Żużel. Dorothy Batson. Ostatnia taka fanka. Odeszła razem z Wimbledonem 

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pamiętacie polskie fankluby żużlowe w latach 90. ubiegłego wieku? Pionierskie stowarzyszenia wspierające lokalne zespoły powstawały oczywiście w Anglii. Swój fanklub miał przed laty zespół Wimbledonu a charakterystyczna w nim była niejaka Dorothy Batson. 

 

Urodzona w 1909 roku Dorothy była wielką kibicką Wimbledonu i przez wiele lat nadzorowała pracę tamtejszego fanklubu. Znana była z faktu, iż jej sytuacja materialna pozwalała na systematycznie wspieranie zawodników ukochanego klubu czy fundowanie nagród w zawodach żużlowych. To Pani Batson organizowała coroczne bale czy uroczyste kolacje z zawodnikami i jak głosi legenda, biada była temu zawodnikowi, który spóźnił się na spotkanie lub w ogóle się na nim stawił. 

Ronnie Moore i Dorothy Batson

Dorothy Batson przez wiele lat pisywała również do słynnego Speedway Stara a jej listy do redakcji formą literacką bardziej pasowały do książek, aniżeli tygodnika o żużlu. Angielka cieszyła się wielkim poszanowaniem i estymą wśród działaczy, zawodników czy kibiców Wimbledonu. To ona nadzorowała również to, aby zawodnicy o słusznej porze opuścili bar po meczu Wmibledonu i „odespali” trudy spotkania. Sama ucinała sobie długie pogawędki z kibicami.

Dorothy była wielką fanką Ronniego Moore’a. – Dorothy była uroczą, dystyngowaną panią, która prowadziła fanklub Ronniego Moore’a oraz angażowała się w działalność Wimbledonu. Mieszkała w Parkside, bardzo blisko starego stadionu Wimbledonu. Dorothy miała kolekcję pamiątek związaną z Moorem a kiedy odeszła została ona sprzedana – mówi nam Jan Stevens z Anglii, który zajmuje się historią londyńskiego klubu.

Co ciekawe, wierna fanka Wimbledonu zmarła w 1987 roku, w tym samym, kiedy drużyna spadła do niższej ligi. Jedną z osób, która miała z Angielką do czynienia był nie kto inny jak Edward Jancarz. Polskiemu zawodnikowi wielka fanka ofiarowała książkę ze specjalną dedykacją. 

Z kolei mąż pani Dorothy, Charles Batson, był jednym z konstruktorów samochodu wyścigowego o nazwie „Atom”. Wprowadzenie wyścigów małych samochodów na torze żużlowym miało być odpowiedzią na malejącą frekwencję na stadionie Wimbledonu.

Pomalowany w jaskrawe kolory i nazwany „Atomem” samochodzik został ustawiony na podwyższeniu podczas spotkania żużlowego w Wimbledonie, a wkrótce, w październiku 1955 roku, został przetestowany na pustym torze przez gwiazdę żużla Ronniego Moore’a. Pierwszy test poszedł całkiem dobrze. Jednak po kilku okrążeniach Moore przesadził na jednym z zakrętów i samochód przewrócił się a sam zawodnik złamał obojczyk. Nie dziwi więc fakt, że zainteresowanie pomysłem osłabło a ponieważ dalsze testy pokazały, że mijanie na torze byłoby trudne i pierwszy zawodnik odjeżdżając ze startu zwykle wygrywał, pomysł został kompletnie zarzucony – wspominał przed laty zaangażowany w projekt Charles Humberstone.

Ronnie Moore podczas treningu na „Atomie”

 

Wykorzystano materiały speedwaymuseumonline