Krzysztof Buczkowski. fot. media klubowe Motoru Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Motor Lublin jest już po przedsezonowym zgrupowaniu przygotowawczym. Podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego przez równy tydzień trenowali i integrowali się w hiszpańskiej miejscowości Calpe. O przebiegu obozu, wejściu do ekipy Koziołków oraz planach na najbliższe dni opowiedział nam Krzysztof Buczkowski.

6 marca wróciliście z tygodniowego obozu przygotowawczego. Jak oceniasz pobyt w hiszpańskim Calpe?

Głównym celem tego obozu były wspólne treningi oraz integracja i myślę, że wszystko, co sobie zaplanowaliśmy, to udało nam się zrealizować. Treningi były głównie rowerowe, ale tutaj mieliśmy pole manewru. Kto chciał, to jeździł więcej na szosówce, inni natomiast mogli wybrać więcej jazdy na rowerach MTB. Ten tydzień oceniam bardzo pozytywnie. Spędziliśmy z chłopakami sporo fajnego czasu, bo nie tylko razem trenowaliśmy, ale mieszkaliśmy też w jednym domku.

Ty jakiś czas temu przebiegłeś 50 kilometrów i zostałeś ultramaratończykiem, więc pewnie wolałbyś więcej treningów biegowych. Nie nudziły Cię te kolejne kilometry na rowerze?

Z tym ultramaratończykiem to trochę przesada, czasem faktycznie lubię więcej pobiegać. W sezonie sporo czasu poświęcam też jednak na jazdę na rowerze. Kiedy jest dobra pogoda, trochę tych kilometrów na rowerze można pokręcić. Calpe bardzo mi się spodobało i w sumie szkoda byłoby takiego miejsca nie wykorzystać na treningi rowerowe. Były świetne przewyższenia, wspaniałe widoki, nic tylko jeździć.

Po odejściu z Grudziądza często podkreślałeś, że potrzebne Ci było wejście w zupełnie inne otoczenie. Jak więc odnalazłeś się w Motorze Lublin?

Świetnie. Tak naprawdę trudno mi coś złego powiedzieć, bo wszystko do tej pory w klubie wygląda super. Przed obozem mieliśmy kilka spotkań, ale wiadomo, że na nich nie da się tak dobrze wszystkich poznać. Przed wyjazdem nie wiedziałem więc trochę, jak to będzie z nowymi kolegami w drużynie. Teraz spokojnie mogę stwierdzić, że poznaliśmy i zintegrowaliśmy się świetnie. Na obozie byli też prezes i trener. Nie siedzieli z boku, ale razem z nami kręcili wiele kilometrów i z nimi też nawiązałem dobrą relację. Oczywiście musiałem się trochę przestawić, bo już widzę, że w tym klubie obowiązują trochę inne standardy.

fot. media klubowe Motoru Lublin

Jakie to standardy?

Na pewno nie chcę powiedzieć, że w Grudziądzu było mi źle czy coś mi nie pasowało, ale tu jest po prostu trochę inaczej w pewnych kwestiach. Zaczyna się od najprostszych rzeczy, jak chociażby przywiązywania wagi do ubioru. Tutaj wszyscy musimy być ubrani jednakowo, wszędzie pojawiać się jak drużyna. Na obozie też wszystko było świetnie zorganizowane i ułożone od A do Z. Widać, że Motor to klub bardzo sprofesjonalizowany.

Skoro mówisz, że mieliście sporo czasu na integrację, to po obozie możesz już powiedzieć, który z Koziołków będzie Twoim najlepszym kumplem z drużyny?

Chyba jeszcze na to za wcześnie. Naszym zadaniem jest jednak to, żeby każdy z każdym się dobrze dogadywał. Po obozie spokojnie mogę powiedzieć, że tak właśnie jest. Na pewno z żadnym z zawodników nie mam żadnych zgrzytów, a to jest najważniejsze.

Jakie macie plany na najbliższe dni? Wyjazd do Włoch jednak nie dojdzie do skutku…

Tutaj sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nie jest łatwo, ale wiem, że trener Maciej Kuciapa ma wszystko pod kontrolą. Codziennie jest na torze i sprawdza, kiedy ten wyjazd będzie możliwy. Wiadomo, że my chcielibyśmy już wyjechać, ale ze względu na pandemię i obostrzenia jest to nieco utrudnione. Wyjazd za granicę na razie jest wstrzymany i zobaczymy jak to się potoczy. Myślę jednak, że w przyszłym tygodniu powinniśmy być już po pierwszych jazdach.

Czyli Ty na ten moment wróciłeś do treningów indywidualnych i czekasz na sygnał od trenera.

Dokładnie tak. Wróciłem właściwie już do takiego sezonowego trybu, bo wiadomo, że treningi teraz nie są tak intensywne jak w styczniu czy lutym. Staram się trenować codziennie z nieco mniejszym obciążeniem niż w zimie. Teraz na pewno nie jest czas na budowanie formy. Bardziej chodzi o jej podtrzymanie, aby dobrze wejść w sezon ligowy.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA