„Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy, młodości dodaj mi skrzydła, niech nad martwym wzlecę światem, w rajską dziedzinę ułudy, kędy zapał tworzy cudy … .” pisał poeta, a wiersz do dziś stanowi podstawową lekturę w naszych szkołach. Szkoda, że tak opacznie odczytywaną i źle interpretowaną.
Przykład? Najświeższy i najbardziej dyskutowany w rodzimym speedwayu. Piła. Najpierw finał Złotego Kasku, potem przerwany mecz ligowy i walkower. Wszystko rzekomo w myśl bezdusznego regulaminu. Gdyby jednak trzymać się opisanych w opasłych tomiskach zasad, to „dura lex sed lex”. Regulamin stanowi, że wybór organizatora finału ZK dokonywany jest na podstawie wyników ogłoszonego przez Główną Komedię Sportu Żużlowego konkursu. W przypadku Piły jednak sam Przewodniczący tejże instytucji przyznał publicznie, że wyboru dokonał na podstawie „dogadania się” (cokolwiek to miało oznaczać) z prezydentem miasta, gdy razem mieli „walczyć” (też nie bardzo rozumiem ową walkę) o utrzymanie żużla w Pile. Skoro tak, to zgodnie z literą prawa, tu regulaminu, należałoby dożywotnio zdyskwalifikować przewodniczącego Szymańskiego za uprawianie prywaty i wykorzystywanie stanowiska. Wszak dura lex sed lex – nieprawdaż? Nie przeprowadzono procedury konkursowej, czy przeprowadzono ze z góry ustalonym wynikiem – bez znaczenia. Szef GKSŻ przyznał publicznie, że dogadał się z innym wybitnym fachowcem „od żużla” prezydentem Piły i teraz pospołu powinni spić całą śmietankę.
Zawody o ZK słusznie odwołano, bo tor był do bani, zaś rokosz zawodników miał obiektywne podstawy. Skoro GKSŻ mocą swych urzędowych przedstawicieli, w osobach najpierw weryfikatora, a potem komisarzy i sędziów, nie potrafiła dopilnować właściwego przygotowania nawierzchni, to na początek powinna dokonać aktu samoukarania, posypując głowy popiołem i przyznając do wielbłądów jakie ewidentnie popełniła. Gospodarze po finale ZK bardzo się postarali. Dosypali nawierzchnię, przykryli krawężnik, ułożyli tor i wszystko, wydawało się, wróciło do normy. Niestety.
Zdaniem pilan największe zło dokonało się na poprawionym torze za sprawą… komisarza. Dobrze przygotowaną nawierzchnię, ten miał bowiem nakazać zbronować, namoczyć i zostawić na dzień. Tak twierdzą miejscowi, a wtórują im zawodnicy, o dziwo, obu rywalizujących tego dnia w niedokończonym meczu, ekip. Czyli co? Komisarz, którego rolą jest oceniać, miał zaingerować, wydać nienajmądrzejsze nakazy, a potem stwierdzić, że tor jest fe i nie nadaje się do ścigania, bo… go zepsuł? No przecież że nie. Komisarz teraz będzie się zarzekał, że niczego nie kazał, do Piły przyjechał wcześniej prywatnie i tylko nieśmiało sugerował, co jego zdaniem należy, a że przejęci gospodarze „znowu” spartaczyli – nie jego to sprawa. On ocenił jedynie, że w chwili przerwania walki tor nie był regulaminowy jak postępowanie szefa GKSŻ, tyle że tu twardo trzymano się litery prawa i zawody przerwano. Dlaczego ów tor był zaś niedobry i z jakiego powodu rwał się tam gdzie komisarz „kazał” go „poprawiać” – o tym już sza.
Chcesz uderzyć psa, kij zawsze się znajdzie, powiada przypowieść. Tym razem padło na Piłę. Przecież ani jeden z decydentów mniejszej i większej rangi, nie przyzna się do błędu i nie uderzy w piersi. Najłatwiej dobić pokazowo maluczkiego, w tym przypadku Piłę, za to, że chciała dobrze, a wyszło jak wyszło. Dociekać za czyją sprawą tak właśnie wyszło, czy rzeczywiście musiało się tak potoczyć i kto dołożył nomen omen, w Pile najwięcej od siebie, by do takiego finału się przyczynić, to już zbyt duży wysiłek, a przy tym efekty „śledztwa” mogłyby okazać się druzgocące i to wcale nie dla pilskich działaczy.
