Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od wielu lat Maciej Janowski należy do światowej czołówki, ale do tej pory nie udało mu się stanąć na podium indywidualnych mistrzostw świata. Krajowy lider Betard Sparty liczy jednak, że po sezonie 2019 będzie należał do grona zawodników mających taki krążek na swoim koncie. W 2017 roku  srebro wywalczył Patryk Dudek, w zeszłym sezonie wyczyn powtórzył Bartosz Zmarzlik, zatem pora na „Magica”.

– Oczywiście, że pracuję nad tym, aby być numerem jeden na świecie i z takimi założeniami podejdę do rywalizacji w tym roku. Każdy startujący zawodnik chce zdobyć medal, najlepiej ten złoty, ale też ważne jest, aby sezon zakończyć w jednym kawałku. Jak wyjdzie w tym roku, przekonamy się po zakończeniu rywalizacji, ale plany są takie, aby walczyć o najwyższe cele. Na pewno jest już pora na podium – mówi Janowski dla Speedway Star.

W tym roku jedna z rund cyklu Grand Prix odbędzie się na doskonale znanym Maćkowi torze Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. 

– Z Wrocławia mam same dobre wspomnienia. To przecież tam stawiałem swoje pierwsze żużlowe kroki. Pamiętam doskonale, gdy jako młody chłopak chodziłem na Grand Prix w roli kibica i podpatrywałem najlepszych – Jasona Crumpa czy Tony’ego Rickardssona. Będzie to duża rzecz, ścigać się w cyklu Grand Prix na torze, na którym się wychowałem. Na pewno będzie to wielkie sportowe wydarzenie. We Wrocławiu jest fantastyczny tor do ścigania i emocje są tym samym gwarantowane. Będę chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony, ale z takim podejściem do każdych zawodów przystępuje również reszta chłopaków – kontynuuje zawodnik.

W okresie zimowym team Macieja Janowskiego pracował nad przygotowaniem i przeprowadzką do nowego warsztatu. Zdaniem zawodnika posiadanie większego warsztatu może przyczynić się do osiągania lepszych wyników

– Przenieśliśmy się z małego, prostego warsztatu do większego i bez wątpienia zaadaptowanie nowego miejsca pod warsztat kosztowało nas sporo pracy. Zmiana warsztatu to dobra rzecz. Jest na pewno przestronniej, mamy więcej miejsca do pracy i tym samym większą kontrolę nad każdym detalem w moich motocyklach – twierdzi zawodnik.

Janowski przyznaje że planem minimum dla jego wrocławskiego zespołu jest wywalczenie awansu do rundy play-off.

– Od czterech lat próbujemy walczyć o złoty medal, ale zawsze coś lub ktoś staje nam na przeszkodzie. Bardzo ciężko jest pokonać zespół z Leszna. Leszno ma bardzo silny zespół z doskonałą parą juniorów. My mamy bardzo dobrego Maksyma Drabika, a Leszno ma takich juniorów dwóch. Sezon jednak jest długi i zobaczymy, co się wydarzy. Na pewno zadanie minimum to awans do play-off, a później tak naprawdę cztery zespoły zaczynają od zera –  kończy wychowanek wrocławskiej Sparty.