Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dzisiaj 70. urodziny obchodzi Andrzej Rusko. Nazwisko to najbardziej kojarzy się z wrocławskim żużlem oraz trzema tytułami DMP zdobywanymi w latach 1993-1995. My o opinie na temat jednego z najdłużej działających prezesów w sporcie żużlowym poprosiliśmy osoby, które miały okazję współpracować z nim na przestrzeni ostatnich 30 lat. 

Andrzej Rusko we wrocławskim żużlu pojawił się pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Przez lata należał do najbliższych współpracowników Zygmunta Solorza. Wedle Gazety Wyborczej, to właśnie Andrzej Rusko namówił Zygmunta Solorza do założenia firmy Solpol, znanej w latach dziewięćdziesiątych ze słynnego domu handlowego w centrum Wrocławia. Nie kto inny jak Andrzej Rusko również przekonał biznesmena, aby ten zaczął pokazywać żużel w założonej przez siebie telewizji Polsat. 

– Na pewno Andrzej to człowiek niesamowicie skuteczny w swoim działaniu. Ja go poznałem, gdy zacząłem swoją pracę w Aspro, a Andrzej był już w zarządzie Sparty. To były czasy, kiedy Wrocław jeździł baraże z Zieloną Górą. To chyba wtedy Andrzej się pojawił. Później sponsorował indywidualnie Zbigniewa Lecha. Uważam, że jak na nasze warunki jest doskonałym promotorem żużla. Często mam wrażenie, że żużel to dla niego za „ciasny” garnitur. On się przecież przez lata dobrze sprawdzał w polskiej piłce nożnej. Były niejednokrotnie takie sytuacje, że zamiast na mecz piłkarski wolał jednak przyjechać do Wrocławia na żużel. Jedyne chyba co mu nie wyszło w żużlu, to sprowadzenie do Wrocławia Tomasza Golloba. Zawsze tego chciał, ale to mu się nie powiodło. Wady ma jak każdy człowiek, ale jak się popatrzy z perspektywy na okoliczności, to te jego wady „bledną” – mówi nam dziennikarz, były menadżer wrocławskiego klubu, Bartłomiej Czekański. 

Jedną z osób, które pracowały z Andrzejem Rusko na początku jego działalności we wrocławskim speedwayu, jest znany adwokat, Andrzej Malicki. Mecenas to jedna z tych postaci, dzięki której Sparta doczekała w ogóle czasów, kiedy w klubie pojawił się obecny prezes.  

– Andrzej to człowiek stanowczy, konsekwentnie  zmierzający do celu i częstokroć te cele realizujący, ku satysfakcji własnej oraz otoczenia. Nie można nie widzieć, że bez Andrzeja Rusko i Krystyny Kloc, z którą działa, żużel we Wrocławiu byłby osłabiony i na pewno nie byłby w tym miejscu, w którym jest w tym momencie. Na pewno nie należy do osób, którym można zarzucić brak empatii, choć być może niekiedy sprawia inne wrażenie – mówi nam legendarny wrocławski spiker i wieloletni zasłużony działacz wrocławskiego żużla. 

Jednym z zawodników, którzy byli świadkami „wchodzenia” Andrzeja Rusko w żużel był zawodnik wrocławskiej Sparty, Grzegorz Malinowski.

– Jak Andrzej Rusko zaczynał, to ja tak naprawdę swoją karierę kończyłem. Myślę, że z perspektywy czasu można mówić, że być może jest, czy był zawzięty w działaniu, ale potrafi dopiąć swego, o czym choćby świadczy fakt, w którym miejscu obecnie jest wrocławski speedway. Za jedno trzeba go na pewno bardzo docenić. On nie miał łatwo na początku swojej działalności. Musiał się tego żużla uczyć od początku. Przyszedł przecież z zewnątrz do tego sportu. Mnie w swojej drużynie w pewnym momencie nie widział. Potrzebował lepszych, miał swoje cele. Być może brakowało między nami „chemii” i nie mówię tego negatywnie. Niekiedy gdzie dwóch, tam jednego za dużo. Jedno jest pewne. Gdyby nie on i Krystyna Kloc, wrocławski żużel nie byłby w tym miejscu, w którym jest obecnie. Wydaje mi się, że gdyby ich nie było, to nie byłby tego żużla na takim poziomie – mówi nam były zawodnik Sparty, Grzegorz Mailnowski.

