Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie lata kariery Zbigniewa Sucheckiego z pewnością nie należały do tych najbardziej udanych. Zawodnikowi przede wszystkim brakowało regularnych startów i otrzymania prawdziwej szansy. W dwóch ostatnich sezonach reprezentował barwy Ultrapur Startu Gniezno, gdzie był jednak jedynie zawodnikiem rezerwowym. Podczas okienka transferowego wychowanek Stali Gorzów podpisał kontrakt warszawski z Energa Wybrzeżem Gdańsk i czeka na rozwój wypadków.

 

W ubiegłych rozgrywkach Suchecki wziął udział w ośmiu ligowych meczach Startu, w których wykręcił średnią nieco ponad 1.7 punktu na bieg. Biorąc pod uwagę, że początkowo miał pełnić rolę jedynie rezerwowego, można uznać to za dobry rezultat. Sam zawodnik jest jednak umiarkowanie zadowolony z osiąganych wyników.

– Miałem bardzo dobry sprzęt, ale to ja byłem chimeryczny. Jeden mecz był super, tak, że nie trzeba było zębatki ruszać, natomiast na treningu po meczu ten silnik już kompletnie nie jechał. Cały czas było żonglowanie i brakowało stabilizacji – przyznaje Suchecki w rozmowie z Tomaszem Zalewą na łamach Tygodnika Żużlowego.

Żużel. Jakie są obowiązki kierownika drużyny? Marek Mróz tłumaczy

Po dwóch sezonach spędzonych w Gnieźnie przyszedł czas na zmiany. Doświadczony zawodnik przyznał, że ze Startem rozstał się w dobrych relacjach. Dodał również, że większego zainteresowania przedłużenia umową nie było z żadnej ze stron. – Czas spróbować czegoś innego w nowym środowisku. Co prawda bardzo lubię ten gnieźnieński tor, ale ja i klub doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu przedłużać umowy na kolejny sezon, tylko trzeba iść do przodu. Rozstajemy się jak najbardziej w zgodzie – tłumaczy.

Suchecki na ten moment pozostaje bez klubu, lecz w związku z podpisaniem kontraktu warszawskiego z gdańskim Wybrzeżem, ma wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy. Sam zainteresowany nie wie jeszcze, w jakiej lidze będzie się ścigał. – Tak naprawdę wszystko zweryfikuje dobry sprzęt. W każdej lidze tak samo skręca się w lewo. Jeżeli sprzęt jest dobry, to nie ma się czego obawiać. Jeżeli nie ma sprzętu, to nawet w najniższej lidze, mimo stawania na głowie, nie pokaże się niczego. Na wiosnę zobaczymy, czy jest się z czym porywać. Na pewno o tej porze wszystkie kluby mają już skompletowane składy, ale w pewnym sensie zawsze jest szansa. Czasami zdarza się, że nawet lider wcale nie ma sezonu i kluby szukają innego rozwiązania. Przekonałem się o tym przez te wszystkie lata startów – zauważa.

Żużel. Trwa walka o żużel w zasłużonym ośrodku. Jest wsparcie od samego premiera

Zawodnik, który w tym roku skończy 40 lat, ani myśli o zawieszeniu kevlaru na „kołek”. – Lubię jeździć na żużlu i kocham ten sport. Nie mam takich momentów, żeby się do tego zniechęcać. To jest coś, co zawsze mi się podobało i sprawia mi wielką przyjemność. Na torze było różnie, ale niezmiennie żużel był dla mnie ważny. I tak jest do tej pory. Jestem wdzięczny za te wszystkie lata, które przejeździłem, jakby nie było w dość dobrym zdrowiu i bez poważniejszych kontuzji. Ogólnie mam bardzo dobre nastawienie do tego sportu – podsumowuje Suchecki.

Całą rozmowę można przeczytać w najnowszym numerze Tygodnika Żużlowego, który jest do nabycia w kioskach lub w formie elektronicznej TUTAJ.