fot. Róża Koźlikowska - @FotRose
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać, że sezon 2019 to totalna klapa w wykonaniu Get Well Toruń. Drużyna dała się poznać jako nieskuteczna i pełna problemów wewnętrznych ekipa. Teraz ma być inaczej. Szefostwo postanowiło wyjść naprzeciw oczekiwaniom kibiców i postawić na lokalnych bohaterów.

Od początku było jasne, że takich zawodników jak Jason Doyle czy Niels Kristian Iversen raczej nie da się namówić na starty w Nice 1. LŻ. Ten pierwszy jest łakomym kąskiem praktycznie dla każdego, a Duńczyk swoje szanse na angaż w mocniejszym klubie opiera na wciąż solidnej marce i ograniczonym rynku.

W przypadku tego drugiego jeszcze po meczu w Częstochowie usłyszeliśmy, że jedna i druga strona usiądzie do rozmów. Była koncepcja, że takimi zawodnikami będzie łatwiej awansować. Szybko jednak z tego zrezygnowano. Czarę goryczy przelało spotkanie z Fogo Unią Leszno (26:64), które oficjalnie przyklepało spadek torunian.

Żenujący styl, w jakim Anioły żegnają się po 44 latach z najwyższą klasą rozgrywkową sprawił, że w Adamie Krużyńskim coś pękło. – Musimy się zastanowić czy rewolucja nie będzie odpowiednim wyjściem. Czeka nas kilka nieprzespanych nocy – mówił nam 9 sierpnia.

I rzeczywiście – coś się zmieniło. O Iversenie przestało się w ogóle mówić w kontekście ewentualnego pozostania. Zdecydowanie bardziej krytycznym okiem patrzy się teraz również na braci Holderów. Na ten moment szanse na pozostanie ma tylko starszy z nich. Kwestia dogadania się, bo na razie Australijczyk ma stawiać warunki, które niespecjalnie się podobają.

Właściciel klubu Przemysław Termiński utrzymuje, że z klubem rozstawać się nie zamierza. Wiele osób zarzuca mu bezsensowne odzywki, wycieczki personalne itd., ale trzeba też uczciwie przyznać – ten człowiek gwarantuje stabilizację finansową, a co za tym idzie – realne szanse na rychły powrót do elity. Z drugiej strony senator RP myśli już o zbliżających się wyborach. Ucieczka z tonącego okrętu z pewnością nie wpłynęłaby pozytywnie na jego już nieco zszargany wizerunek.

Teraz przejdźmy do rzeczy prawdopodobnie najciekawszej – czyli koncepcji składu na sezon 2020. Termiński powiedział w magazynie PGE Ekstraligi w Eleven Sports oraz potwierdził to w Radiu Gra – zakłada się, że wszyscy zawodnicy będą mówić po polsku. Co to oznacza? Na pewno władze klubu nie nabiorą się znów na Rune Holtę. Norweg z polskim paszportem wprawdzie dobrze jedzie w końcówce, ale jego wiek – z całym szacunkiem – nie pozwala nam nazwać go perspektywicznym.

Jedynym zawodnikiem, który może nie władać poprawnie polszczyzną jest Chris Holder. W jego przypadku gra się nadal toczy. Kocha Motoarenę i może być motorem napędowym tej drużyny. Jeżeli uda się awansować – wówczas można go potraktować jako solidną drugą linię, ale tylko w przypadku sprowadzenia lidera/liderów z prawdziwego zdarzenia. Alternatywą dla mistrza świata jest… Vaclav Milik. Czech nie spełnia oczekiwań we Wrocławiu, mówi po polsku i być może dobrze zrobiłby mu pierwszoligowy detoks.

Repolonizacja drużyny z Torunia ma być oparta na wychowankach? Prawdopodobnie uda się tylko częściowo. Właściciel chce namówić na powrót Pawła Przedpełskiego, co jest dość realnym scenariuszem. Gorzej wygląda sprawa z Adrianem Miedzińskim, który wciąż może liczyć na angaż w Ekstralidze, a być może nawet na pozostanie pod Jasną Górą. Jeśli nie „Miedziak” to… Tobiasz Musielak? Dobry startowiec powinien się dobrze odnaleźć na Motoarenie. Ma dopiero 25 lat, więc tutaj także można mówić o sporych perspektywach na przyszłość.

Słowa „perspektywy” i „potencjał” są prawdopodobnie kluczowe w całej tej akcji. Po słowie jest w Toruniu Tomasz Bajerski, który ma objąć funkcję menedżera. Mistrz Polski z Apatorem nie zamierza stawiać na tych, którzy są wychowankami, ale tegoż wspomnianego wyżej potencjału nie zdradzają. Tutaj problem może mieć Igor Kopeć-Sobczyński, którego czeka ostatni wiek na juniorce. Mówi się, że „Bayer” raczej widzi na juniorce przynajmniej jednego z braci Curzytków, a może nawet obu. Tym samym widzimy pewną zależność. Stawianie na wychowanków – owszem, ale tylko pod warunkiem, że to ma jakieś szanse powodzenia.

Została jeszcze kwestia obcokrajowców – liderami mogą spokojnie zostać Wiktor Kułakow i Andrzej Lebiediew, którzy swoją wartość w 1. lidze zdołali już udowodnić. Rosjanin to kolejny dowód na to, że w KS Toruń zaczęli myśleć przyszłościowo, a nie na zasadzie „tu i teraz”. Łotysz z kolei zarzeka się, że w grodzie Kopernika nikt z nim nie rozmawiał, ale lokalne źródła raczej twierdzą coś innego. Zresztą – co ma mówić, w końcu sezon się jeszcze nie skończył.

Sprowadzenie Tomasza Bajerskiego, któremu mają doradzać ludzie związani z Toruniem od lat, postawienie na młodych zawodników i powrót do historycznej nazwy. Tak na Motoarenie chcą odzyskać zaufanie kibiców. W przypadku rychłego awansu – stworzenie bazy, do której trzeba będzie dobrać lidera (wypożyczenie Doyle’a i jego ewentualny powrót brzmi sensownie). Jeżeli spekulacje się potwierdzą, to nad Wisłą może szybko zaświecić słońce.

KONRAD MARZEC

One Thought on W Toruniu postawili na trzęsienie ziemi. Chcą zmiany jakości i wizerunku
    Tornado
    23 Aug 2019
     11:32am

    I to ma być trzęsienie ziemi? To popierdułka a nie trzęsienie.
    Trzeba wreszcie wyciągnąć wnioski z żenującego poziomu juniorów i tych którzy za to odpowiadają.
    Zatrudnić toromistrza który potrafi z nawierzchni MA zrobić nasz atut, od ilu lat przyjezdni są znakomicie spasowani zamiast nerwowo szukać ustawień.
    Geometria też jest do poprawki, zbyt łatwo się tu jeździ co zauważył R.Sawina.
    Klubowy mechanik z najwyższej półki współpracujący z R.Kowalskim.
    A w szerokiej kadrze młode wilki z Czech i Danii w wieku 17-18 głodne jazdy i sukcesów. Ten rok na poznanie polskich torów następny już na walkę w EL.
    Nigdy więcej spasionych kotów i pośmiewiska z klubu i kibiców.

Skomentuj

One Thought on W Toruniu postawili na trzęsienie ziemi. Chcą zmiany jakości i wizerunku
    Tornado
    23 Aug 2019
     11:32am

    I to ma być trzęsienie ziemi? To popierdułka a nie trzęsienie.
    Trzeba wreszcie wyciągnąć wnioski z żenującego poziomu juniorów i tych którzy za to odpowiadają.
    Zatrudnić toromistrza który potrafi z nawierzchni MA zrobić nasz atut, od ilu lat przyjezdni są znakomicie spasowani zamiast nerwowo szukać ustawień.
    Geometria też jest do poprawki, zbyt łatwo się tu jeździ co zauważył R.Sawina.
    Klubowy mechanik z najwyższej półki współpracujący z R.Kowalskim.
    A w szerokiej kadrze młode wilki z Czech i Danii w wieku 17-18 głodne jazdy i sukcesów. Ten rok na poznanie polskich torów następny już na walkę w EL.
    Nigdy więcej spasionych kotów i pośmiewiska z klubu i kibiców.

Skomentuj