Ciekaw jestem jednakowoż, czy u buntowników ze Złotego Kasku odzywa się powoli syndrom sztokholmski. Toczą wojenkę z GKSŻ o inne cele. Wykorzystali okazję, że tor rzeczywiście był nieregulaminowy. Postawili się skutecznie i tylko… nie pomyśleli pewnie, że jedynym ukaranym, do tego dotkliwie, będzie Bogu ducha winny pilski ośrodek, niebędący nawet stroną tego konfliktu, wcale nie dotyczącego jedynie stanu toru tu i teraz, bo mającego znacznie szersze podłoże. Na zawodników GKSŻ znalazła sposób, w postaci braku nominacji do imprez międzynarodowych.
Jaki bat czeka jeszcze na Piłę? Teraz zacznie się farsa z przesłuchaniami i śledztwem, po którym tradycyjnie Komisja obwieści, że jedyna wina to zaniedbania działaczy z Piły, zaś umyślni samej GKSŻ z weryfikatorem i funkcyjnymi na czele to krzyształowi i życzliwi ludzie, którzy zrobili więcej nawet niż mogli, a mimo to zawodów nie dało się uratować. Przy tym jak mniemam, nikt nie zająknie się w kwestii publicznego oświadczenia przewodniczącego Szymańskiego o owym „dogadaniu” się z prezydentem Piły wbrew wszelkim regulaminom, które ów przewodniczący sam jeśli nie pisze, to przynajmniej zatwierdza. A wszystko dla dobra żużla, ze szczególnym uwzględnieniem działaczy z Piły ma się rozumieć.
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
jak w ulu, są robotnice i trutnie
nieetycznie jest podobno kopać leżącego
oberwą teraz rykoszetem za cudze błędy i waśnie
ręka rękę myje …..
i pila ma po lecach
nieetycznie kopać leżącego
jak w ulu są robotnice i trutnie
dla mnie, obojetnie jaka ekipa, ktora znajdzie sie w 2 lidze, powinna byc objeta jakas „pomoca”. Chodzi o to, ze druzyny znajdujace sie w niej, w wiekszej ilosci to druzyny z pewnymi jakimis tam klopotami. Mniejszymi wiekszymi…jesli, wladze zuzlowe, mowia nam o wartosci szkolenia zawodnikow, ze robia co moga w tej gestii, np. ukladajac kary dla ekip nie szkolacych zawodnikow, to jak mozna nazwac nie podawanie reki *o kuriozum postawa zarzadzajacych wskazuje na odwrotną, czyli palec w D*. 2 liga to 2 liga. Nizszego pulapu ju nie ma. Karanie klubu (za potencjalny walkower trzeba bedzie zaplacic?) ktory walczyl o poprawe, wszystkim co mogl, w tym wypadku dla mnie jest nieetyczne. Fajnie tez by bylo, gdyby Poznianiacy chcieli pojechac, pokazujac to, w koncu tych spotkan tez w tej 2 lidze za wiele nie maja. Tutaj 14 zawodnikow jest o 1 spotkanie mniej.;/
i utrzymali walkower a roli weryfikatora i komisarza – cisza
W zakresie zarzutów KŻ Polonia Piła wobec komisarza toru i podejmowanych przez niego decyzji Komisja ustaliła, że jego błędem była rozmowa na temat toru z działaczami pilskimi. Komisja zaleca komisarzom, by tego typu działań nie podejmować – komisarz rozpoczyna swoje obowiązki dopiero w regulaminowym czasie przed zawodami.- CO TU KOMENTOWAĆ ?
Żużel. Żużlowcy znów dali się nabrać?! Cegielski: W maju będą dzwonić
Żużel. Trzęsienie ziemi w Gorzowie dalej trwa. Nowe władze w Stali
Żużel. Polonia uzupełnia skład. Dwóch nowych juniorów w Pile
Żużel. Mocny list mieszkańców Gorzowa! „To studnia bez dna”
Żużel. Nowy nabytek Włókniarza chce walczyć o skład. „Mam jeszcze trochę do poprawy”
Żużel. Prezes Speedway Kraków poruszył temat licencji. „Sprawa została wyjaśniona”