fot. media społecznościowe Budmax-Stal Polonii Piła
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pilanie po bardzo słabym meczu u siebie przeciwko Optibet Lokomotivowi wygrali pojedynek derbowy w Rawiczu. Enea Polonia ma dzięki temu na swoim koncie 7 punktów w ligowej tabeli i realnie może myśleć o fazie play-off. Jednym z liderów zespołu jest ściągnięty w trakcie sezonu z InvestHouse PSŻ Adrian Cyfer.

Enea Polonia Piła przeprowadziła chyba najwięcej transferów w trakcie trwania rozgrywek. Klub zasilili między innymi Peter Ljung czy Adrian Cyfer. Wzmocnienia zaczynają dawać efekty, czego przykładem może być zwycięstwo w Rawiczu – Każdy z nas po cichu liczył żeby przynajmniej ten bonus obronić, ale każdy też jeździ po to żeby te biegi wygrywać i dzisiaj się to udało. Możemy się cieszyć z tego – powiedział Cyfer w rozmowie w telewizją klubową Enea Polonii.

Pilanie kolejny mecz odjadą 23 lipca, a więc trochę będą musieli poczekać na kolejne ligowe ściganie. Zmierzą się wówczas z Grupą Azoty Unią – Teraz mamy dłuższą przerwę, będziemy mogli się przygotować do kolejnego meczu u siebie żeby taki mecz jak ostatnio w Pile się nie powtórzył. Będziemy starali się o jak najlepszy wynik dla Piły – zapewnił Polak.

Wychowanek Stali Gorzów miał małe problemy sprzętowe, ponieważ stracił swój najlepszy silnik. Jak zapewnia udało mu się zażegnać te kłopoty -Chciałbym wszystkim podziękować, którzy mi pomogli w sfinalizowaniu kupna nowego silnika i remontu. Panu Witoldowi Gromowskiemu za super robotę przy silnikach i za całą pomoc. Na pewno jestem trochę bardziej zadowolony i odetchnąłem z ulgą, bo już te silniki jadą jakbym chciał. Trochę się martwiłem po tym ostatnim wybuchu. Najlepszy silnik wybuchł, ale mam teraz 2 dobre silniki także jestem zadowolony.

Kolejna runda Canal+ Online IMP odbędzie się właśnie w Pile. Jednym z kandydatów do dzikiej karty był Adrian Cyfer, jednak ostatecznie trafiła ona do Przemysława Pawlickiego. Jak na tę decyzję zareagował reprezentant klubu z Wielkopolski? – Na początku liczyłem na to, nawet prezesi w klubie mówili mi o tym, że jest taka możliwość. Gdzieś tam myślałem trochę, ale jak już wyszło, że Przemek Pawlicki jest powołany to przyjąłem to „na klatę”. Tak samo on jest w wyśmienitej formie w tym roku. Jak potrzebują go sprawdzić no to tyle. Zawody będę oglądał, a na przyszłość muszę bezpośrednio awansować do finałów żeby nie było takich problemów – podsumował.