Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie bez powodu popularne jest powiedzenie „kto zna żużel od kulis, to do cyrku chodzić nie musi”. Slogan dalej nie dość, że jest popularny, to jakże wciąż aktualny. W Gorzowie już chyba nikt, łącznie z samym prezesem, nie wie, co się dzieje w tamtejszym klubie. Jak się okazało, polityka „grubej kreski” powielona przez obecnego prezesa Waldemara Sadowskiego, przyniosła mu więcej strat aniżeli korzyści.

 

Wystarczyła jedna nieprzemyślana publiczna wypowiedź na temat byłego kolegi z zarządu i rozpętało się „piekło”, a sam prezes przekonał się niezwykle szybko, że żużel to polowanie. Raz upolujesz ty, z uśmiechem na ustach, wroga, za chwilę ty zostaniesz upolowany, a uśmiech będzie jeszcze większy. Swego czasu media obiegło zdjęcie, na którym aktualny prezes dumnie pozuje z byłym prezesem Zmorą oraz bodajże znanym gorzowskim adwokatem w loży VIP podczas jednego z ligowych spotkań. Wywołało to sporo kontrowersji wśród kibiców, a prezes tłumaczył, że on w przeciwieństwie do poprzednika, który jest na przymusowych wakacjach w Białołęce, jednoczy gorzowskie środowisko. Z tego jednoczenia wyszło mu tyle, że parę dni temu gorzowski portal lokalny, należący bodajże do… Zmory, opublikował wywiad z wrogiem Sadowskiego… Turkiem, w którym ten ostatni znokautował praktycznie obecnego prezesa.

Prezes dostał dwa ciosy od byłego członka Rady Nadzorczej w ciągu paru dni i jak wróble ćwierkają, to jeszcze nie koniec „zabawy” w Gorzowie. Widzicie, jakie to środowisko? Najpierw prezes zbiera „cięgi” od kibiców, że zaprasza Zmorę, a parę miesięcy później ten, przez którego narobił sobie wrogów wśród największych sponsorów polskiego żużla, jeszcze mu publicznie „poprawia”. Współczuję prezesowi Stali i całemu klubowi, który po zawirowaniach potrzebuje tylko i wyłącznie spokoju. Na miejscu prezesa Sadowskiego nie wiedziałbym, co począć. Jeśli nie stanie wezwany do debaty, o którą postuluje jego przeciwnik, okaże jako człowiek i prezes słabość, jeśli stanie w debacie może polec do końca, chyba, że odpowiednio przygotuje go rzecznik prasowy, choć Turek, jak szepczą na deptaku w Gorzowie, też na polu bitwy nie stoi sam. Jedyne rozsądne wyjście to chyba dostosowanie się stwierdzenia „nigdy nie mów nigdy” i dla dobra klubu, bo na końcu to jego reprezentantem, a nie własnego ego, jest prezes, wyjaśnienie sobie z atakującym spornych kwestii i podanie sobie ręki.

„Nigdy nie mów nigdy” mamy też w Gnieźnie. Wczoraj tamtejsze media poinformowały o powrocie do klubu Rafaela Wojciechowskiego… tym razem w roli sponsora, domniemam w postaci osoby, która nadzorowała będzie klubowy catering. Jak widać po zaledwie pół roku od oświadczenia o całkowitym „wypaleniu” w Gnieźnie, płomień miłości do żużla ponownie rozpalił się w sercu pana Rafaela i mam nadzieję, nie kierują nim wyłącznie pobudki finansowe.

Na koniec słów parę o Kudriaszowie, którego historia od tygodnia przewija się przez media. Solidarność środowiska wielka i to chyba pierwsza zbiórka, która przynosi takie pozytywne efekty. Szkoda tylko, że przez lata profesjonalny sport, jakim żużel w Polsce określamy, nie doczekał się wzorem Anglii profesjonalnej fundacji służącej w takich wypadkach pomocą, a z pomocą w chorobie rusza środowisko, któremu za odzew i otwarcie portfeli wielka chwała. Życie potrafi być przewrotne i należy o tym pamiętać. Jeszcze parę tygodni temu po fakcie, jak Opole zaczęło „renegocjować” warunki kontraktu z Rosjaniniem, ten szukał innego klubu do jazdy oraz rozwoju w sezonie 2023. Dziś musi szukać pieniędzy na leczenie i zdrowia i życzę aby te poszukiwania zakończyły się pełnym sukcesem. Tych którzy jeszcze nie wspomogli Andrieja, pomimo weekendu z WOŚP, zachęcam do wsparcia zbiórki pod poniższym linkiem.

One Thought on Żużel. Gruba kreska, czyli nigdy nie mów „nigdy”
    tarmor
    28 Jan 2023
     8:35pm

    Nic dodać nic ująć. Wspomniałbym jeszcze o panu Komarnickim , który to został najdelikatniej mówiąc „arbitrem” Rosjan — ten Rosjanin jest bohaterem i może jeździć na żużlu , tamten jest bebe i nie może jeździć , gdzie jeszcze niedawno pan ów składał jasne i ostateczne deklaracje , na podstawie których dziś mogę stwierdzić , że słowo pana prezesa honorowego jest warte tyle co ……….. nie chcę być wulgarny . Jak mniemam jego wypowiedzi w kontekście przyszłości będą bezwartościowe i pozbawione wiarygodności.Pozdrawiam.

Skomentuj

One Thought on Żużel. Gruba kreska, czyli nigdy nie mów „nigdy”
    tarmor
    28 Jan 2023
     8:35pm

    Nic dodać nic ująć. Wspomniałbym jeszcze o panu Komarnickim , który to został najdelikatniej mówiąc „arbitrem” Rosjan — ten Rosjanin jest bohaterem i może jeździć na żużlu , tamten jest bebe i nie może jeździć , gdzie jeszcze niedawno pan ów składał jasne i ostateczne deklaracje , na podstawie których dziś mogę stwierdzić , że słowo pana prezesa honorowego jest warte tyle co ……….. nie chcę być wulgarny . Jak mniemam jego wypowiedzi w kontekście przyszłości będą bezwartościowe i pozbawione wiarygodności.Pozdrawiam.

Skomentuj