Emil Sajfutdinow bardzo dobrze rozpoczął tegoroczny cykl Grand Prix. Żużlowiec Fogo Unii Leszno ma po dwóch turniejach 32 oczka na swoim koncie i traci sześć punktów do liderującego Macieja Janowskiego. Przed turniejami we Wrocławiu zawodnik z Saławatu liczy na kolejne dobre występy i przyznaje, że jest zadowolony z tego, co udało mu się osiągnąć w Pradze.
Pierwsza połowa sezonu nie była zbyt udana dla Sajfutdinowa. Rosjanin nie jest już taką maszyną do zdobywania punktów jak w poprzednich trzech latach. W Fogo Unii Leszno lepszą średnią biegową od niego mają Janusz Kołodziej i Jason Doyle.
– Na początku sezonu miałem naprawdę duży problem. Nigdy się jednak nie poddaję. Ja i mój zespół ciężko pracujemy. Mieliśmy wiele problemów i stresów, trzeba było znaleźć silniki i ustawienia, które naprawdę mi odpowiadają – mówi Sajfutdinow w rozmowie z oficjalną stroną cyklu Grand Prix.
Punktem zwrotnym dla 31-latka w tym sezonie mogą być udane zawody w stolicy Czech. Podopieczny Piotra Barona dwa razy był blisko zwycięstwa w turniejach, jednak ostatecznie zakończył poszczególne rundy na 2. i 4. miejscu.
– Bardzo się cieszę z tego, jak spisałem się w Pradze. Podobało mi się to, jak się ścigałem. Czułem się dobrze i teraz będę naciskał. Jestem naprawdę zadowolony z moich punktów. Oczywiście mogło być lepiej, bo dostałem się do dwóch finałów i prowadziłem przez kilka okrążeń. W piątek Magic mnie wyprzedził, ale nadal byłem szczęśliwy – komentuje zawodnik Byków.
– Byłem trochę zły w niedzielę. Prowadziłem, ale wszyscy mnie wyprzedzali, bo miałem spory problem z szybkością. Po starcie brakowało mi prędkości. W każdym razie myślę, że idziemy właściwą drogą. Po prostu staram się skupić na robieniu lepszych wyników. Oczywiście ważne jest, aby dostać się do finałów. Nawet czwarte miejsce daje dobre punkty – dodaje.
Szczególnie nietypowa dla żużlowców była 2. runda cyklu. Ze względu na opady deszczu, w sobotę udało się odjechać tylko 11 wyścigów i zawody zostały przełożone na niedzielę. Jak w tej sytuacji czuł się Sajfutdinow?
– Naprawdę trudno jest być gotowym z ciałem, zespołem i motocyklami. To trudne, nawet przy dobrej pogodzie, jaką mieliśmy w niedzielne popołudnie. Normalne Grand Prix zaczyna się o 19:00 wieczorem i pogoda jest inna – później jest chłodniej – tłumaczy Rosjanin. – W niedzielę mieliśmy inną sytuację. Na początku było zimno, ale potem zrobiło się ciepło. Musieliśmy skoncentrować się na naszych ustawieniach, a po każdym biegu mieliśmy dużo pracy do wykonania – podsumowuje.
Przypomnijmy, że turnieje we Wrocławiu odbędą się w piątek i sobotę. W zeszłym roku rundy w stolicy Dolnego Śląska padły łupem zwycięzców z Pragi. Pierwszego dnia najlepszy był Artiom Łaguta, a drugiego Maciej Janowski.
Żużel. Waleczny GKM nie dał rady Sparcie. Odrodzenie „Magica”! (RELACJA)
Żużel. Zdrada w Orle Łódź?! Mocne słowa prezesa!
Żużel. Pragnął wrócić do Ekstraligi jak nikt inny. Teraz jest jednym z liderów!
Żużel. Jason Doyle: Szwecja jest nieopłacalna. Chcę gonić za tytułem
Żużel. GKM jedzie do podrażnionej Sparty. Apator potwierdzi formę w Lublinie? (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Niemiec napsuje krwi rywalom w GP? Trener widzi go w półfinałach