Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

20 lipca 2003 wówczas odbył się ostatni ligowy mecz przy ulicy Racławickiej. W tym roku mija 20 lat od kiedy drużyna z Warszawy ostatni raz wystartowała w rozgrywkach ligowych. Zespół WKM Gwardia nie dokończył tego sezonu i wycofał się po fazie zasadniczej. Od tamtej pory na próżno szukać ligowego żużla w stolicy.

 

Kłopoty finansowe spowodowały, że WKM nie dokończył sezonu, w których był beniaminkiem I ligi. Rok wcześniej mając w składzie uznane nazwiska takie jak: Roman Jankowski, Craig Boyce, Andy Smith czy Sam Ermolenko pokonali w barażu Kolejarz Opole. W 2003 roku ambicje także były duże, jednak skończyło się upadkiem. Jak wyglądał ostatni ligowy sezon w Warszawie?

Przetasowania kadrowe

Po awansie do I ligi w kadrze pozostali: Roman Jankowski, Andy Smith, Dariusz Fijałkowski, Waldemar Walczak, Jarosław Wiśniewski. W składzie znaleźli się także: Przemysław Rajkowski i Wiesław Ośkiewicz, jednak obaj nie wystartowali w sezonie 2003. Działacze w Warszawie dysponowali wieloma zawodnikami. Nowymi nabytkami zostali między innymi: Henrik Gustafsson , Mikael Max czy były mistrz świata juniorów Dawid Kujawa. Ambicje były duże nazwiska również, jednak rzeczywistość i finanse zweryfikowały wszystko. Warszawski zespół często jeździł w nie najmocniejszym składzie, a na koniec w ogóle nie występował.

Nieudany początek

W pierwszej kolejce warszawianie podejmowali Stal Rzeszów. Wystąpili wydawałoby się w najmocniejszym składzie z Romanem Jankowskim, Henrikiem Gustafssonem, Mikaelem Maxem i Andy Smithem. Spotkanie oglądało około 3500 widzów. Mimo tego ówcześni gospodarze musieli uznać wyższość „Żurawi” 42:47. Liderem Gwardii był Mikael Max zdobywca 12 punktów. Pozostali seniorzy nie do końca spełnili oczekiwania. Szczególnie zawiódł Henrik Gustafsson, który zapisał przy swoim nazwisku tylko 2 „oczka”. Dla Szweda był to pierwszy i zarazem ostatni mecz w barwach zespołu ze stolicy. Kolejne spotkanie było jeszcze gorsze – Start Gniezno pokonał ich 65:25. W składzie zabrakło Szwedów, jedynym obcokrajowcem był Andy Smith. Kolejne mecze nie spowodowały poprawy. Były porażki z ekipami z Rybnika, Gorzowa, Tarnowa i Lublina. Wszystkie z nich były bardzo dotkliwe. W kolejnych spotkaniach nadal brakowało innych obcokrajowców niż Andy Smith z wyjątkiem Tobiasa Johanssona, który wystąpił w starciu z „Jaskółkami”.

Pierwsze zwycięstwo

7 kolejek musieli czekać kibice w Warszawie na premierowy triumf w I lidze. Do stolicy przyjechał Kolejarz Rawicz, który także nie radził sobie i przegrywał kolejne mecze. Mimo szansy na zwycięstwo na trybunach zasiadło jedynie około 1000 widzów. W składzie gospodarzy zabrakło Romana Jankowskiego, ale pojawił się Mikael Max. Żużlowcy Gwardii nie pozostawili złudzeń rywalom i wysoko pokonali „Niedźwiadki”. Starcie zakończyło się rezultatem 61:29. Świetnie po stronie warszawian pojechali: Andy Smith, Dariusz Fijałkowski i Mikael Max, którzy zapisali na swoim koncie komplet punktów.

