Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W Szwecji nie milkną echa środowego upadku Kima Nilssona w meczu drugiej ligi szwedzkiej – Allsvenskan. Zawodnik na szczęście poważniejszych obrażeń nie odniósł, ale głównym winowajcą jego wypadku miał być źle przygotowany tor, który zdaniem wielu po prostu był niebezpieczny. Do dyskusji w mediach społecznościowych włączył się uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix – Olivier Berntzon. 

 

– Dzisiejszy wypadek to kolejny przykład, kiedy czołowy szwedzki zawodnik może ulec kontuzji, ponieważ tor jest źle przygotowany. Czy to jest jakaś Wasza rywalizacja, kto bardziej potrafi spieprzyć tor? Ci, którzy stoją z boku i mówią: „można bezpiecznie jechać” albo nigdy nie startowali na żużlu albo nigdy nie jechali na pełnym gazie. My zasadniczo ryzykujemy swoje życie za każdym startem, a przy obecnych silnikach wszystko dzieje się w milisekundzie. Zawodnik musi mieć możliwość zaufania nawierzchni, aby jechać widowiskowo, co z kolei da „igrzyska” kibicom. My też mamy w domu rodziny, które się o nas martwią. Co musi się wydarzyć, aby zacząć o to dbać? Nadszedł czas, aby sami zawodnicy powiedzieli kategorycznie „nie”. Nasze bezpieczeństwo musi być najważniejsze, a kary za złe przygotowanie toru powinny sięgać kwot sześciocyfrowych. Tyle – napisał w swoich mediach społecznościowych Berntzon.

Najniższa kara sześciocyfrowa o jaką wnioskuje żużlowiec  to 100 000 szwedzkich koron czyli około 45 tysięcy złotych. Czy to faktycznie poprawiłoby jakość nawierzchni?