Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po wczorajszym spotkaniu Cellfast Wilków Krosno, Andrzej Lebiediew poinformował oficjalnie, że odchodzi z klubu. Momentalnie Łotysza zaczęto łączyć z Fogo Unią Leszno, do której miałby trafić w miejsce Chrisa Holdera. Były prezes Byków chwali ten ruch, jednocześnie mówiąc, iż zostawiłby w drużynie Jaimona Lidseya.

 

Stało się już jasne, iż wraz ze spadkiem Cellfast Wilków Krosno z PGE Ekstraligi, w zespole nie pozostanie jeden z liderów drużyny, czyli Andrzej Lebiediew. Łotyszowi bardzo zależało na pozostaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej i wszystko wskazuje na to, że ta sztuka mu się uda. Zawodnik negocjował pierwotnie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz oraz For Nature Solutions KS Apatorem Toruń, lecz w tej chwili najbliżej jest dołączenie do Fogo Unii Leszno.

– To jest zawodnik, który pokazał nam w tym roku swoje umiejętności i przede wszystkim waleczność. Widać, że Unia Leszno przyjęła taką koncepcję zespołu, który nie jest oparty o gwiazdy, a o taką regularność i solidność. Jest to pewne zaskoczenie, bo raczej spodziewano się, że jeden z Australijczyków zostanie, a drugi odejdzie – mówi nam były prezes leszczyńskiej Unii, Rufin Sokołowski.

Wiemy, że w klubie z Leszna pozostanie Janusz Kołodziej, który przed spotkaniem z Betard Spartą Wrocław obwieścił tę nowinę fanom zgromadzonym na stadionie. Rolę zawodnika do lat 24 pełnić będzie Keynan Rew, który na tej pozycji będzie rywalizował wraz z Nazarem Parnickim. Oprócz tego pozostanie w drużynie Bartosza Smektały oraz Grzegorza Zengoty wydaje się już tylko formalnością. Sęk tkwi w tym, że dołączenie Lebiediewa spowoduje pożegnanie zarówno Chrisa Holdera, a także Jaimona Lidseya.

– Andrzej jest dobrym zawodnikiem i zakontraktowanie go będzie dobrą decyzją, ale mimo wszystko zostawiłbym Lidseya. On w tym Lesznie jeździ już ładnych parę lat. Trzeba zauważyć, że w momencie, kiedy ten ciężar walki spoczywał na nim i Smektale, to on się sprawdzał. To jest moja opinia, a ja nie znam też wszystkich uwarunkowań, które są w klubie. Niekiedy jest taka sytuacja, że klub się pozbywa zawodnika nie dlatego, że jest słaby, tylko stwarza jakieś kłopoty. A raczej nie słyszałem o żadnych kłopotach z Jaimonem – tłumaczy.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Zmiana dzikiej karty w Rydze! Holder straci ważne punkty

Żużel. Solidny powrót Pawlickiego. Dostał w końcu bieg nominowany i… żałuje