W latach 1993, 1994 oraz 1995 Andrzej Rusko trzykrotnie zdobył z wrocławskim zespołem tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Sukces ten powtórzył jeszcze w sezonie 2006. 

– Ciężko ocenić Andrzeja Rusko. Na pewno jest jednym z lepszych menadżerów, którzy w żużlu pracują. Moim zdaniem dużo nauczył się od Ryszarda Nieścieruka, z którym pracował we Wrocławiu. Ja osobiście miałem z nim różne koleje losu. Często byliśmy po dwóch stronach barykady. Blisko pracowaliśmy jak organizował turnieje Grand Prix i przyznam, że prezentował bardzo wysoki poziom. To była jego domena. Profesjonalne zorganizowanie Grand Prix we Wrocławiu. Wspólnie też pracowaliśmy przy powstawaniu ligi zawodowej, którą mamy w żużlu do dziś. Mieliśmy wtedy paru antagonistów, ale trzymaliśmy się razem i dopięliśmy swego. Walczyliśmy, walczyliśmy i wygraliśmy. Andrzej wiele rzeczy również wyniósł z piłki nożnej, w której doskonale działał. Po powrocie z piłki w Warszawie do żużla we Wrocławiu, ponownie zaczął robić dla niego wiele dobrego. Na pewno trochę poróżniło nas w pewnym momencie odejście z Wrocławia do Bydgoszczy „Protasia”, ale też nie było jakiejś tragedii. W moim odczuciu Andrzej Rusko może i powinien czuć się całkowicie spełniony w żużlu. Jakby o nim nie mówić, dobrze czy źle, to wiele zrobił i był oraz jest wiodącą postacią w tym sporcie. Podziwiam go, że jeszcze w tym żużlu działa, ale widocznie ma coś jeszcze w nim do zrobienia – mówi nam były działacz bydgoskiej Polonii Leszek Tillinger. 

Nie do końca z opinią, że to właśnie Ryszard Nieścieruk uczył żużla Andrzeja Rusko zgadza się Grzegorz Malinowski.

– Andrzej Rusko uczył się od wszystkich, a uczniem był doskonałym. Ty jak się oglądasz za dziewczynami, choć chyba się nie oglądasz, to oglądałbyś się tylko za jedną? Na pewno nie po to Rysiek był we Wrocławiu, aby Andrzej się od niego nie uczył, ale to też tak nie było do końca. Dla Ryśka praca we Wrocławiu to też był przeskok. Do tej pory praktycznie pracował tylko w komunistycznym żużlu. Także sam Ryszard Nieścieruk też się uczył tego nowoczesnego żużla, zarządzania przy biznesmenie Andrzeju Rusko. Na pewno jeden i drugi coś z tego wynieśli – mówi Malinowski. 

We wrocławskim klubie, w czasach działalności Andrzeja Rusko, prezesem klubu był również obecny europoseł Ryszard Czarnecki. Jego zdaniem, bez dzisiejszego jubilata oraz Krystyny Kloc trudno sobie wyobrazić wrocławską Spartę.

