Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niemka, Celina Liebmann, od wielu lat uprawia sport żużlowy. Prawdziwy rozgłos przyniósł jej jednak udział w tegorocznej praskiej rundzie SGP2. O żużlu, gotowaniu, chłopakach, popularności i nie tylko w długiej rozmowie z mieszkanką Albaching. 

 

Celina, mieszkasz w małej bawarskiej miejscowości Albaching. Nie sposób nie zapytać, czy w swoich rodzinnych stronach kobieta uprawiająca żużel czuje się jak gwiazda?

Dobre pytanie na początek. Umówiliśmy się, że będzie to szczera rozmowa. Zatem tak, czuję się jak gwiazda (śmiech – dop.red.). Powiem Ci, że każdy nagle chce się ze mną zaprzyjaźnić, gdziekolwiek się pokażę, to jestem rozpoznawana. Dochodzi nawet do tego, że w restauracji czy kafejce mnie znają, oczywiście przez pryzmat tego, co robię w sporcie. Tutaj w naszej miejscowości mieszkała również znana biathlonistka, medalistka mistrzostw świata – Franziska Preuß i też cieszyła się ogromną popularnością. Od kiedy jednak się wyprowadziła i pojawia się tu sporadycznie, to ja jestem królową Albaching. Oczywiście żartuję (śmiech- dop.red.). Nierzadko się zdarza również, że o moich występach pisze lokalna prasa. Na pewno ta rozpoznawalność jest dla mnie bardzo miła, ale też nie chodzę z „głową w chmurach”. 

Jeden z artykułów o Celinie Liebmann w lokalnej prasie

Celina Liebmann, o czym mało kto wie, jest nie tylko zawodniczką w sporcie żużlowym, ale i… trenerką piłki nożnej. 

Widzę dobre przygotowanie redaktora do rozmowy (śmiech -dop.red.). To prawda. Do 2017 roku sama ostro trenowałam piłkę nożną i byłam w tym nawet całkiem niezła. Potem jednak przytrafiła się kontuzja i zrezygnowałam. Poza tym jak żużel nakładał się terminami z piłką, to kurczę wybierałam ostatecznie żużel i tyle. Z tym trenowaniem to prawda. Trenuję zespół U6 od dwóch lat w klubie SV Albaching. Powiem Ci, że tu też popularność daje się we znaki, ponieważ wielu młodych chłopców chce być trenowanych przez tą Liebmann, co na motorze jeździ. 

Ostatnio widziałem również zdjęcia jak Celina Liebmann trenuje młodych chłopców, próbujących swoich sił na małych motorkach…

Bardzo lubię dzieci i staram się im dać od siebie tyle, ile mogę. Trenuję z nimi piłkę nożną, pozwalam „zaprzyjaźnić” się z motocyklami. Obecnie robię „papiery” trenera dla młodzieży. Chcę wszystkim chętnym ułatwić wejście w żużel. Ja tę drogę przebyłam jako kobieta i myślę, że moje wskazówki mogą być dla innych przydatne. Pomiędzy 7, a 12 lipca będę menadżerką reprezentacji Niemiec podczas mistrzostw Europy par w klasie 250cm. To też pokazuje, że to moje zaangażowanie jest dostrzegane i chyba całkiem dobrze się w tym odnajduję.

No to płynnie przechodzimy do żużla. Największy Twój sukces w dotychczasowej karierze to…

Na pewno rok 2014 i wicemistrzostwo Niemiec w klasie 125cm na torze w Wolfslake to pierwsze osiągnięcie, które pokazało mi, że warto na żużlu się ścigać. Kolejne to 2017 rok i wicemistrzostwo w Pardubicach, gdzie przegrałam z Madsem Hansenem. Ostatnie spektakularne dla mnie wydarzenie to oczywiście, jak się domyślasz, uczestnictwo w SGP2 w Pradze. To niesamowite przeżycie, jeśli jako kobieta stajesz do walki z najlepszymi juniorami świata i finalnie nie jesteś ostatnia. Ten weekend w Pradze to było dla mnie coś po prostu fantastycznego. 

Występ w Pradze zaowocował nową rolą. Podczas Grand Prix w Teterow pracowałaś jako reporterka dla telewizji.

Dokładnie tak. To była kolejna fantastyczna rzecz. Nagle znalazłam się w parkingu z najlepszymi zawodnikami świata i co najlepsze, większość z nich wiedziała kim jestem i co robię. W jakiś sposób stałam się szybko rozpoznawalna.

