Radosław Strzelczyk. fot. media klubowe Ostrovii Ostrów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Do Gorzowa Wielkopolskiego jedziemy walczyć. Wiemy, że nie jesteśmy faworytem, ale zrobimy wszystko, by nasz rywal nie miał łatwej przeprawy – zapowiada prezes Arged Malesa Ostrovii Ostrów Wielkopolski, Radosław Strzelczyk.

Wokół baraży o PGE Ekstraligę zrobił się w ostatnich dniach spory szum. Ostrowianie apelowali o zmianę gospodarza, by w związku z poniesionymi kosztami na swoim torze pojechać 6 października. Spółka zarządzająca rozgrywkami pozostała niewzruszona – najpierw rywalizacja odbędzie się w Gorzowie Wielkopolskim, właśnie w pierwszą niedzielę października, a dopiero tydzień później w Ostrowie. Włodarze Ostrovii zapowiedzieli więc, że na pierwszy mecz wybiorą się młodzieżowym składem. Ostatecznie zmienili jednak zdanie i wystąpią w najsilniejszym zestawieniu.

– Nie jest prawdą, jak przeczytałem w jednym z mediów, że nasz klub ugiął się pod presją PGE Ekstraligi i telewizji nSport+. Najciekawsze jest właśnie to, że nie było ani jednego telefonu ze strony władz podmiotu zarządzającego rozgrywkami czy telewizji, która wykupiła prawo do pokazania baraży. Nikt z nami nie kontaktował się w sprawie składu, jaki wystawimy na mecz w Gorzowie – podkreśla na oficjalnej stronie Ostrovii prezes klubu, Radosław Strzelczyk.

Teraz pora pozasportowe aspekty tej rywalizacji pozostawić na boku i skupić się na tym, co będzie na torze. Czy pierwszoligowiec ma szanse z utytułowanym rywalem? – Być może jest przepaść pomiędzy Nice 1. Ligą Żużlową a PGE Ekstraligą, ale w zeszłym roku też nikt nie dawał nam szans w barażach z Polonią Piła, a my wygraliśmy oba mecze. Teraz do Gorzowa jedziemy walczyć i marzę, by z tego dwumeczu nasz zespół wyszedł zwycięski – zaznacza prezes Strzelczyk.

Pierwsza odsłona gorzowsko-ostrowskiej rywalizacji w niedzielę (6 października) o godzinie 18.