Żużel. Jack Holder: Mam nadzieję, że sezon zakończę w czołówce. Freddie jeździł w Grand Prix, gdy ja jeszcze nie myślałem o żużlu

Jack Holder. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jack Holder rewelacyjnie wszedł w tegoroczny sezon cyklu Grand Prix. Australijczyk na ten moment znajduje się na trzecim miejscu klasyfikacji generalnej, tracąc zaledwie 8 punktów do prowadzącego Bartosza Zmarzlika. 27-latek przyznaje, że kluczem do jego dobrej dyspozycji była zmiana barw klubowych w polskiej lidze.

 

W inauguracyjnej rundzie Grand Prix w Gorican, Jack Holder dosłownie otarł się o półfinał. Następne dwie rundy w jego wykonaniu były już rewelacyjne – obie zakończył na podium. Na Stadionie Narodowym w Warszawie zajął drugie miejsce, natomiast na czeskiej Markecie był trzeci.

– Bardzo ciężko pracuję. Na ten moment jestem bardzo zadowolony, bo wszystko sprawuje się tak, jakbym sobie tego życzył. Teraz trzeba spróbować utrzymać taką dyspozycję. W żużlu gdy wszystko działa jak należy, idzie dobrze. Mam w tym momencie dużą pewność siebie i wszędzie punktuję na dobrym poziomie. Ponadto, co ważne, omijają mnie póki co problemy zdrowotne – powiedział „Kangur” w rozmowie z FIM Speedway.

Po kilku latach jazdy w toruńskim Apatorze, Jack Holder zmienił barwy klubowe i przeniósł się do aktualnych mistrzów Polski, Platinum Motoru Lublin. Jak widać, zmiana ta „ożywiła” 27-latka.

– W zeszłym sezonie ani razu nie udało mi się dostać do finału. To było bardzo dołujące, ponieważ rywalizowałem z tymi chłopakami w różnych ligach i byłem w stanie ich pokonywać. Gdy jednak przyszło ścigać się w Grand Prix, ci sami żużlowcy mieli nade mną przewagę. W przerwie zimowej zmieniłem klub w Polsce i odbiło się to na mojej dyspozycji. Moi mechanicy ciężko pracują, a ja dobrze wykonuję swoją robotę. Na ten moment wszystko idzie bardzo dobrze – przyznał.

Czołówkę klasyfikacji generalnej cyklu obsadzili zawodnicy lubelskiego Motoru. Prowadzi Bartosz Zmarzlik, natomiast depczą mu po piętach Lindgren z Holderem. – Z pewnością to, że jeździmy razem w jednym zespole jest czymś dobrym. Oni są już w tym cyklu od wielu, wielu lat. Gdy Freddie rywalizował w Grand Prix, ja tak naprawdę jeszcze nie myślałem na poważnie o żużlu. Oczywiście wymieniamy się uwagami i sugestiami, natomiast każdy z nas ma inne silniki i ustawienia. Rzecz jasna podczas Grand Prix zbyt dużo ze sobą nie rozmawiamy. Każdy musi liczyć na siebie – tłumaczył „Jackie”.

Australijczyk może w końcu nawiązać do sukcesów, które w batalii o tytuł mistrzowski święcił jego brat, Chris. 35-latek bacznie obserwuje poczynania Jacka. – Chris tak naprawdę „jeździ” razem ze mną. Zresztą tak jak cała rodzina – moja dziewczyna Jessica czy najstarszy brat James. Oni widzą, ile pracy w to wkładam i fajnie, że przekłada się to na wyniki. Moim celem jest dojście do półfinału w każdej rundzie i zobaczymy, co dalej. Mam nadzieję, że sezon zakończę w czołówce – podsumował.

W sobotni wieczór Jack Holder będzie miał szansę na kolejny udany występ. Żużlowcy tym razem udadzą się do niemieckiego Teterow. W zeszłym sezonie Australijczyk wjechał tam do półfinału, lecz ostatecznie zakończył turniej na ósmym miejscu. Przy obecnej formie śmiało można stwierdzić, że 27-latek będzie jednym z faworytów do końcowego triumfu.