Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie bardzo wiele dzieje się w życiu Dominika Kubery. Od sezonu 2024 będzie on stałym uczestnikiem Grand Prix, a do tego niedawno przyszła na świat jego córeczka. W obszernej rozmowie przed startem zmagań o kolejne DMP i indywidualne mistrzostwo świata rozmawiamy o gotowości do ścigania się z najlepszymi, tacierzyństwie, wycieczce z innymi zawodnikami cyklu do Paryża oraz chęci święcenia kolejnych triumfów z Orlen Oil Motorem Lublin.

 

Rozmawiamy podczas aktywności medialnych cyklu Grand Prix w Paryżu. Jak się zatem podoba w stolicy Francji?

W Paryżu jestem pierwszy raz. Mogę powiedzieć, że to fajne miasto. Tak naprawdę wszędzie jesteśmy jednak w biegu. Nie za wiele da się zobaczyć, czy dowiedzieć czegoś o danym miejscu. Jeździmy od zdjęcia do zdjęcia, więc za dużo nie zwiedzamy. Nie ma za bardzo czasu na podziwianie tego miasta.

Któreś miejsca szczególnie chciałeś w Paryżu zobaczyć?

To typowo służbowy wyjazd, więc trudno mówić o wybieraniu sobie miejsc. Fajnie będzie tu kiedyś wrócić z rodzinką. Jak będzie więcej czasu, to na pewno chciałbym wejść na wieżę Eiffla, pójść na plac Pigalle czy zobaczyć Łuk Triumfalny, bo tak na szybko naprawdę ciekawie to wyglądało.

Ktoś żużlowców w tak wielkim mieście zaczepia po zdjęcia, czy nikt czarnego sportu raczej nie kojarzy?

Odpowiem krótko: Bartek. Jego, jak to championa, rozpoznają. Możliwe, że to też Polacy, ale nie dopytywałem. Parę osób sobie z nim zdjęcia robiło.

Żużel. Zakupy Bewleya, śpioszki Kubery i Zmarzlika, wieża Eiffla. Media Day GP od kuchni (GALERIA) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Sporo się w ostatnim czasie wydarzyło w Twoim życiu. Sportowo – wskoczyłeś do cyklu Grand Prix i między innymi dlatego jesteś teraz z resztą stawki w Paryżu. Życiowo – narodziny córeczki. Życie zmienia się w ekspresowym tempie?

Troszkę tak, ale nie odczuwam tego jakoś bardzo. Jestem przede wszystkim bardzo szczęśliwy. Dla mnie to jest takie spełnienie życiowego celu. Na „tacierzyństwo” zatem nie narzekam. Pod kątem sportowym czeka mnie duże wyzwanie i tyle. Ja zrobię wszystko, co tylko mogę, żeby wynik na koniec mnie zadowalał.

W przewijaniu jesteś już ekspertem czy jeszcze do tego trochę potrzebujesz?

Nie przesadzajmy. Staram się opiekować jak najlepiej potrafię, a ekspertami mogą być ci, którzy mają już więcej niż jedną pociechę.

Nie jesteś w tych obowiązkach sam, bo w Orlen Oil Motorze pociechy urodziły się też Bartoszowi Zmarzlikowi i Jackowi Holderowi. Częściej rozmawiacie o żużlu czy o dzieciach?

Na razie z Jackiem nie było okazji do zbyt wielu spotkań. Z Bartkiem już tak, bo widujemy się właściwie ciągle. Tematy są przeróżne. Trochę o tym i trochę o tym.

My teraz porozmawiamy trochę więcej na żużlowe tematy. Pierwszy sezon w roli stałego uczestnika Grand Prix przed Tobą. Sprawiło to, że przygotowania wyglądały u Ciebie zupełnie inaczej?

Oczywiście przygotowania można podzielić na kilka segmentów. Mam sprawdzony system przygotowania fizycznego. Nie zmieniłem go, bo uważam, że do poprzednich lat byłem bardzo dobrze przygotowany. Czułem się na dobrze na motocyklu, nie było braków. Zaszła delikatna kosmetyka w kwestii doboru części do motocykli. Jest tego więcej, ale tylko troszkę. Chciałem też ułatwić sobie logistykę, więc zmiany są, ale nie rewolucyjne.

A koszty jeżeli chodzi o sprzęt przed sezonem w Grand Prix są znacznie większe?

Generalnie ja nigdy na sprzęt nie wydawałem mało pieniędzy. Tak też jest przed tym sezonem. Wiem, że przynosi mi on chleb i zawsze mam go tyle, ile potrzebuję. Jak silników brakuje, to dokupujemy. Takich sytuacji jednak nie ma, bo zawsze jesteśmy zabezpieczeni.

O sponsorów pewnie jest za to łatwiej…

Na brak sponsorów nigdy nie narzekałem. Jedynie ogranicza mnie powierzchnia reklamowa. Mam stałe i duże grono sponsorów. Z tego miejsca też im bardzo dziękuję, że chcą mnie dalej wspierać.

W Poniedziałek Wielkanocny dokonałeś dużej rzeczy, bo skompletowałeś wszystkie trzy kaski. Tylko pięciu innych zawodników może się pochwalić takim osiągnięciem. Potrafisz ich wymienić?

Oczywiście po zawodach wiedziałem, że mam te wszystkie kaski. Fajnie to było skompletować. Czytałem artykuły po turnieju, że jest jeszcze pięciu innych więc wiem, że to Maciek Janowski, Piotr Świst, Rafał Okoniewski, Adrian Miedziński i Janusz Kołodziej.

Poprzednie turnieje memoriałowe i sparingi można było brać z przymrużeniem oka, ale teraz ścigaliście się już o stawkę, czyli miejsca w eliminacjach do Grand Prix i Tauron SEC. Z formy przed sezonem jesteś zatem zadowolony?

Mogę powiedzieć, że tak. Ja jednak jestem takim zawodnikiem, który potrzebuje bardzo dużo jazdy. Żeby wejść na poziom, z którego jestem zadowolony potrzebuję wielu kółek. Ta forma przychodzi więc z czasem. Póki co nie narzekam. Jeżdżę, testuję, sprawdzam. Idzie to w dobrym kierunku.

Obycie z Grand Prix, a nawet z podium Grand Prix już masz. Wszyscy pamiętamy te turnieje w Lublinie. Sądzisz, że to będzie pomocne przed tym nowym wyzwaniem?

Myślę, że to jest coś zupełnie innego. Wtedy byłem gościem z „dziką kartą”. Nic nie musiałem, ale mogłem. Oczywiście teraz też chcę tak do tego podejść. Przede mną są jednak wszystkie turnieje i z pewnością nałożę na siebie trochę większą presję. Zawsze o tym marzyłem, żeby być w tym miejscu, więc się z tego cieszę.

Dominik Kubera. fot. Jarosław Pabijan

Podpytam Cię trochę o sezon drużynowy. Pojedziesz kolejne rozgrywki w barwach Orlen Oil Motoru Lublin. Już czujecie, gdy gdzieś przyjeżdżacie, że rywale są wyjątkowo nakręceni, aby Was pokonać?

Ja staram się na to nie zwracać uwagi. My wszędzie jedziemy zrobić swoje. Odczytać jak najwięcej po próbie toru, dopasować sprzęt na pierwsze biegi i dobrze wejść w mecz. Jest jednak ta zasada „bij mistrza”. Każdy chce być lepszy od tej drużyny, która ma to mistrzostwo. Myślę więc, że coś takiego jest, ale my staramy się nie zawracać sobie tym głów.

Dużo się w Waszym składzie nie zmienia. Dołączył Wiktor Przyjemski. Wzięliście go pod skrzydła, szybko się zaaklimatyzował?

Wszystko idzie dobrze. Sprawuje się w zespole świetnie. Do tego jest super gościem. Myślę, że raz, dwa się u nas odnajdzie.

Żużel. Oni pojadą o pierwsze klubowe złoto w tym roku. Czy ktoś zagrozi Motorowi? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Rola kapitana Cię nie pociągała? W Motorze jesteś trochę dłużej od Bartosza Zmarzlika…

To prawda, ale staż chyba nie ma większego znaczenia. Bartek to czterokrotny mistrz świata i najlepszy zawodnik. Nie ma o czym mówić. To też bardzo doświadczony żużlowiec. Myślę, że na siłę nie ma co o to walczyć. Uważam, że lepszą decyzją dla drużyny jest to, żeby kapitanem był Bartek.

Pięć złotych medali DMP zdobyłeś z Unią, dwa z Motorem. To bardzo imponujący dorobek jak na 24-latka. W tej szafie na medale jest jeszcze miejsce?

Na te medale nigdy miejsca nie zabraknie. Oby ich było jak najwięcej, a zawsze gdzieś je ulokujemy.

8. i 7. miejsce zajmowałeś w ostatnich latach na liście klasyfikacyjnej PGE Ekstraligi. W tym roku chcesz jeszcze mocniej podciągnąć się na tych ligowych szczebelkach?

Ja chcę robić jak najwięcej punktów w każdym meczu. Po sezonie sprawdzę statystyki i będę wiedział co mi to dało. Nie sprawdzam swojej średniej co bieg. Taki wynik jest jednak ważny, bo to upewnia mnie w tym, że to, co robię to dobrze. Chcę być mocnym punktem drużyny, więc chciałbym się znaleźć w tej czołówce.

Puentując już tę naszą rozmowę życiowo-sportowo zadam ci też sportowo-życiowe pytanie. Jak będzie pierwsza wygrana w cyklu Grand Prix, to dedykacja pójdzie dla córeczki?

Najpierw trzeba wygrać, a potem będę się nad tym zastanawiał.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA