Tony Rickardsson (z lewej) i Robert Nagy.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niezbyt efektywne szkolenie młodzieży to temat, z którym borykają się niemal wszystkie państwa żużlowego świata. Wielu ekspertów uważa, że w Polsce brakuje talentów pokroju Bartosza Zmarzlika, Patryka Dudka czy Macieja Janowskiego. Problemy w pracy z młodymi adeptami w swoim kraju dostrzega natomiast najlepszy szwedzki żużlowiec w historii – Tony Rickardsson.

Szwedzi czekają na kolejnego indywidualnego czempiona od 15 lat. Właśnie w 2005 roku swój ostatni tytuł najlepszego żużlowca globu zdobył bowiem Tony Rickardsson. Po zawodniku z Avesty największe szanse na triumf w cyklu Grand Prix mieli Andreas Jonsson i Fredrik Lindgren. Żaden z dwójki wymienionych żużlowców nie zdołał jednak zdobyć najcenniejszego trofeum w czarnym sporcie. Wielki mistrz wciąż liczy na sukces zawodnika Eltrox Włókniarza Częstochowa.

– To czy zdobędzie tytuł oczywiście zależy od niego. Każdy, kto bierze udział w mistrzostwach, może je wygrać, a sukces zawodników zależy od nich samych. Freddie był już całkiem blisko, więc czemu nie? – mówi sześciokrotny mistrz świata na łamach Speedway Star. – Dla mnie to moglibyśmy mieć nowego szwedzkiego mistrza każdego roku – dodaje z uśmiechem Rickardsson.

Poza Lindgrenem, Szwedzi nie mają żużlowców, którzy dawaliby im nadzieję na sukcesy w cyklu Grand Prix. Od światowej czołówki odstaje nieco Antonio Lindbaeck, a żużlowcy tacy jak Jacob Thorssell czy Oliver Berntzon nie rozwijają się w dostatecznie dobrym tempie, aby stać się najlepszymi żużlowcami na świecie. Jeszcze gorszą informacją dla rodaków Rickardssona jest to, że w Szwecji brakuje młodych talentów.

– To absolutna katastrofa. W czasach kiedy ja się ścigałem, mieliśmy po czterdzieści czy pięćdziesiąt dzieciaków, które były przygotowane do jazdy między naszymi wyścigami. To ujma dla szwedzkiego żużla, że nie czerpie korzyści ze szkolenia młodych zawodników. Jest tyle rzeczy, które można zrobić, żeby pomóc młodym sportowcom. Jednak niestety wszyscy skupiają się na najlepszych żużlowcach, a nie na najmłodszych – zauważa były zawodach m.in. Unii Tarnów.

Jeden z najwybitniejszych żużlowców w historii twierdzi, że problemy ze szkoleniem w Szwecji nie są spowodowane brakiem środków. Jego zdaniem wsparcie młodych zawodników jest niewielkim wydatkiem w porównaniu do prowadzenia drużyny na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

– Pieniądze nie są tu problemem. Jeśli możesz utrzymywać klub w Elitserien, co jest bardzo drogie, to tym bardziej będzie cię stać na ufundowanie kilku motocykli dla młodzieży. Nie nazwałbym tego nawet inwestycją. Byłby to niewielki wydatek, a mógłby wystarczyć na stworzenie dobrego programu juniorskiego – kończy Rickardsson.

BARTOSZ RABENDA