Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Większości osób żużel kojarzy się z hałasem, mnóstwem kurzu i specyficznym zapachem spalanego metanolu unoszącym się w powietrzu. Jak się okazuje już niedługo jeden z tych trzech nieodłącznych od siebie elementów może zniknąć ze stadionów.

 

Tłumiki w silnikach żużlowych zostały założone już kilkanaście lat temu, a obecnie pod naciskami Unii Europejskiej możliwe, że hałas prawie całkiem zniknie z aren żużlowych. Unia Europejska swoją decyzję argumentuje aspektem społecznym, ekologicznym jak i również ekonomicznym. Społecznym m.in. dlatego, że żużlem zaraża się coraz młodsza publika, która już teraz jest wpuszczana na Stadiony w specjalnych nausznikach gdyż głośność silników obecnie dochodzi do granicy 110 dB (a w ramach unijnych restrykcji maksymalny poziom może wynosić 80 dB), ekologicznym dlatego, że spalanie metanolu nie jest zbyt łaskawe dla środowiska naturalnego, a czynnik ekonomiczny miałby sprawić, że ogromne cysterny z zapasem metanolu, stanowiące nieodłączny widok na Stadionach żużlowych mają odejść do lamusa na rzecz…. „e-speedwaya”.

Tak, e-speedway to nazwa na myśl której starzy kibice żużlowi dostają spazmów. Ich jedna z wielu atrakcji jaką jest hałas, dla której przychodzą na stadiony żużlowe ma im zostać bezpowrotnie odebrana. Motocykle e-speedway’owe są na razie w fazie testów, na stronie YouTube można znaleźć pierwsze próby wcielenia w życie nowego sportu, który jest wynikiem ekologicznej postawy Komisji Europejskiej. Żużel, który miał być jednym z ostatnich bastionów dzikości, miejsca w którym ludzie mogą oddać upust swoim wszystkim emocjom, sportem dla prawdziwych twardzieli, staje się powoli kolejnym folwarkiem Unii Europejskiej. Unii, która nie zważając na aspekt społeczny, na to, że dla większości kibiców żużlowych w tym kraju mecz żużlowy nie jest tylko meczem, ale sensem życia, a metanol nie ma jedynie napędzać motocykli, ale sprawiać, że ci ludzie tak naprawdę nim oddychają, a ich uszy cieszy „nieeuropejski” ryk silników.

Jaka będzie przyszłość tego sportu? Złośliwi powiedzą, że taka jak jego nazwa – czyli czarna (przyp. Żużel potocznie nazywany jest czarnym sportem), bo czy grupka „normalnych inaczej” w pozytywnym tego słowa znaczeniu ludzi, jest w stanie zatrzymać prawniczą i ekologiczną machinę Unii Europejskiej? Wszystko wskazuje na to, że nie i, że w najbliższych latach możemy być świadkami kolejnej sportowej rewolucji, rewolucji, która sprawi, że kolejny sport będzie musiał być okraszony stwierdzeniem: „kiedyś to było…”.

PAWEŁ CYRSKI