Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od niedzieli Platinum Motor Lublin można tytułować dwukrotnym drużynowym mistrzem Polski. Koziołki pokonały w finałowej rywalizacji Betard Sparty Wrocław i nie schodzą z tronu PGE Ekstraligi. Jakub Kępa, prezes złotej drużyny, w wywiadzie dla pobandzie.com.pl mówi o przedsezonowych ruchach, które okazały się strzałami w dziesiątkę, trudniejszych momentach w drodze po tytuł, a także o zapełnianiu gabloty z trofeami.

 

Platinum Motor Lublin drugi raz z rzędu zdobywa DMP. W sporcie utarło się powiedzenie, że tytuł trudniej jest obronić niż zdobyć. Może Pan teraz powiedzieć, że to prawda?

Zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski w zawodowym, ligowym sporcie jest zawsze bardzo złożonym procesem, na który wpływa wiele czynników. Od zarządzania klubem, przez pracę sztabu szkoleniowego, kończąc na budowie zespołu, który walczy o mistrzostwo. Do tego ważne jest szczęście, bez którego w sporcie ciężko o sukces. Wracając do sedna pytania, zarówno zdobycie, jak i obrona to bardzo trudne zadania do zrealizowania.

Pańska drużyna rosła w siłę w tym sezonie. Pojawiły się jednak jakieś momenty zwątpienia? Gdy po 12 rundach komplet wygranych był na koncie Betard Sparty, to ten zespół był określany mianem zdecydowanego faworyta…

Przed sezonem drużyna Platinum Motor Lublin nie była stawiana w roli faworyta rozgrywek przez większość ekspertów, a transfery, których dokonaliśmy określane były jako osłabienie zespołu. Lublin pokazał po raz kolejny, że jest to odpowiednie miejsce. Każdy w klubie skupia się na swoich zadaniach, a to daje komfort pracy zawodnikom i ich teamom. W rundzie zasadniczej celem był awans do fazy play off i na tym się skupialiśmy. Nie złamały nas także kontuzje Dominika Kubery i Jacka Holdera. Stawialiśmy na młodzież, która wykorzystała absencje naszych liderów i wjechała do fazy play-off w optymalnej formie.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Dominik Kubera: Złoto DMP nigdy mi się nie znudzi. To sezon trudny, ale dobry (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

A jak „cenna” była dla zespołu wysoka porażka w Grudziądzu? Padło sporo mocnych słów po tym spotkaniu? Nie ma co ukrywać, że był to dość wstydliwy moment w tegorocznych rozgrywkach. 

Ten dzień nie należał do Platinum Motoru Lublin. Była to porażka, o której chcieliśmy szybko zapomnieć, ale z takich spotkań też trzeba wyciągać wnioski. Być może pozwoliła nam ona na większe skupienie przed kolejnymi meczami.

Na duże wyróżnienia za ten sezon zasługują Fredrik Lindgren oraz Jack Holder, czyli przedsezonowe seniorskie nabytki klubu. Spodziewał się Pan po nich aż tyle dobrego w tym roku?

Kontraktując tych zawodników zależało mi na tym, by uzupełnić drugą linię. Patrząc z perspektywy czasu, zarówno Jack, jak i Fredrik spisali się wyśmienicie, poprawiając swoje średnie względem poprzedniego sezonu. To pokazuje po raz kolejny, że Lublin jest miejscem, które sprzyja zawodnikom.

Nowy w klubie na pozycji seniorskiej, oprócz tej dwójki, był też Bartosz Zmarzlik. Po jednym sezonie w klubie może Pan już powiedzieć, że warto było zawzięcie walczyć o ten historyczny transfer?

W mojej ocenie dołączenie Bartka do naszego zespołu było strzałem w dziesiątkę. Bartek jest wybitnym żużlowcem, profesjonalistą w każdym calu, a do tego dobrym duchem drużyny. Młodzież może czerpać od niego wzorce. Proszę także wziąć pod uwagę medialność tego transferu i promocję miasta oraz klubu.

Bartosz Zmarzlik i Jakub Kępa. fot. Przemek Gąbka/media klubowe Motoru Lublin

Podobnie jak po poprzednim mistrzostwie fani czarnego sportu podzielili się na dwa obozy. Część Wam gratuluje, druga wspomina o finansowaniu klubu ze spółek Skarbu Państwa. Jaką ma Pan odpowiedź dla tych kibiców, którzy uważają, że po 15 października wszystko w klubie może się zawalić?

Wychodzę z założenia, iż sport ma łączyć, a nie dzielić. Ostatnie 6 lat to bardzo ciężka praca wielu osób związanych z klubem, a każdy ma prawo do wygłaszania swoich opinii. Nie zamierzam wchodzić w jakiekolwiek dyskusje na ten temat.

Wiadomo już, że z klubem rozstaje się Jarosław Hampel. Decyzja o transferze zapadła wcześniej, ale czy przy takiej dyspozycji tego żużlowca w play-offach nie kusiło Pana, aby jednak zmienić postanowienie?

Tak, jak wspomniałem już w wywiadzie po finale we Wrocławiu, to była moja najcięższa decyzja jako prezesa klubu. Oczywiście, że z każdym meczem Jarka na wysokim poziomie tych myśli w głowie mi przybywało, ale kieruje się w życiu zasadą, iż dane słowo jest droższe od jakichkolwiek pieniędzy. Nie myli się natomiast tylko ten, co nic nie robi. Mam nadzieję, że będzie mi jeszcze dane pracować z Jarkiem, i życzę mu z całego serca tak wybornej postawy w następnym sezonie.

Hitem transferowym kolejnego okienka ma być z kolei ściągnięcie do Lublina Wiktora Przyjemskiego. O tym ruchu mówił już na naszych łamach prezes bydgoszczan, Jerzy Kanclerz. Przy tym transferze trzeba było się postarać niemal tak bardzo, jak przy ściągnięciu Bartosza Zmarzlika? Chętnych było wielu…

Proszę wybaczyć, ale to nie jest czas na rozmowy o nowych kontraktach.

Zapytam więc na koniec naszej rozmowy nieco inaczej. Wiele wskazuje na to, że Motor będzie głównym kandydatem do złota w PGE Ekstralidze 2024, ale także w kolejnych latach. Miejsca w gablocie na kolejne krążki nie zabraknie?

Życzyłbym sobie i wszystkim lubelskim kibicom takiego scenariusza. Miejsca na trofea nigdy nie zabraknie.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA