Bartosz Zmarzlik nie miał sobie równych w turniejach cyklu Grand Prix w Pradze. Polak zwyciężył w obu imprezach w kapitalnym stylu i pewnie przewodzi w klasyfikacji przejściowej indywidualnych mistrzostw świata. Po sobotnich zawodach 25-latek przyznał, że w finałowym wyścigu zdecydował się na niekonwencjonalny ruch, który ostatecznie dał mu niezwykle ważne zwycięstwo.
– Panie Tomku, chyba pierwszy raz w karierze usiadłem na błotniku. Odprostowałem motor i mówię: „No jak nie teraz, to kiedy?!”. Usiadłem na błotnik, a motocykl tak mi zaczął gryźć i iść do przodu, że szok. Chyba zrobię sobie dłuższe siodełka! – mówił rozemocjonowany Zmarzlik, który zaraz po odebraniu pucharu za zwycięstwo w 6. rundzie Grand Prix rozmawiał, na antenie Canal+, ze swoim idolem, Tomaszem Gollobem.
Żużlowiec z Kinic przyznał również, że uwielbia zwyciężać w taki sposób. Mistrz świata wyszedł najlepiej ze startu, ale po chwili to Woffinden wysforował się na prowadzenie. Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów niemal przez całe cztery okrążenia ścigał Brytyjczyka i w końcu dopadł go na ostatnich metrach finałowego wyścigu.
– Takie zwycięstwa najlepiej smakują. Pamiętam, że jak minąłem metę to powiedziałem do siebie: „Ale jaja!”. Sam siebie trochę zaskoczyłem. Czułem się bardzo dobrze ze startu, z tego drugiego pola. Pojechałem bardzo wąsko, żeby nie wpuścić pod siebie zawodnika z pierwszego pola. Tai po dobrym starcie pojechał na okrętkę i mnie wyprzedził – opowiadał 25-latek.
– Z kółka na kółko czułem, że ja w tym odsypanym jadę szybciej. Pojechałem trochę szerzej niż on dwa razy i pomyślałem, że zrobię coś innego. Pomyślałem, że usiądę bardzo z tyłu, żeby wyprostować motocykl i to zdało egzamin. Bardzo mocno mnie to cieszy. Wyglądało to trochę jak na longtracku – śmiał się zwycięzca już trzech tegorocznych turniejów o indywidualne mistrzostwo świata.
Warto podkreślić, że 23. bieg miał swoją dramaturgię. Zawodnicy podjeżdżali pod taśmę trzykrotnie. Za pierwszym razem wyścig został przerwany po upadku Jasona Doyle’a w pierwszym łuku. Za drugim razem Australijczyk z kolei nierówno wystartował. Zmarzlik podkreślił, że w utrzymaniu dobrej dyspozycji pomógł mu świetny sprzęt przygotowany przez Ryszarda Kowalskiego.
– W głowie było wszystko, zacząłem kręcić w lewo i w prawo. Jednak wszystko idealnie działało. Chciałbym bardzo podziękować rodzinie Kowalski Racing, bo jesteśmy z Danielem i panem Ryszardem cały czas na łączach. To, co zrobili dla mnie i to, jak współpracuje się z nimi odnośnie silników, to jest naprawdę niesamowite. Razem można robić wielkie rzeczy – kontynuował.
Po sześciu z ośmiu turniejów Grand Prix 2020 Zmarzlik ma siedem oczek przewagi nad Fredrikiem Lindgrenem i dziesięć nad Taiem Woffindenem. W kolejnych rundach żużlowcy przeniosą się do Torunia i tam rozstrzygną kto zostanie indywidualnym mistrzem świata 2020. Mimo pokaźnej zaliczki punktowej, 25-latek stara się zachowywać spokój.
– Ja nie myślę o takich rzeczach. Do każdego turnieju podchodzę na luzie. Chcę się cieszyć jazdą i robić taki wynik – podkreślił lider cyklu Grand Prix.
BARTOSZ RABENDA
Bartek nie wiem jak to robisz, ale wzbudzasz we mnie tylko pozytywne emocje. Trzymam kciuki i powodzenia. Zdecydowanie jesteś najlepszym żużlowców na świecie w tym roku.
Kiedyś były takie właśnie długie siodła . Tobie i Twojemu stylowi doda to jeszcze efektu widowiskowego. Brawo panie Bartoszu!
Wygooglajcie sobie Mike`a Lee na finale long tracka z 1981 roku . A swoją drogą dlaczego przestali używać tych długich siodełek, które , wydaje mi się , stwarzają więcej możliwości balansowania i chyba obniżają środek ciężkości ?
Żużel. Dobrucki zdecydował! Jest dzika karta na eliminacje Grand Prix
Żużel. Pojechał słabe GP, a potem potrącił go samochód. Bewley liczy na poprawę w Warszawie
Żużel. Trener gdańszczan nie gryzie się w język. „Byliśmy słabi”
Żużel. Rywalizacja o złoto w GP popsuje atmosferę w Motorze? Zmarzlik odpowiada
Żużel. Wrócił do Torunia i Apator znów jest mocny! Baron: Chcę, żeby było fajnie (WYWIAD)
Żużel. Jego Zengota widziałby w Grand Prix. „W pełni zasługuje”