Żużel. Jarosław Hampel: Mam dobre wspomnienia z Piły. Jazda u boku Hansa bardzo mi pomogła w rozwoju (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tor w Pile to wielu latach posuchy znów będzie gościł najlepszych żużlowców na świecie. W najbliższą niedzielę bowiem rozegra się tam druga runda Canal+ Online Indywidualnych Mistrzostw Polski. Powrót na „stare śmieci” zaliczy Jarosław Hampel, który jest wychowankiem Polonii Piła i to właśnie w tym klubie zbierał swoje pierwsze szlify.

 

Po wielu latach do Piły powraca prestiżowy turniej. Pan jest wychowankiem Polonii i tu stawiał Pan swoje pierwsze kroki w poważnym żużlu. Jak wspomina Pan ten okres?

Okres w Pile wspominam bardzo dobrze. Jeździłem jeszcze wtedy jako młodzieżowiec w barwach pilskiej Polonii. Początki były jak to zazwyczaj bywa trudne, ale w tamtym czasie miałem okazję startować z naprawdę znakomitymi zawodnikami. Starty chociażby z Rafałem Dobruckim czy Hansem Nielsenem pomogły w rozwoju mojej kariery. Wówczas bardzo na mnie stawiano, jeśli chodzi o moją dalszą perspektywę startów i rozwój. Był to ciekawy i przyjemny okres.

Za czasów pańskiej jazdy w Polonii zdobyliście z drużyną tytuł DMP. Wówczas w złotej ekipie startował Hans Nielsen, z którym często miał Pan okazję jeździć w parze. Czy możliwość rozwoju pod skrzydłami tak wybitnego sportowca niejako ukształtowała pańską karierę żużlową?

Może nie ukształtował, ale na pewno pomógł mi się bardziej rozwinąć jako sportowiec. W tamtym czasie miałem okazję podpatrywać najlepszego zawodnika na świecie. To z pewnością mi bardzo dużo pomogło.

Jeśli mówimy „Piła”, to od razu na myśl przychodzi „czarna nawierzchnia”. Był to jeden z ostatnich, o ile nie ostatni obiekt w Polsce, pokryty właśnie „żużlem”. Jakby Pan scharakteryzował tamten tor?

Na pewno jest to tor jeden z bardziej trudniejszych technicznie. Ta nawierzchnia również swego czasu była dość specyficzna i nie każdy potrafił na tym torze jeździć i się ścigać. Naprawdę ciekawy obiekt i ciekawy tor. Uważam, że jeden z trudniejszych w Polsce.

Czy to dobry pomysł, że turnieje IMP odbywają się w takich ośrodkach jak właśnie Piła?

Myślę, że tak. W pewnym sensie będzie służyć promowanie zawodów wysokiej rangi w ośrodkach takich jak Piła, która gdzieś tam wraca na mapę polskiego żużla. Z tego co słyszałem bardzo dużo ludzi ponownie jest zainteresowanych sportem żużlowym w tym mieście. Sporo ludzi uczęszcza na zawody drugoligowego klubu. Ci kibice będą mieli okazję do oglądania najlepszych zawodników w Polsce i to też będzie pewnie dla nich fajny moment, żeby obejrzeć zawody takiej rangi. Myślę, że ta lokalizacja jest bardzo dobrym pomysłem.

Wróćmy jeszcze na chwilę do wydarzeń z 2000 roku. Wówczas jeszcze jako nastolatek był Pan bliski zdobycia złotego medalu IMP, ostatecznie kończąc na drugim miejscu. Jak Pan teraz spojrzy na ten turniej, to bardziej przebija się niedosyt, czy duma z osiągniętego wyniku? Jakie ma Pan wspomnienia z tych zawodów?

Pamiętam, że to były bardzo trudne zawody. Chyba wtedy pogoda trochę pokrzyżowała plany organizacyjne tego turnieju. Rywalizowaliśmy na bardzo trudnym i ciężkim torze po opadach deszczu. Wtedy jako młody chłopak ścigałem się naprawdę na dobrym poziomie z tymi najlepszymi zawodnikami w Polsce. Przede wszystkim byli ode mnie o wiele bardziej doświadczeni i mieli na koncie dużo sukcesów. Ostatecznie udało mi się zdobyć ten srebrny medal, więc mam bardzo dobre wspomnienia z tego pierwszego turnieju w Pile.

Trzykrotnie zdobywał Pan srebro, jednak udało się w końcu zdobyć i złoto, w roku 2011. To był Pana najlepszy sezon w karierze?

Szczerze nie wiem czy najlepszy. Na pewno zdecydowanie jeden z najlepszych.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał SZYMON MAKOWSKI