Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Co daje sponsoring w żużlu? Jakie warunki trzeba spełnić, żeby zainteresować swoją osobą potencjalnego sponsora? Między innymi o tym mówi Jarosław Podleśny, właściciel firmy Montage Service Podlesny, czyli długotrwały sponsor m.in. Kacpra Woryny, a także wielki sympatyk speedwaya, który jest także „kustoszem” własnego mini-muzeum. Zapraszamy!

 

Panie Jarku, na początku pytanie – skąd zainteresowanie żużlem?

Najprostsza odpowiedź – z Rybnika. Po raz pierwszy na żużlu byłem w latach… osiemdziesiątych. Niestety, nie pamiętam dokładnie pierwszego meczu, wiem, że chodziłem na mecze, pamiętam, że jeździł Piotr Pyszny, stara gwardia. Pamiętam Erika Gundersena, ale to naprawdę moje początki, byliśmy młodzi, mieliśmy po 13-14 lat.

Pana firma jest dość mocno eksponowana w speedwayu, skąd zatem pomysł na wspieranie żużla?

Pomysł wziął się od Kacpra Woryny, żeby go wspierać, sponsorować i pomagać. Kacper szukał pomocy, ale summa summarum ja odezwałem się pierwszy. Kto jeszcze? Sergiej Łogaczow, Paweł Trześniewski i trener Piotr Żyto. Na przestrzeni lat jakoś się to rozwinęło. Jeśli dojdzie jeszcze dwójka, to będziemy mieli pełny skład, całkiem niezły (śmiech). Jeśli widzę w kimś potencjał, to chcę go wspierać. I myślę, że Paweł Trześniewski jest zawodnikiem, który może w przyszłości bardzo się rozwinąć.

No właśnie, co musi zawodnik reprezentować, żeby przekonać Pana do nawiązania współpracy?

Hmmm… Musi mieć to „coś”. Ciężko to jednoznacznie określić – musi jechać, musi chcieć. Ja to po prostu widzę (śmiech). Widzę, że chce.

Można chyba jednak powiedzieć, że jest to forma bezinteresownego wsparcia, bo trudno uwierzyć, że reklama w Polsce ma przełożenie na działalność w Niemczech.

W pewnym sensie tak, moja reklama czy to na kevlarach Sergieja czy Kacpra czy w przypadku Piotra Żyto nie przynosi mi zysków w Polsce, ale po prostu podoba mi się, jeśli mogę wesprzeć zawodników, którzy mają potencjał. Niewykluczone, że może lepiej byłoby się lokalnie zainteresować, a „za rogiem” mam żużel w Landshut, ale przez to miałbym więcej pracy, a tego już nie chcę (śmiech). To też jest cząstka serca, chcę pomóc zawodnikom, żeby się rozwijali, a nie wspieram dla samej reklamy.

Może Pan się pochwalić również małym muzeum sportu żużlowego.

Faktycznie, „mała” kolekcja jest, mamy kevlar Kacpra Woryny i Janusza Kołodzieja – oba wylicytowane na aukcjach charytatywnych – a także kompletny motocykl Kacpra Woryny, na którym startował w Tauron SEC w 2019 roku. Co jeszcze? Kaski zawodników, również od Kacpra Woryny, gadżety w geście podziękowania za wsparcie, a także… szaliki piłkarskie. Najwięcej – Bayernu Monachium, okolicznościowe, m.in. z meczu z Chelsea Londyn czy TS ROW-u Rybnik. A co do gadżetów za wsparcie, jednym z „eksponatów” jest wał korbowy silnika motocykla żużlowego. Zdecydowanie nietuzinkowy prezent (śmiech).

Jeśli nie reklama u zawodników, to podpytamy teraz – czym zajmuje się firma Montage Service Podlesny?

Firma istnieje od 2007 roku, zajmuje się fotowoltaiką, głównie przygotowaniami pod elektrykę, generalnie ujmując – wszystko, co związane z branżą elektryczną, oprócz instalacji elektrycznych. Najprościej mówiąc – są to prace przygotowawcze pod instalacje dla elektryków.

A co Pana urzekło w speedwayu?

Wszystko (śmiech). Sam żużel, emocje, zapach, rywalizacja, adrenalina i… podprowadzające (śmiech).

W porządku, wspiera Pan zawodników – nie ma propozycji ze strony klubów, żeby je sponsorować?

Były, są i będą, ale tego nie rozważam. Klub powinien sam się obronić, a zawodnikowi przychodzi to trochę trudniej, bo żużel jest sportem kosztownym. Kluby mają spore budżety.

Co należałoby zrobić, żeby żużel zyskał na popularności?

Stadiony, sponsorzy, rozgłos PR-owy… Ja myślę, że po prostu brak teraz sponsorów, a ten wynika z braku zainteresowania. Jeśli jako przedsiębiorca, czy potencjalny reklamodawca, mam „sprzedawać” swój produkt, to muszę mieć zainteresowanie odbiorców. Dlatego sponsorzy odeszli. Tak jak mówił Egon Muller – kiedyś na trybunach w rozgrywkach ligowych w Niemczech bywało po kilkanaście tysięcy osób na trybunach, a sponsorami byli m.in. takie firmy jak Shell. To też o czymś świadczy.

Zbliżając się do końca – kto będzie Drużynowym Mistrzem Polski, a kto Indywidualnym Mistrzem Świata?

Indywidualny Mistrz Świata – Bartek Zmarzlik, bo moim zdaniem ma do tego predyspozycje. A na krajowym podwórku… Tu stawiałbym na Częstochowę. Myślę, że Włókniarza stać na medal, mam nadzieję, że się obudzą.

Rozmawiali ŁUKASZ MALAKA i PAWEŁ PROCHOWSKI