Antonio Lindbaeck. Foto: FotoForysiak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Antonio Lindbaeck niedawno ogłosił zakończenie żużlowej kariery. Szwed spędził kilka lat w Cyklu Grand Prix, był także wyróżniającym się zawodnikiem w reprezentacji Szwecji. Jak sam przyznaje, w podjęciu decyzji o zakończeniu jazdy pomogła mu sytuacja na świecie związana z pandemią.

– Myślałem o tym od dawna. Z powodu pandemii ściganie było coraz trudniejsze. Musieliśmy pozostać z dala od domu przez znacznie dłuższy czas i poddawać się regularnym testom. A sport robił się coraz droższy. Można powiedzieć, że nie było z tego już takiej przyjemności. Po tym sezonie poczułem, że to chyba koniec – przyznał Lindbaeck w rozmowie z oficjalnym serwisem Grand prix.

– To nie był mój rok. Planowałem wrócić do domu, ale nie mogłem. Kiedy już byłem w domu, planowałem, co robić, ale potem musiałem lecieć z powrotem do Polski, bo chcieli, żebym zrobił test. Trudno mi było dopasować się do tego nowego systemu – zaznaczył.

CZYTAJ TAKŻE:

Do największych sukcesów Szweda należy zaliczyć złoto w indywidualnych mistrzostwach Szwecji, złoto Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów i liczne medale Drużynowego Pucharu Świata. Przez dziesięć sezonów był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w pojedynczych turniejach – w 2012 roku w Terenzano i Toruniu oraz w 2016 roku w Cardiff. – Przeglądałem stare filmy z moim udziałem i mogę powiedzieć, że było wiele dobrych i złych momentów. Jednak patrząc przez pryzmat całości, jestem zadowolony ze swojej kariery. Jest wiele chwil, do których mogę wracać – mistrzostwo świata ze Szwecją czy wygrane Grand Prix. W idealnym świecie byłbym mistrzem świata – podsumował Szwed.

– Byłem kilka lat w Grand Prix, ale brakowało czegoś „ekstra”. Tak czasami jest. Byłem jednym z najlepszych zawodników, ale zawsze czegoś brakowało. Oczywiście jestem tym rozczarowany, ale to jest życie. Nie każdy może być mistrzem świata. Przez całą karierę robiłem to, co chciałem i kochałem, dlatego mogę teraz zakończyć i nadal czuć się szczęśliwy – dodał. Lindbaeck dwukrotnie w cyklu Grand Prix zajmował siódme miejsce – w sezonie 2012 i 2016.

Antonio Lindbaeck podczas DPŚ 2017, Leszno. Fot: Jarek Pabijan.

Teraz zawodnik przesiada się na koparki i rozkręca własną działalność w tej branży. O speedwayu jednak nie zapomina. – Mam nadzieję, że żużel będzie się rozwijał i coraz więcej osób zacznie się ścigać. Mam nadzieję, że pokazałem ludziom, że nie musisz pochodzić z rodziny sportów motorowych, aby zacząć jazdę na żużlu. Jeśli po prostu kochasz to, co robisz, możesz robić, co chcesz – podkreślił Lindbaeck.