Antonio Lindbaeck niedawno ogłosił zakończenie żużlowej kariery. Szwed spędził kilka lat w Cyklu Grand Prix, był także wyróżniającym się zawodnikiem w reprezentacji Szwecji. Jak sam przyznaje, w podjęciu decyzji o zakończeniu jazdy pomogła mu sytuacja na świecie związana z pandemią.
– Myślałem o tym od dawna. Z powodu pandemii ściganie było coraz trudniejsze. Musieliśmy pozostać z dala od domu przez znacznie dłuższy czas i poddawać się regularnym testom. A sport robił się coraz droższy. Można powiedzieć, że nie było z tego już takiej przyjemności. Po tym sezonie poczułem, że to chyba koniec – przyznał Lindbaeck w rozmowie z oficjalnym serwisem Grand prix.
– To nie był mój rok. Planowałem wrócić do domu, ale nie mogłem. Kiedy już byłem w domu, planowałem, co robić, ale potem musiałem lecieć z powrotem do Polski, bo chcieli, żebym zrobił test. Trudno mi było dopasować się do tego nowego systemu – zaznaczył.
CZYTAJ TAKŻE:
Do największych sukcesów Szweda należy zaliczyć złoto w indywidualnych mistrzostwach Szwecji, złoto Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów i liczne medale Drużynowego Pucharu Świata. Przez dziesięć sezonów był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w pojedynczych turniejach – w 2012 roku w Terenzano i Toruniu oraz w 2016 roku w Cardiff. – Przeglądałem stare filmy z moim udziałem i mogę powiedzieć, że było wiele dobrych i złych momentów. Jednak patrząc przez pryzmat całości, jestem zadowolony ze swojej kariery. Jest wiele chwil, do których mogę wracać – mistrzostwo świata ze Szwecją czy wygrane Grand Prix. W idealnym świecie byłbym mistrzem świata – podsumował Szwed.
– Byłem kilka lat w Grand Prix, ale brakowało czegoś „ekstra”. Tak czasami jest. Byłem jednym z najlepszych zawodników, ale zawsze czegoś brakowało. Oczywiście jestem tym rozczarowany, ale to jest życie. Nie każdy może być mistrzem świata. Przez całą karierę robiłem to, co chciałem i kochałem, dlatego mogę teraz zakończyć i nadal czuć się szczęśliwy – dodał. Lindbaeck dwukrotnie w cyklu Grand Prix zajmował siódme miejsce – w sezonie 2012 i 2016.
Teraz zawodnik przesiada się na koparki i rozkręca własną działalność w tej branży. O speedwayu jednak nie zapomina. – Mam nadzieję, że żużel będzie się rozwijał i coraz więcej osób zacznie się ścigać. Mam nadzieję, że pokazałem ludziom, że nie musisz pochodzić z rodziny sportów motorowych, aby zacząć jazdę na żużlu. Jeśli po prostu kochasz to, co robisz, możesz robić, co chcesz – podkreślił Lindbaeck.
Żużel. Jego Zengota widziałby w Grand Prix. „W pełni zasługuje”
Żużel. Dlaczego PSŻ nie stawia na Jepsena Jensena? Prezes odpowiada
Żużel. Pechowy test na PGE Narodowym dla zawodnika Lwów. Pojechał do szpitala
Żużel. Thomsen wrogiem numer jeden w Zielonej Górze! „Zawsze będziesz je****”
Żużel. Kowalski z problemami na wyjazdach. „Muszę znaleźć przyczynę”
Żużel. Zmarzlik i spółka wysłali kibiców… do domów. Rospiggarna bez punktów w inauguracji