– Andrzej Rusko to w pozytywnym tego słowa znaczeniu „ojciec chrzestny” wrocławskiego żużla. Bez niego oraz Krysi Kloc trudno sobie wyobrazić żużel w stolicy Dolnego Śląska. Klub, owszem, nie zdobywa seryjnie tytułów mistrza Polski, ale jest prawie zawsze w pierwszej czwórce. Uważam, że o nich należy mówić tylko razem. Wnieśli wielki profesjonalizm do wrocławskiego klubu. Potrafili w pewnym czasie pozyskać moją osobę dla wrocławskiego żużla. Zadanie było to niełatwe. Andrzej miał pomysł na żużel i wielki dar przekonywania. Myślę, że ani oni, ani fani Sparty naszej wspólnej pracy nie żałują. Mieliśmy wtedy najwyższy budżet w Polsce, choć skończyło się „tylko” srebrnym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski przez te kilka naszych lat. W ostatnim roku mojej obecności na stanowisku wiceprezesa klubu  zdobyliśmy złoty medal. Andrzej może nie jest zbytnio lubiany w żużlu, ale to się bierze z tego, że należy do osób, które mówią „prostym” tekstem i wykłada kawę na ławę. W związku z tym, może nie ma zbyt wielu przyjaciół w środowisku, ale jest osobą bardzo szanowaną. Pasją do żużla potrafi zarazić. 70 lat za nim, ale najlepsze przed nim – mówi nam europoseł, były prezes oraz wiceprezes wrocławskiego klubu. 

Jedna z cech dobrego menadżera to finalna skuteczność w działaniu, czyli umiejętność postawienia na swoim i ostateczne osiągnięcie celu. Andrzej Rusko to zdaniem wielu nie tylko znawca żużla, ale również „znawca” tego, jak w nim dojść do celu. Przed laty jeden z dziennikarzy nazwał go Machiavellim polskiego żużla.

– Myślę, że może coś w tym stwierdzeniu jest. Andrzej potrafi sobie radzić w wielu sytuacjach, ale to tylko nic innego, jak rzecz świadcząca o jego dużej menadżerskiej skuteczności – mówi bydgoski działacz, Leszek Tillinger.

Jednym z działaczy, z którymi często było nie po drodze Andrzejowi Rusko jest były prezes Unii Leszno, Rufin Sokołowski. Obaj Panowie nie pałali do siebie nigdy „żużlową” miłością. 

– Andrzej Rusko kocha żużel naprawdę szczerze. Mówię to panu z pełną odpowiedzialnością.  Wspólnie z Krystyną Kloc zrobili wiele dla tego sportu przez ponad pół ćwierć wieku. W moim przekonaniu ta ich miłość do żużla jest niekiedy jednak miłością „zaborczą”. Niekiedy Andrzej Rusko próbuje „naginać” żużel pod swój styl pracy. Jego działania sprawiły między innymi ograniczenie zespołów w Ekstralidze, zawodników w drużynie, zlikwidowano kwoty transferowe. Ja byłem zwolennikiem klubów takich jak Leszno, Toruń czy Zielona Góra, które opierały się na szkoleniu własnych zawodników. Kwoty transferowe przeszkadzały tym, którzy nie szkolili. Inne kluby chciały mieć zawodnika i zrobić tak, aby najlepiej jego klub nic nie otrzymał. Zawodnik miał dostać większe pieniądze, aby móc w teorii więcej wydać na sprzęt – mówi nam Rufin Sokołowski, były prezes leszczyńskich Byków.

Prezes spartan słynął również z tego, że w czasach kwot transferowych potrafił sobie doskonale radzić w temacie zapłaty poprzedniemu pracodawcy zawodnika.

– Powiem panu jedną rzecz związaną ze świętej pamięci Robertem Dadosem. Grudziądz w pewnym momencie szukał „kasy” na przetrwanie. Jedyną szansą był transfer Dadosa. Przemek Sierakowski był prezesem w Grudziądzu. Nagle Andrzej zaczął skupować długi GKM-u, żeby właśnie tymi długami zapłacić za transfer Dadosa. Znaczyłoby to finalnie tyle, że skupionymi za małą część ich wartości długami, zapłaciłby za Dadosa a sam  GKM nie zobaczyłby praktycznie za transfer żadnych pieniędzy. Ustaliłem z Przemkiem Sierakowskim, że zrobimy akcję „sztucznie” medialną, że Unia Leszno chce kupić Dadosa. Poszło to w Polskę. Andrzej „złapał”, nabrał się i nie miał innego wyjścia. Szybko wyłożył pieniądze i Robert trafił do Wrocławia. Cała akcja była tylko wówczas pozorowana, aby pomóc GKM-owi – kontynuuje Rufin Sokołowski. 

