogromny wkład w cenne zwycięstwo ebebe PSŻ-u Poznań z Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Po zawodach mówił o tym, że jazda w takiej roli nie należy do najłatwiejszych dla zawodnika i przyznał, iż jeszcze nie myśli o klubie na przyszłoroczne zmagania.

 

Wygrana z gdańszczanami pozwoliła beniaminkowi 1. Ligi Żużlowej na opuszczenie dna ligowej tabeli. Poznaniakom zależało nie tylko na wygranej, ale i dobrej sytuacji przed rewanżem w sobotę. Rezultat 49:41 w pierwszej konfrontacji z Wybrzeżem sprawia, że trudno wskazać faworyta do zgarnięcia punktu bonusowego.

– Wygraliśmy ten mecz i z tego się cieszymy. Nie czułem jednak, aby moje motocykle spisywały się tak, jak powinny, więc w pełni zadowolony nie jestem. Trochę zmagałem się ze znalezieniem odpowiednich ustawień. Mamy jednak dwa punkty przeciwko drużynie z Gdańska, to dla mnie najważniejsze – mówi nam Jonas Seifert-Salk.

23-latek to tajna broń trenera Tomasza Bajerskiego. Ostatnio opuszcza on początek meczu i wskakuje do rywalizacji za gorzej dysponowanych kolegów. Wczoraj zdołał wykręcić 11 punktów z dwoma bonusami. Choć zawodnik wywiązuje się dobrze ze swojej roli, to nie ukrywa, iż nie jest to łatwa sytuacja.

– Nie lubię tak późno zaczynać. Podobnie było w Zielonej Górze, gdy po raz pierwszy pojechałem w szóstym wyścigu. Potem jechałem w aż sześciu wyścigach z dziewięciu. Nie jest łatwo tak wejść w mecz i potem tak intensywnie się ścigać. Dziś było z tym trochę lepiej, bo ścigałem się na domowym torze. Cieszę się, że pomogłem zespołowi – stwierdza siódmy najlepszy zawodnik rozgrywek.

Konfrontacja z drużyną z Trójmiasta była już piątą w tym sezonie, w której Seifert-Salk wykręcił dwucyfrowy wynik. Z racji tego, że w tym roku można podpisywać prekontrakty śmiało można się spodziewać, że niebawem prezesi zdecydowanie ruszą na łowy transferowe. Sam Duńczyk zapewnia jednak, że propozycje jeszcze do niego nie spływają.

– W tym momencie ofert nie mam. Powiem też szczerze, że jestem w pełni skupiony na rozgrywkach. Mamy jeszcze sporo ważnych imprez w tym sezonie do przejechania i dużo punktów do zdobycia. To dopiero połowa sezonu. O kolejnym będę myślał później – komentuje żużlowiec Skorpionów.

Po kilku dobrych występach słychać już dyskusje na temat tego, jak Duńczyk poradziłby sobie w PGE Ekstralidze. Jego dużym atutem jest także to, że w przyszłym roku dalej będzie mógł ścigać się jako zawodnik U-24. Czy zatem sam zawodnik czuje, że jest gotowy na starty na najwyższym szczeblu rozgrywkowym?

– Nie wiem, zobaczymy jak pójdzie mi w tym roku. Jeszcze sporo spotkań przede mną i one są dla mnie najważniejsze. Jeszcze naprawdę za wcześnie by odpowiedzieć na to pytanie – podsumowuje Jonas Seifert-Salk.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kapitalny występ Michelsena. „Kocham ścigać się w Częstochowie” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Tor w Teterow w rozpaczliwym stanie. Co z rundą Grand Prix? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Wymiana nawierzchni w Lublinie przebiegła nieprawidłowo? Szef sędziów nie widzi winy w plandece! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)