Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tegoroczne zmagania nie potoczyły się po myśli Jakuba Jamroga. Zawodnik wprawdzie poprawił wyniki w 1. Lidze Żużlowej, ale stawiał sobie poprzeczkę znacznie wyżej. Do tego doszła niespodziewana walka z H. Skrzydlewska Orłem Łódź o utrzymanie w rozgrywkach. O wynikach w tym sezonie, problemach na łódzkim torze, konkretnych ofertach i współpracy z Witoldem Skrzydlewskim rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Szybko zakończył się sezon 2023 dla H. Skrzydlewska Orła Łódź. Przed sezonem mówiło się o play-offach, czasem nawet na walce o awans, a skończyło się długim bojem o utrzymanie…

Jesteśmy wszyscy od zawodników, przez działaczy, po kibiców zawiedzeni tym, że właśnie w ten sposób się ten sezon potoczył. Nie ma co ukrywać, że nie tak to miało wyglądać. Sam jestem w szoku, że ostatecznie znaleźliśmy się na tym siódmym miejscu. Taki jest jednak sport, zdarzają się takie nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Teraz myślimy już jednak o przyszłości. Oby podobny sezon w wykonaniu Orła się już nie przytrafił.

Spadł kamień z serca, gdy dotarła wiadomość, że drużyna z Poznania nie wygrała w Landshut i nie przeskoczyła Was w tabeli?

Niestety nie zapewniliśmy sobie tego utrzymania w naszym meczu i musieliśmy do końca drżeć o to, czy Orzeł zostanie w lidze. Siedzieliśmy z kibicami na obiekcie. Dobre 15 czy 20 minut patrzyliśmy w telefony i sprawdzaliśmy, co dzieje się w Landshut. Ostatecznie ten wynik był korzystny, ale nie było to satysfakcjonujące. Cieszyć by się można było gdybyśmy sami sobie to zapewnili. To było bardziej takie: „uffff”.

Nieco poprawiłeś wynik indywidualny z poprzedniego sezonu. Cel zrealizowałeś czy może miałeś w planach chociażby przebicie progu średniej 2,0?

Zawsze mam założenie, żeby ta moja średnia była wyższa niż 2,0. Kolejny raz w końcówce sobie ten wynik popsułem. Teraz szczególnie mi ona nie wyszła. Gdyby była ta dwucyfrówka w ostatnim meczu, to już by to wyglądało lepiej. Mecz z Bydgoszczą potoczył się jednak tak, a nie inaczej i zostaję z taką średnią. To są suche liczby i statystyki. Patrząc całościowo, tragedii nie było, ale poprzeczkę stawiałem sobie wyżej.

Lepiej spisywałeś się na wyjazdach niż w meczach domowych. Trudno było rozszyfrować łódzką Moto Arenę?

To też pokazuje problemy całego naszego zespołu. U siebie popełnialiśmy dużo baboli i przegraliśmy parę meczów z kretesem. Drużyna miała problemy z domowym torem. Na pewno nie pomogła nam pogoda na początku roku. Była bardzo kapryśna i musieliśmy trenować po innych torach. Sezon był za pasem i musieliśmy trochę potrenować u siebie, ale te treningi wyglądały bardziej tak, że walczyliśmy by nie spaść z motocykli. Jazda po różnych obiektach na pewno nie pomogła nam dobrze wejść w rozgrywki i niestety ta gorsza dyspozycja u siebie nie zmieniła się do końca.

Ponownie miałeś okazję do współpracy z Witoldem Skrzydlewskim? Jak ona wyglądała tym razem?

Tak, jak zawsze. W sumie dla Pana Witolda jeździłem już piąty rok. Za wiele od poprzedniego razu się nie zmieniło. Prezes jest specyficzny, ale ja go jak najbardziej szanuję i na pewno nie powiem, że z prezesem nie można wytrzymać. Jest wymagający, ale taki też powinien być.  Nic mnie w Łodzi nie zaskoczyło. Dziękuję mu za ten rok, bo wszystko układało się naprawdę dobrze.

Już przed ostatnim meczem w polskich rozgrywkach mówiło się o ofertach dla Ciebie. Jak sytuacja wygląda teraz? Kluby są mocno zainteresowane ściągnięciem Cię do siebie?

Wypić 10 kaw i zjeść obiady można z każdym prezesem. To jednak nie o to chodzi w rozmowach kontraktowych. Ważne są te konkretne oferty. Na szczęście mogę powiedzieć, że je mam. Czuję, że jest zainteresowanie tym, abym jeździł w danym klubie. Dla mnie liczy się też to, żebym był planem A, a nie drugą czy trzecią opcją. Nie lubię takich rozmów, w których czuję, że zainteresowanie mną wynika z tego, że nie ma nikogo do wzięcia innego. Skupiam się na tych konkretach.

Z Łodzi taką konkretną ofertę też dostałeś?

Rozmawiam z Orłem. Wola przedłużenia umowy z obu stron jest, ale jak to się finalnie potoczy, to czas pokaże. Na ten moment trudno powiedzieć, kiedy rozstrzygnie się moja przyszłość. Można już jednak zawierać prekontrakty i jeśli ja taką umowę podpiszę, to kibice szybko się o tym dowiedzą.

Na koniec powiedz jakie masz plany na te ostatnie tygodnie sezonu. Pomimo braku jazdy w polskiej lidze, na nudę pewnie narzekać nie będziesz…

Mam zaplanowany ten najbliższy czas. W sobotę pojadę w lidze niemieckiej, są jeszcze dwie kolejki ligi czeskiej. Pewnie jakieś zawody jeszcze się przytrafią. Myślę też o przetestowaniu paru kwestii sprzętowych pod kątem przyszłego roku. Teraz mam trochę więcej spokoju, nie ma spięcia związanego z polską ligą, więc mogę się temu poświęcić. Na pewno nie zamierzam siedzieć tylko działać.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Lider Diabłów podjął decyzję o odejściu! To łakomy kąsek dla pierwszoligowców – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. To już trzy lata od kiedy odszedł nasz mistrz świata. Przetarł ścieżkę Gollobowi i Zmarzlikowi – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)