Miłe złego początki

Po pierwszym zwycięstwie od razu przyszedł rewanż w Rawiczu, gdzie Gwardia ponownie skorzystała z 3 obcokrajowców. Tym razem nie udało się wygrać, ale porażka nie była tak dotkliwa jak w poprzednich przypadkach. Kolejarz wygrał 50:40. Drugi mecz z rzędu z bardzo dobrej strony pokazał się Mikael Max, który zanotował 13 punktów w 5 startach. Nieco słabiej zaprezentował się Andy Smith, który zdobył 9 „oczek”. Warszawski zespół poszedł za ciosem i w kolejnym meczu, w którym podejmowali zespół z Lublina wygrali 46:44. Ta sztuka udała im się chociaż w ich składzie zabrakło Maxa. Tak jak w większości meczów świetnie pojechał Andy Smith. Brytyjczyk był nieuchwytny dla rywali i zanotował komplet 15 punktów. Lublinianie zakończyli fazę zasadniczą na 3. miejscu, dlatego zawodnicy ze stolicy sprawili niespodziankę. Były to dobre złego początki.

Pierwszy walkower i kolejne porażki

Problemy finansowe dawały się drużynie coraz bardziej we znaki i mimo szerokiej kadry działacze nie byli w stanie zebrać zespołu na wyjazd w Tarnowie. Starcie z „Jaskółkami” zakończyło się walkowerem, a kibice zgromadzeni na stadionie mogli obejrzeć jedynie wyścigi towarzyskie. W kolejnych spotkaniach wyniki Gwardii były bardzo słabe i nic nie zwiastowało poprawy. Na mecz z RKM-em Rybnik ekipa z Warszawy wybrała się w 6-osobowym składzie, bez lidera Andy’ego Smitha i ulegał aż 25:65. Jedynym żużlowcem, który nawiązał walkę z gospodarzami był Sebastian Trumiński. Zapisał na swoim koncie 12 punktów w 6 startach, czyli prawie połowę dorobku swojego zespołu. W następnych kolejkach do zespołu wrócił brytyjski lider, ale nie poprawiło to ich rezultatów. Ostatecznie po fazie zasadniczej Gwardia zgromadziła 4 punkty i zajęła ostatnie miejsce. Miała wystartować w grupie spadkowej, ale zarząd klubu podjął decyzję o wycofaniu zespołu z rozgrywek. Tym samym zakończyła się przygoda warszawskiego żużla w lidze. Od tamtej pory próżno wypatrywać ekipy ze stolicy na jakimkolwiek poziomie rozgrywkowym.

Kolejne lata

20 lipca 2003 roku wtedy ostatni raz odbył się mecz ligowy na torze przy ulicy Racławickiej. W 13. kolejce Start Gniezno pokonał Gwardię 52:38. Na kolejne ruchy w Warszawie trzeba było czekać do 2009 roku, kiedy to powstało Warszawskie Towarzystwo Speedwaya. Nadzieje na prawdziwą reaktywację żużla przyniosły lata 2011-2012. Wówczas drużyna WTS-u wystartowała w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów. W jej składzie wystąpili bracia Pawliccy. Zdobyli złoty medal MMPPK i brązowy w DMPJ. W następnym sezonie powtórzyli sukces w DMPJ, ale w innym składzie. Tym razem barwy WTS-u reprezentowali: Łukasz Sówka, Łukasz Przedpełski i Adrian Gała. Taki sam krążek wywalczyli w DMPJ 2012. Od tamtej pory trwa walka o reaktywację żużla w Warszawie. Kolejne próby spełzają na niczym o czym na łamach Tygodnika Żużlowego mówił Wojciech Jankowski wiceprezes WTS-u – W dalszym ciągu walczymy o odzyskanie obiektu przy ulicy Racławickiej w Warszawie. Jakiekolwiek rozmowy, czy negocjacje, z zarządcą tej nieruchomości, którą jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, są utrudnione. ABW zajmuje się innymi, ważniejszymi sprawami niż, sport żużlowy w stolicy. W ten sposób jedynym żużlowym akcentem w Warszawie jest Grand Prix na Stadionie Narodowym.