fot. Stal Rzeszów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Główny faworyt najniższej klasy rozgrywkowej spisuje się na miarę oczekiwań. Rzeszowska Stal plasuje się na drugiej pozycji, jednakże ma jeden mecz mniej od opolskiego Kolejarza. Menadżer drużyny zdradził jakie mają podejście do następnych spotkań, a także uchylił rąbka tajemnicy odnośnie kolejnych ruchów transferowych.

 

Texom Stal Rzeszów zajmuje obecnie drugą pozycję w tabeli 2. Ligi Żużlowej. Zespół ma jeden mecz mniej i traci punkt do lidera, którym jest OK Bedmet Kolejarz Opole. Po ich piętach depcze Ultrapur Start Gniezno, mający stratę dwóch „oczek” do Żurawi. W tym roku oba ich starcia były niezwykle wyrównane, ale w minioną sobotę także pechowe dla miejscowych.

– Start w Rzeszowie zrobił dobry wynik, ale miał dużo szczęścia. Może i dobrze się stało, bo oni uwierzyli, że mogą coś zdziałać. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że to się mogło i powinno było skończyć rezultatem 52:38. Przez defekty na podwójnym prowadzeniu, a mieliśmy dwa takie, potraciliśmy trochę punktów. Zasadniczo mam nadzieję, że wyczerpaliśmy limit pecha, bo prócz defektów mieliśmy przecież dwie zepsute polewaczki. Dużo tego nieszczęścia było. Jak się karta nie odwróci, to wezwiemy egzorcystę, żeby odczarował stadion – powiedział Paweł Piskorz na łamach polskizuzel.pl

Drużyna właściwie awans do play-off ma załatwiony. To był ich jeden z przedsezonowych celów, a kolejnym jest awans do 1. Ligi. Niedługo czeka ich także ważne spotkanie na Łotwie, gdzie zmierzą się z Optibet Lokomotivem Daugavpils. Ich zwycięstwo przejdzie wówczas do historii.

– Spokojnie czekamy na play-off. Jazda w tej fazie rozgrywek od początku była naszym celem i tego się trzymamy. Każdy mecz fazy zasadniczej traktujemy jednak jak finał, jak coś ważnego. Wyjazd do Daugavpils, o którym wspomniałem, chcielibyśmy wygrać, bo jeszcze nigdy Stal nie pokonała Lokomotivu na Łotwie. Gdyby teraz się udało, to przeszlibyśmy do historii – mówił.

Chwilę przed meczem z gnieźnieńskim Startem swoje pozostanie ogłosił Marcin Nowak. Czy w takim razie możemy oczekiwać w najbliższym czasie kolejnych ruchów? – To się okaże. Pracujemy nad tym. Od początku zakładaliśmy, że kadra, którą budujemy na ten rok, wygląda, jak wygląda, żeby był jakiś fundament pod pierwszą ligę. To taki skład z wizją. Po awansie na pewno trzeba będzie szukać juniora, bo choć zostaną z nami Bartek Curzytek i Kryspin Jarosz, to jeden dobry młodzieżowiec się przyda – zakończył.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Duża pomyłka lekarzy. Zmarnował tydzień na rehabilitację

Żużel. Okazja na odbudowanie się czy zupełny zawód? Jak w 1. Lidze radzą sobie ubiegłoroczni ekstraligowcy?