W miniony weekend w Togliatti odbyły się mistrzostwa świata w wyścigach na lodzie. Jak wiadomo, udział kibiców w zawodach był zabroniony. Na ratunek fanom tej odmiany sportów od lat spieszy od lat Anton Terebenin. To dzięki jemu można oglądać zawody z Rosji w każdym zakątku świata. Jest tylko jeden warunek – internet.
– Żużlem na lodzie zacząłem się tak naprawdę interesować, jak miałem jakieś siedemnaście lat. Mój kolega z klasy zaczął wtedy trenować w klubie Shadrinsk, obecnie jest mechanikiem tego zespołu. Chodziłem z nim na zawody i tak ta miłość dojrzewała – zaczyna swoją opowieść Anton.
Parę lat temu Rosjaninowi „zaświecił” pomysł w głowie, aby pokazywać zawody w internecie.
– Wiesz, żużel na lodzie ma fanów w całej Rosji. Wielu z nich nie może przyjść na zawody. Na Uralu mamy dwa kluby. Jeden to Shadrinsk, drugi Kamensk-Uralsky. Dzieli je 120 kilometrów. Ze znajomymi praktycznie nie przegapiamy tam żadnych wyścigów. Chciałem jednak, aby inni też mogli oglądać zawody. Stąd się wziął pomysł na to, aby wyciągnąć telefon z kieszeni i zacząć transmisję. Takie były początki. Mamy swoją grupę na Facebooku oraz portalu VK. Średnio naszą transmisję ogląda tysiąc pięćset osób. W pewnym momencie uznałem, że potrzebuję lepszy sprzęt to bardzo szybko dołożyli mi do niego internauci – kontynuuje mieszkaniec miejscowości Miasskoye w okolicach Czelabińska.
Dopóki FIM nie zacznie pokazywać transmisji z wyścigów na lodzie, fani tej dyscypliny skazani są na przycisk „live” w telefonie pomysłowego Rosjanina.
– Myślę, że brak transmisji live z lodu to jeden z dużych problemów tej dyscypliny. Zdaję sobie sprawę, że FIM ma prawa do pokazywania. Robią skróty z zawodów i chyba później je pokazują. Ja staram się pokazać jak najwięcej łącznie z rozmowami z zawodnikami. Wiem, że to jest takie poruszanie się na granicy przepisów, ale do tej pory tylko w Togliatti odmówiono mi akredytacji. Więc z żoną kupiliśmy bilety. Bez dwóch zdań doskonale żużel pokazuje polska telewizja – mówi Terebenin.
Rosjanin na zawody podróżuje z małżonką, która także podziela jego zainteresowania. Antonin nie ukrywa, że wyjazdy to też okazja do nawiązywania znajomości nie tylko wśród zawodników.
– Raz w sezonie byliśmy na wszystkich turniejach Grand Prix. Od Heerenveen po Inzell. Pracuję w branży IT i pomimo że to nie są tanie wyjazdy, udaje nam się je realizować. Poznajemy ludzi, znajomości przeradzają się przyjaźnie. Wszystkim, którzy nas goszczą, bardzo dziękujemy. Dopingujemy Dinara Walejewa, znamy się z legendami, jak Krasnikow czy Bałaszow. Tak naprawdę wspieramy wszystkich zawodników, bo to oni tworzą całą dyscyplinę. Zawsze mówimy – niech wygra najlepszy. Nie zapomnij dopisać, że w lecie oczywiście oglądamy ten „normalny” żużel. Też jest świetny. Mistrzostwa świata czy Europy to mus. Wtedy nie pracujemy, a oglądamy transmisje innych – mówi nam na koniec ze śmiechem Terebenin, którego telefoniczne relacje oglądają kibice od USA po Austrię.
Bardzo ciekawy kolejny artykuł. Zagladam coraz częściej na wasz portal, właśnie dzięki takim ciekawym artykułom, pod tym względem bijecie na głowę „polityczne” Sportowe Fakty. Oby tak dalej Panie Malaka i spółka !
To jest właśnie dziwne i pokazuje chyba pasję oraz zaangażowanie tej redakcji. Tu są często bardzo fajne rzeczy których inni nie mają. To pokazuje różnicę. Graficznie ubogo. SF zdecydowanie górą ale materiałami nie mają sobie po prostu równych
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”