Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Australijski żużlowiec Billy Lamont mistrzem świata nigdy nie był. A przynajmniej oficjalnie. Jednak to jemu przypadł tytuł nieoficjalnego mistrza świata wywalczony w 1931 roku na torze w Paryżu. Lamont to jedyny żużlowiec, któremu przed zawodami rezerwowano łóżko w najbliższym szpitalu i chyba jedyny, który cieszył się popularnością dorównującą gwiazdom ówczesnego angielskiego show- biznesu.

 

Lamont swoją karierę na żużlu rozpoczął w latach 20. ubiegłego wieku. Wraz z jej rozwojem rosło zainteresowanie kibiców jego występami, ponieważ w tamtych czasach uchodził – ze względu na swoją brawurową jazdę – niemal za bohatera. To na mecze z jego udziałem ustawiały się kolejki do kas przed żużlowymi stadionami. Ze względu na swój styl jazdy zyskał przydomek „człowiek z miesiącem życia”. Wielu wróżyło mu bowiem rychłą śmierć ze względu na wręcz szaloną jazdę. A Lamont z zamiłowaniem oddawał się jeździe przy bandzie. Stąd otrzymał też  drugi przydomek – „pogromca programów”. Nie wiadomo, czy jest to tylko plotka czy fakt, ale ponoć raz podczas jazdy udało mu się wyrwać sympatykowi żużla program z ręki. Prawdziwości tej historii niestety już nie zweryfikujemy.

Spektakularna jazda Lamonta „bawiła” sympatyków speedwaya od 1924 do 1939 roku. Popularność nasz bohater miał tak wielką, iż słynna Fay Taylour nazwała go „idolem milionów”. Sama Fay wspominała, iż swego czasu spędziła dwie godziny w kolejce do kas, aby zdobyć bilety na zawody z udziałem nieustraszonego Lamonta.

Billy Lamont, jak wielu przyszłych żużlowców z Australii, przygodę ze sportem zaczynał od rugby. W wieku piętnastu lat zostawił treningi rugby oraz edukację i oddał się motocyklowej pasji. Swoją karierę zaczynał w Northern Districts Motorcycle Club. Pierwsze zwycięstwo odniósł w 1924 roku na torze trawiastym w Rutherford Racecourse, kiedy to w doskonałym stylu wygrał swój wyścig i finał pięciomilowego handicapu. W 1925 roku Lamont ustanowił rekord na dystansie pięciu mil przed ponad trzydziestoma tysiącami widzów na półmilowym torze Hamilton. W sezonie 1926-27 stał się znanym jeźdźcem w całym kraju, wygrywając wyścigi z najlepszymi zawodnikami.

Pod koniec sezonu 1927-28, 19-letni Lamont był jednym z zawodników wybranych przez promotora Davies Park AJ Huntinga do startów w Anglii. Billy jeździł na swoim dużym, ciężkim motocyklem marki AJS i był pierwszym Australijczykiem, który naprawdę zadziwił Brytyjczyków swoim niezwykle ofensywnym stylem jazdy, charakteryzującym się obieraniem ścieżki jak najbliżej ogrodzenia toru. Nic zatem dziwnego, że szybko stał się ulubieńcem publiczności, a niejednokrotnie zabawiał kibiców swoimi pokazowymi jazdami na stadionie Wembley, gdzie słynny Johnie Hooskins dokonywał marketingowych cudów, aby przyciągnąć publiczność. W 1928 roku Lamont najczęściej występował na torze White City. W latach 1930 oraz 1931 występował na torach w Ameryce Południowej oraz Skandynawii. To właśnie w Ameryce Południowej spotkała go dość smutna historia. Przez udział w zawodach żużlowych na terenie Argentyny o mało nie trafił do… tamtejszego więzienia.

– Podczas jednego z turniejów zawodnik jadący przed Lamontem upadł, a Billy go potrącił. Poszkodowany na skutek upadku zmarł, a Lamont długo walczył w tamtejszych sądach o uznanie go niewinnym. W nim bowiem widziano sprawcę śmierci kolegi z toru – wspominał Reg Freaman.

O nowych związkach żużlowca informował w kronice towarzyskiej Daily Mirror

Lamont wrócił do Anglii w 1932 roku. Bronił barw Wimbledonu do meczu z Coventry, w którym upadł, a jadący za nim Gus Kuhn nie zdołał go ominąć. Na skutek uderzenia motocyklem Lamont doznał złamania czaski i wiele tygodni walczył w szpitalu o życie. O jego niezwykłej popularności najdobitniej świadczy fakt, iż po wypadku media codziennie informowały, czy Billy Lamont jeszcze żyje. Jak na „twardziela” przystało, Australijczyk wyzdrowiał i w latach 1934 oraz 1935 bronił barw zespołu Wembley. W 1938 roku Lamont był zawodnikiem Sheffield. Później na prośbę Hoskinsa przeniósł się do Newcastle, gdzie brakowało zawodników zdolnych do jazdy. 

Co warte podkreślenia, jego ofensywna i często niebezpieczna jazda dostarczała mu niezwykłej popularności. Nic zatem dziwnego, że Lamont nierzadko gościł na londyńskich „salonach”, za kołnierz nie wylewał i kontaktów z kobietami również nie unikał. Prasa pisała o jego związkach z ówczesnymi gwiazdami kina niemego czy domniemanym romansie z samą księżną Wielkiej Brytanii.

– To był bez wątpienia idol ówczesnych tłumów. Sam fakt, iż jego poczynaniami na torze czy w życiu prywatnym żył wiele lat sam Daily Mirror najdobitniej pokazuje, jaką cieszył się sławą – dodaje Reg Freaman.

Tuż po wybuchu drugiej wojny światowej Lamont powrócił do Australii. Z żużlem przygodę zakończył dość szybko. Postawił na spokojne życie, pozbawione sportowych emocji. Pomimo zapowiedzi kibiców o tym, że jest „żużlowcem z miesiącem życia”, Lamont zmarł dopiero w wieku 80 lat, w 1988 roku. 

Relacja z otwarcia toru White City. Billy Lamont był gwiazdą wydarzenia. Na torze pojawił się najlepszy zawodnik świata – pisała angielska prasa.

 

 

 

Notka prasowa o kolejnej kontuzji Lamonta.
Oraz skradzionym pucharze i liście do Johnie Hoskinsa.