Spotkania drużyn obu prezesów zawsze miały swój „smaczek”. Kibice z pewnością pamiętają słynną „krwawiącą zwierzynę”, o której swego czasu publicznie mówił prezes Sokołowski.

– Sezon żużlowy to wojna między prezesami, a mecz żużlowy to bitwa. Zawodnicy to oczywiście armia. Andrzej Rusko to człowiek niesamowicie  poukładany. Ma wszystko zaplanowane od A do Z. Zauważyłem jednak kiedyś, że jak wytrąci się go z równowagi, to albo zacina się w sobie albo prze do przodu. Z tego względu przez wiele lat przed meczami we Wrocławiu stosowałem prostą, destrukcyjną robotę. Robiłem konferencję, mówiłem na przykład, że Wrocław jest jak ranna zwierzyna, którą trzeba tylko dobić. Szybko dziennikarze wrocławscy dzwonili do prezesa Rusko i prosili go o komentarz. Andrzej Rusko się wtedy „gotował” i  denerwował. Zwoływał wszystkich i robili przygotowania, aby tej Unii dołożyć. Po załóżmy dziesięciu dniach zajeżdżali sprzęt, a zawodnicy po treningach nie chcieli już słyszeć o żużlu. Naturalne o lepszy wynik było nam łatwiej – wspominał lata rywalizacji ze Spartą Wrocław. Rufin Sokołowski na łamach Magazynu Żużel. 

Od niedawna w środowisku żużlowym „zamieszkał” prezes Stali Gorzów, Marek Grzyb, którego również zapytaliśmy, jak układają mu się relacje z wrocławskim prezesem.

– Andrzej Rusko to pewnego rodzaju wizjoner. Zbudował silny klub. Pokazał, że ma dobry pomysł na siebie i na Wrocław. Ja bardzo lubię ludzi konsekwentnych, a on do takich z pewnością należy. Prywatnie znamy się mało, ale za to co zrobił dla Sparty należą mu się laury. Nie mi oceniać, jakim jest prezesem, bo po prostu ja nie jeżdżę na motorze – podsumowuje humorystycznie prezes Stali Gorzów.

Jak przyznaje nam obecny prezes Polonii Bydgoszcz, Jerzy Kanclerz, przez wiele lat swojej obecności w żużlu nie miał on okazji bliżej poznać Andrzeja Rusko.

– Powiem tak. Nigdy Pana Andrzeja Rusko nie poznałem blisko. Na pewno zrobił sporo dobrego dla żużla. On we Wrocławiu na poszczególnych funkcjach jest, można powiedzieć, od zawsze. Moim zdaniem to osoba, która ma w sobie żużlową „adrenalinę” i to trzeba mu oddać. Myślę, że w całej historii naszych kontaktów zamieniliśmy może kilkadziesiąt zdań. Sprawia wrażenie osoby zakochanej w żużlu i pewnie tak jest. Jaki jest na co dzień nie powiem, bo po prostu brak mi takiej wiedzy – mówi aktualny prezes Polonii Bydgoszcz.

Nierzadko dziennikarzom ciężko było przeprowadzić wywiad z Andrzejem Rusko. Nam, pomimo starań, ostateczne nie udało się przekonać prezesa wrocławskiego klubu do okolicznościowego wywiadu z okazji dzisiejszych urodzin. 

