Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Młody francuski zawodnik, Steven Goret, miał w tym sezonie okazję spróbować „chleba” na torach angielskich. Miał, ponieważ z klubem się rozstał po zaledwie dwóch miesiącach i nie obyło się bez zwierzeń w mediach społecznościowych, na które nie omieszkali odpowiedzieć działacze Plymouth. 

 

– Dzisiaj opuściłem klub Plymouth. Nie mogłem sobie w drużynie znaleźć miejsca. Byłem w Anglii kompletnie sam, bez rodziny, bez najbliższych. Nie dostałem od klubu żadnej pomocy. Wszystko musiałem robić sam. Przejechałem w dwa miesiące blisko 11 tysięcy kilometrów, sam myłem motocykle, sam je przygotowywałem. Bez niczyjej pomocy. Byłem tu sam, czułem się obco i to też nie było dla mnie łatwe jako młodego człowieka – napisał Goret w mediach społecznościowych. – Wielokrotnie czułem się zagubiony na lotniskach, ponieważ nikt nie pojawił się, aby mnie odebrać. Dzisiaj tylko dzięki paru życzliwym mi osobom rezerwuję sobie lot powrotny do domu. Potrzebuję jak najwięcej jazdy, wsparcia i jak najwięcej treningów na tym etapie rozwoju. Mam nadzieję, że znajdę to w innym klubie niż Plymouth. Tu moja przygoda się kończy. Mam nadzieję znaleźć klub, który będzie miał bardziej ludzkie i przyjacielskie podejście – dodał Francuz.

Były już pracodawca Francuza szybko zareagował na te słowa. 

– Zacznijmy od tego, że to my zrezygnowaliśmy z jego usług. Bardzo dziękujemy za wszelkie starania. Jest młodym zawodnikiem, z dużym potencjałem, ale jeszcze w tym momencie jest po prostu za słaby na naszą ligę. Wiemy, że pobyt w obcym kraju nie był łatwy, ale też nie jest prawdą, że został bez naszej pomocy. Dostał od nas warsztat oraz mechanika do pomocy w miarę możliwości. Każdy z zawodników doskonale wie, jak trudna jest angielska, żużlowa szkoła życia i chyba Steven zbyt mocno zderzył się z rzeczywistością. Żużel w Anglii to nie jest łatwy chleb. Szkoda tylko, że takie negatywne światło zostało na nas rzucone publicznie. Tego absolutnie żużel nie potrzebuje – odpowiedział działacz Plymouth, były zawodnik, Matt Bates. 

O tym, jak ciężka jest liga angielska i to nie pod względem poziomu sportowego, a raczej logistyki i umiejętności dbania o „własny interes” wspominało wielu zawodników. Być może utalentowany 19-latek za szybko postanowił w swojej karierze „przepłynąć” kanał La Manche.