Pamiętam, że rozmawialiśmy prywatnie po zawodach w Teterow i się śmialiśmy, że kolejka do wywiadów z Celiną Liebmann jest długa. Nie mogłaś mnie wpisać w kalendarz z racji braku miejsca…

Bo tak było. Bardzo dużo zrobiła ta Praga w sensie rozpoznawalności, to prawda. Mnie jednak najbardziej cieszy fakt, że większą uwagę zaczęło poświęcać się kobietom próbującym swoich sił na żużlu.

Celina, jesteś pierwszą kobietą, która zapunktowała w polskiej lidze, pierwszą, która wystartowała w SGP2, pierwszą, która jako Niemka pojedzie w mistrzostwach świata we flatracku. W czym jeszcze chcesz być pierwsza?

Moja lista życzeń nie jest jeszcze absolutnie zamknięta. W lipcu mamy w Diedenbergen „Żeńską Akademię Żużla”. Jej wygranie byłoby kolejną rzeczą ,której dokonałabym jako pierwsza. To mój kolejny cel. 

Śmiem twierdzić, że Celiny Liebmann na żużlu by nie było, gdyby nie Twój tata, który w przeszłości sam ścigał się w lodowej odmianie żużla.

Tak. W zupełności masz rację. To tato po raz pierwszy zawiózł mnie na trening w 2006 roku do Olching i od tamtej pory zajmuję się żużlem,  kręcę po torze z różnym skutkiem te swoje kółka. Tacie, jeśli chodzi o moją „karierę”, zawdzięczam bez dwóch zdań najwięcej. 

Było o tacie, to teraz zapytam o mamę. Nie jest tak, że mama mówi: „Celina, po cholerę Ci ten żużel?” Nie lepiej pracować, założyć rodzinę, iść do pracy, a nie ścigać się na motocyklu bez hamulców?

W sumie można tak sobie myśleć. Mało kto jednak wie, że moja mama poznała tatę podczas zawodów na lodzie, a sama w przeszłości jeździła na… motocrossie. Moje geny są więc totalnie motocyklowe (śmiech – dop.red.). Mama mnie wspiera w tym co robię i doskonale wie, że żużel to moja wielka miłość.

O sponsorów w żużlu łatwo nie jest. Jak to jest w Twoim przypadku? Ile musi wyłożyć przedsiębiorca X, aby znaleźć się na Twoim kevlarze?

O sponsorów w Niemczech jest nie jest łatwo, a piekielnie trudno. Tutaj wszyscy jeśli chcą coś sponsorować, to głównie piłkę nożną. Niestety taka jest prawda. Ja wszystkim sponsorom za wsparcie bardzo dziękuje. Jeśli chodzi o dolną granicę sponsoringu, to takowej nie ma. Wychodzę z założenia, że nawet małe kwoty zsumowane dają pokaźną sumę. Na każde propozycje wsparcia jestem otwarta. 

Celina Liebmann podczas zajęć z najmłodszymi

Kobieta na żużlu to dla wielu coś nietypowego. Powiedz szczerze, ile razy miałaś uczucie, że w parkingu, jako zawodniczka startująca w zawodach, nie jesteś – nazwijmy to – osobą pożądaną?

Generalnie nie miałam takiego odczucia. Chyba wszyscy w parkingu podchodzą do tej kwestii całkiem normalnie. Raczej odczuwam, że wszyscy jesteśmy jedną rodziną. Oczywiście, że często mogę przeczytać anonimowe, niepochlebne dla mnie wypowiedzi w internecie, ale tak zwany hejt to też część obecnego świata. Prosto w oczy jeszcze mi nikt nie powiedział, że jestem na żużlu persona non grata.

Jesteś za tym, aby kobiety startowały w osobnych zawodach czy rywalizowały na torze razem z mężczyznami?

To niełatwe pytanie. Z jednej strony uważam, że bezwzględnie powinnyśmy rywalizować z mężczyznami i równać do nich poziomem jak tylko się da. Z drugiej strony, fajnie by było, aby jakaś specjalna rywalizacja dla kobiet trenujących żużel szerzej zaistniała. Myślę, że jedno i drugie można połączyć. 

Celina Liebmann wygrywa milion euro w Lotto i…

…i Celina natychmiast buduje fajny tor żużlowy, aby móc trenować na nim codziennie. Popatrz, u Was w Polsce młodzi zawodnicy siedzą i trenują na motocyklu z trzy razy w tygodniu. W Niemczech tej możliwości nie ma, z racji różnych ograniczeń. Jestem przekonana, że gdyby były większe możliwości treningowe dla młodych zawodników, to sport żużlowy w Niemczech byłby w zupełnie innym miejscu. 

Czego oprócz większych nakładów na szkolenie młodzieży potrzeba, aby żużel w Niemczech się rozwijał a nie zwijał?

