Zdj.: Facebook Start Gniezno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W minioną sobotę w Gnieźnie odbyły się uroczystości pogrzebowe Andrzeja Pogorzelskiego, legendarnego żużlowca i trenera, który zmarł 16 października. w wieku 82 lat.

Andrzej Pogorzelski swoją przygodę z czarnym sportem rozpoczął w Starcie Gniezno. W 1962 roku przeszedł do Stali Gorzów, w której spędził jedenaście sezonów (1962-1972). Trzecim i zarazem ostatnim klubem „Puzona” była Unia Leszno, której barwy reprezentował w latach 1973-1977.

Andrzej Pogorzelski, fot. Stal Gorzów

Największe sukcesy w karierze odnosił startując w gorzowskim klubie. Trzykrotnie stawał na najniższym stopniu podium w Indywidualnych Mistrzostwach Polski (1964, 1965, 1966), w 1966 roku wywalczył Złoty Kask, a z reprezentacją Polski zdobył trzy złote medale Drużynowych Mistrzostw Świata (1965, 1966, 1969) i jeden srebrny (1967). Startował także w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, ale nie wywalczył w nich żadnego medalu.

W pogrzebie legendarnego zawodnika Stali Gorzów uczestniczył, m.in. były podopieczny zmarłego żużlowca, Bogusław Nowak. – Sobotnia uroczystość była dla mnie bardzo przykra. Nie mogło nas zabraknąć w ostatniej drodze naszego serdecznego kolegi, aby podziękować mu za wszystko. Zawsze powtarzam, że w życiu trzeba mieć szczęście, żeby trafić na odpowiednich ludzi i wówczas można myśleć o rozwoju i pójść w prawidłowym kierunku. Miałem to wielkie szczęście, jak wielu innych moich kolegów, że naszym pierwszym trenerem był Andrzej Pogorzelski. Dla mnie osobiście był to ideał zawodnika, bardzo zdyscyplinowany, wysoka kultura osobista na torze i w życiu. Wszystko musiało być poukładane, uporządkowane i wtedy Pogorzelski nie miał uwag – powiedział Bogusław Nowak.

– W latach 60. Andrzej Pogorzelski budował Stal. Drużyna walczyła o mistrza, ale nigdy nie mogła pokonać Rybnika, który w tamtych latach rządził. Ostatecznie w 1969 roku Stal zdobyła Drużynowego Mistrza Polski i nastąpiło takie przełamanie. Wtedy, kiedy już Andrzeja Pogorzelskiego nie było w Stali Gorzów, zostawił drużynę opartą na Jancarzu, Padewskim i takich młodziakach, którzy cztery razy z rzędu lata 1975-1978 zdobywali Drużynowego Mistrza Polski, brylowaliśmy wtedy w lidze. Już go nie było z nami, a jednak dzięki niemu to wszystko się kręciło, działało i Stal miała to szczęście, że był jej częścią. Po Stali poszedł do Leszna i tam też zbudował drużynę, która przez wiele lat rządziła w Polsce, m.in. Jankowski, Okoniewski, Kasprzak, Pawlicki, czy Buszkiewicz. To byli chłopacy spod jego ręki, miał wyjątkowy dar, jako trener. Jako zawodnik również był skuteczny, był przecież trzykrotnym Drużynowym Mistrzem Świata. Andrzej Pogorzelski miał olbrzymie zasługi dla rozwoju i podnoszenia poziomu sportu żużlowego. Mogę mówić o nim tylko w samych superlatywach – wspomina były żużlowiec gorzowskiej Stali.

fot. Start Gniezno

Andrzej Pogorzelski był szczególnie bliski naszemu rozmówcy nie tylko ze względu na to, że był jego pierwszym trenerem. Bogusław Nowak stał się z czasem prawą ręką Andrzeja Pogorzelskiego. – W pewnym momencie naszej znajomości stałem się jego prawą ręką. Na początku oczywiście byłem chłopakiem od wszystkiego. Po treningach i meczach nie musiał martwić się o sprzęt, ja zawsze go czyściłem, dbałem o te sprawy. Na początku lat 60. Andrzej Pogorzelski sprowadził z Niemiec super samochód – niebieski Opel Rekord 1700 i w zasadzie to ja nim jeździłem, a nie on. Oczywiście był to jego samochód i do jego dyspozycji, ale to ja nim jeździłem i rządziłem, więc to dla mnie było również ogromne wyróżnienie – mówi.

Gorzów był takim drugim domem legendarnego żużlowca, który bardzo chętnie odwiedzał miasto położone nad Wartą i z wielką radością spotykał się ze swoimi kolegami. Najmilej zawsze wspominał pobyty w Ośrodku Rehabilitacyjnym w Gościmiu. – W ostatnich kilku latach aż dziesięć razy byliśmy w Gościmiu, ostatni raz rok temu. W Gościmiu również obchodził swoje 80-te urodziny, była to duża uroczystość z żużlowym tortem i wieloma atrakcjami. Wszyscy wspólnie z Andrzejem Pogorzelskim cieszyliśmy się, że możemy być razem, spotykać się i wspierać nawzajem. Przyjeżdżał do Gorzowa trzy, cztery razy w roku. Córka Andrzeja Pogorzelskiego, Magda, zawsze podkreśla, że cieszył się na każdy wyjazd do Gorzowa – dodał.

A jakim był trenerem? – Andrzej Pogorzelski był bardzo spokojnego charakteru. Bardzo dbał o porządek w klubie, wszystko musiało być poukładane, każdy miał swoje miejsce, był odpowiedzialny za konkretnie przydzielone zadanie i pod tym  względem był nieugięty. Wychowywał nas w duchu dyscypliny sportowej, a to tylko procentowało. Wszystko musiało być poukładane, aby zagrało, aby rozumieć się nawzajem i pomagać sobie – to była domena i styl pracy Andrzeja Pogorzelskiego – zakończył Bogusław Nowak.