– Doskonale wiesz, że żaden dziennikarz nie jest obiektywny i żaden prezes ze wszystkimi dziennikarzami nie rozmawia tak samo. Macie swoje sympatie i antypatie. Andrzej Rusko to na pewno człowiek, który ceni sobie rzetelne żużlowe dziennikarstwo, jednak nie zawsze chce z prasą rozmawiać, czy też ma na to ochotę. Wiesz sam, trochę podpadliście swego czasu, bezpodstawnymi „atakami” ze strony doskonale wiesz kogo, a ty sam jemu i Krystynie Kloc za słynnego „krasnala”. Nie wiem. Jedno mogę powiedzieć czyta PoBandzie dosyć regularnie. Namacalne dowody tego miałeś – mówi nam ze śmiechem anonimowo jedna z osób związanych obecnie z wrocławskim klubem. 

Tyle o Andrzeju Rusko mówią osoby, które go poznały przez lata działalności. My, jako redakcja PoBandzie, życzymy dzisiaj prezesowi wrocławskiego klubu przede wszystkim zdrowia,  spokoju i samych sukcesów z wrocławskim klubem. Andrzej Rusko i Krystyna Kloc zawsze razem. Także w żużlu – to chyba najkrótsze i najlepsze życzenia dla tej dwójki zasłużonych, wrocławskich działaczy. 

– Myślę że Andrzej marzy wciąż o tytule indywidualnego mistrza świata, który wywalczy wrocławski zawodnik, wychowanek, mam tu na myśli Macieja Janowskiego i o kolejnym do kolekcji złotym medalu wrocławskiej Sparty – podsumowuje na koniec Bartłomiej Czekański. 

10 komentarzy on Żużel. Andrzej Rusko i Krystyna Kloc zawsze razem. Także w żużlu
    Zbigniew Grzelka
    2 May 2021
     8:27am

    Uważam że za Wszystko co zrobił i uczynił dla Sparty Wrocek to Wielki Szacun się należy i trwania w tej funkcji jak Najdłużej… Wszelkiej Pomyślności dla JUBILATA 🏆.

    Piekarz
    2 May 2021
     9:03am

    Witam serdecznie wszystkiego najlepszego z okazji 70 urodzin życzę Panu. Dużo radości tak w życiu prywatnym jak i sportowym.

    Piekarz
    2 May 2021
     1:36pm

    Nie wiedziałem Olek że tak dobrze się znacie ale i tak szacun za tyle lat pracy na rzecz żużla we Wrocławiu

    Wariat
    2 May 2021
     8:26pm

    Panegiryk[a] – gatunek literatury stosowanej, uroczysty tekst pochwalny (mowa, wiersz, list, toast, itp.) sławiący jakąś osobę, czyn, wydarzenie; pełen przesadnego zachwytu, często o charakterze pochlebczym.
    źródło wikipedia
    I tyle, czy aż tyle

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    3 May 2021
     12:20am

    Wszystkiego najlepszego panie Andrzeju Rusko, wielu kolejnych lat życia, odpoczynku na wyspach Polinezji, lub Madagaskaru. Najwyższy czas odpocząć od stresu, nerwówki meczów i przejmowania się kto znowu nas pokona w tym roku!!

    Obserwuję działalność prezesów od jakiegoś, niewielkiego czasu i nie mogę się nadziwić jak jest wiele zmian i jak czas szybko płynie.
    Pojawili się tacy … hmm… prezesi inni, młodsi, prężniejsi, patrzący inaczej i nagle świat żużla zaczyna się zmieniać. Chyba wszyscy to widzą, pan też, czy na pewno?

    (to taki tekst dla 50 lat minus):
    Oczywiście nie podpowiem tym „betonom”, by się wycofali bo już nic nie osiągną, ale może Rady Nadzorcze o tym pomyślą i wycofają starych pryków ze stanowisk prezesów klubów.
    Dorzuciłbym jeszcze panów z władz nadzorczych i nadrzędnych spółek kontrolujących i blokujących sport żużlowy!

    Kuluarom i wrocławskim kombinatorom śmierć
    3 May 2021
     9:24am

    Największy szkodnik i oszust polskiego żużla. Mocno trzymam kciuki, że za jego prezesury Sparta nigdy nie zdobędzie mistrza.

    Kuluarom i wrocławskim kombinatorom śmierć
    3 May 2021
     9:43am

    Przeczytałem ten tekst i z tych wszystkich wypowiedzi wynika, że Rusko to może i dobry menadżer, ale na pewno nie człowiek. Nikt nie powiedział o nim ani jednego ciepłego słowa w kontekście pozazawodowym. Prawdopodobnie jest zwykłym chamem i burakiem, bo że kombinatorem i oszustem, to wiadomo od dawna.

Skomentuj

10 komentarzy on Żużel. Andrzej Rusko i Krystyna Kloc zawsze razem. Także w żużlu
    Zbigniew Grzelka
    2 May 2021
     8:27am

    Uważam że za Wszystko co zrobił i uczynił dla Sparty Wrocek to Wielki Szacun się należy i trwania w tej funkcji jak Najdłużej… Wszelkiej Pomyślności dla JUBILATA 🏆.

    Piekarz
    2 May 2021
     9:03am

    Witam serdecznie wszystkiego najlepszego z okazji 70 urodzin życzę Panu. Dużo radości tak w życiu prywatnym jak i sportowym.

    Piekarz
    2 May 2021
     1:36pm

    Nie wiedziałem Olek że tak dobrze się znacie ale i tak szacun za tyle lat pracy na rzecz żużla we Wrocławiu

    Wariat
    2 May 2021
     8:26pm

    Panegiryk[a] – gatunek literatury stosowanej, uroczysty tekst pochwalny (mowa, wiersz, list, toast, itp.) sławiący jakąś osobę, czyn, wydarzenie; pełen przesadnego zachwytu, często o charakterze pochlebczym.
    źródło wikipedia
    I tyle, czy aż tyle

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    3 May 2021
     12:20am

    Wszystkiego najlepszego panie Andrzeju Rusko, wielu kolejnych lat życia, odpoczynku na wyspach Polinezji, lub Madagaskaru. Najwyższy czas odpocząć od stresu, nerwówki meczów i przejmowania się kto znowu nas pokona w tym roku!!

    Obserwuję działalność prezesów od jakiegoś, niewielkiego czasu i nie mogę się nadziwić jak jest wiele zmian i jak czas szybko płynie.
    Pojawili się tacy … hmm… prezesi inni, młodsi, prężniejsi, patrzący inaczej i nagle świat żużla zaczyna się zmieniać. Chyba wszyscy to widzą, pan też, czy na pewno?

    (to taki tekst dla 50 lat minus):
    Oczywiście nie podpowiem tym „betonom”, by się wycofali bo już nic nie osiągną, ale może Rady Nadzorcze o tym pomyślą i wycofają starych pryków ze stanowisk prezesów klubów.
    Dorzuciłbym jeszcze panów z władz nadzorczych i nadrzędnych spółek kontrolujących i blokujących sport żużlowy!

    Kuluarom i wrocławskim kombinatorom śmierć
    3 May 2021
     9:24am

    Największy szkodnik i oszust polskiego żużla. Mocno trzymam kciuki, że za jego prezesury Sparta nigdy nie zdobędzie mistrza.

    Kuluarom i wrocławskim kombinatorom śmierć
    3 May 2021
     9:43am

    Przeczytałem ten tekst i z tych wszystkich wypowiedzi wynika, że Rusko to może i dobry menadżer, ale na pewno nie człowiek. Nikt nie powiedział o nim ani jednego ciepłego słowa w kontekście pozazawodowym. Prawdopodobnie jest zwykłym chamem i burakiem, bo że kombinatorem i oszustem, to wiadomo od dawna.

Skomentuj