Jednej rzeczy tak naprawdę. Jak największej prezencji w mediach. Bez tego daleko się nie „zajedzie” a nic nie przemawia do społeczeństwa tak, jak obecność w telewizji. Życzę sobie zatem, aby żużel jak najczęściej w niemieckiej telewizji był obecny.

Najgorsza do tej pory sytuacja jaka przytrafiła Ci się w karierze?

Bez wątpienia wskazuję tutaj na 2017 rok i złamanie kręgu piersiowego. Musiałam być operowana, rehabilitacja trochę trwała, ale zabieg był konieczny, gdyż ta kontuzja mogła mieć dla mojej kariery poważne skutki. 

Fani żużla w Polsce zastanawiają się czy Celina Liebmann to osoba wolna czy może w związku?

W tym momencie, całkiem szczerze, nie mam czasu na relacje uczuciowe. Pracuję trzydzieści dwie godziny w tygodniu, do tego studiuję, o żużlu i innych zajęciach nie wspominając. Powiem tak. Chętnych absolutnie nie brakuje (śmiech -dop.red.). ale to musiałby być fajny facet, który dzieliłby ze mną pasję do motocykli. O taki, co pomógłby mi przy motocyklach czy w parkingu i to nie dlatego, że wypada, ale dlatego, że też tym by naturalnie żył. Na brak adoratorów nie narzekam. (śmiech -dop.red.). 

Z zawodu jesteś wychowawczynią, pedagogiem. Skąd taki wybór drogi zawodowej?

Uwierz, że zawsze chciałam być mechanikiem z zawodu, ale w 2010 roku urodził mi się brat i opiekując się nim zdałam sobie sprawę, że właśnie przebywanie z dziećmi daje mi największą frajdę. Nie ukrywam, praca z dziećmi daje mi wiele satysfakcji a największą jest to, że i one mnie lubią. Oprócz pracy jako wychowawczyni w przedszkolu, udzielam się w ośrodku dla dzieci z problemami i znajduję jeszcze czas na studiowanie psychologii. Także widzisz sam, gdzie tu jeszcze znaleźć czas na chłopaka? (śmiech -dop.red.). 

Celina Liebmann w stroju jak na mieszkankę Bawarii przystało

Czas na pytania proste. Ulubione danie Celiny i czy Celina Liebmann potrafi gotować?

Ulubiona potrawa to – bez żadnego ale – gnocchi z sosem serowym. Czy ja potrafię gotować? Ja bardzo lubię gotować. Robię wyśmienite naleśniki, dobrze przygotowuję szparagi a i sernika własnej roboty się nie powstydzę. Serdecznie zapraszam w wolnym czasie (śmiech -dop.red.). 

Najlepszy film jaki oglądałaś to?

Bez wątpienia Mirage (polski tytuł – Fatamorgana -dop.red.). Serdecznie wszystkim polecam.

A jakiego rodzaju muzyki słucha najlepsza kobieta w światowym żużlu?

Słucham różnej muzyki, ale najczęściej odpoczywam przy „Fly n Ghetto” w wykonaniu Ayo & Teo. Wyprzedzając kolejne pytanie, to właśnie muzyka relaksuje mnie przed zawodami a jak nie ona, to ostatnie chwile przed startem spędzam grając w telefonie w gry zręcznościowe, takie wiesz na refleks (śmiech -dop.red.). 

Co zatem robi Celina Liebmann w czasie wolnym?

Co to jest czas wolny? (śmiech – dop.red.). Powiem Ci, że jestem tak zajęta, że nie mam dla siebie czasu wolnego. Rzadko z tego powodu spotykam się choćby z przyjaciółmi. Jeśli jednak go znajduję, to uwielbiam pojeździć na nartach czy snowboardzie. To też całkiem nieźle potrafię (śmiech- dop.red.). 

Lipiec to i w Polsce i w Niemczech okres wakacyjny. Jakie zatem były Twoje najlepsze wakacje?

Najlepsze w życiu to te w Afryce. Dwa tygodnie spędziłam w hotelu przy plaży, jednocześnie pracując w tamtejszym przedszkolu. Świetny wyjazd. Po tych dwóch tygodniach miałam okazję jeszcze jeden tydzień pobyć w słynnym Parku Narodowym Krugera. To był mega wyjazd. 

Celina, bardzo dziękuje za rozmowę. Powiedz na koniec, czego można Ci życzyć?

Ja nie dziękuję, za takie pytania i „przemaglowanie” mojej osoby (śmiech -dop.red.). Oczywiście żartuję. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego fajna rozmowa. Życzyć mi można tylko bezkolizyjnej jazdy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców żużla.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA