Martin Smolinski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W nadchodzącym sezonie ostatnia, finałowa runda mistrzostw świata na długim torze odbędzie się w Rzeszowie. Zdaniem niemieckiego zawodnika, Martina Smolinskiego, nie jest to najlepszy wybór. 

– Ta sprawa w moim odczuciu ma dwie strony medalu – mówi Smolinski. – Oczywiście że FIM-owi na pewno nie jest łatwo znaleźć organizatorów imprez, którzy wezmą na siebie ryzyko finansowe i skutecznie będą w stanie przeprowadzić zawody. Z drugiej strony, to jest jasne, że tor w Rzeszowie nie ma nic wspólnego z długim torem. Na tej samej zasadzie można robić mistrzostwa na torze w Olching – dodaje.

Niemecki zawodnik ma również pewne obawy jeśli chodzi o frekwencję. – Nie wierzę, że stadion w Rzeszowie zapełni się kibicami, ponieważ wyścigi na długim torze nie są w Polsce tak popularne jak klasyczny żużel. Biorąc pod uwagę jednak wszystkie aspekty i tak muszę przyznać, że wyścigi na długim torze zrobiły krok do przodu w ostatnich latach, jeśli chodzi o rozwój tej dyscypliny – podsumowuje Smolinski na łamach „Speedweek”. 

Tor w Rzeszowie ma długość 398 metrów, a niewiele krótszy jest choćby ten w Tarnowie (392 metry).

ZOBACZ TAKŻE: