Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W Polsce sport żużlowy ma liczne grono swoich oddanych sponsorów. Na naszych łamach pisaliśmy już o firmach HN Nowak, Polcooper czy Elewacje Prawucki. Poniżej rozmowa z Prebenem Hansenem, właścicielem duńskiej firmy Moldow, która od lat wspiera żużel, a jej logotypy widać m.in. na kevlarach Nickiego Pedersena oraz Emila Sajfutdinowa.

Preben, powiedz, proszę, skąd u Ciebie w ogóle zamiłowanie do żużla?

Tak naprawdę dorastałem w małym miasteczku, które miało klub żużlowy i na ten żużel u nas chodziło się od zawsze. Mój tato założył firmę Moldow. Wiele lat pracowali u nas zawodnicy, którzy jeździli na żużlu i doszło do tego, że ja i moja siostra też zaczęliśmy trenować żużel… 

Firma Moldow znana jest w żużlu, ale mało który kibic wie, co robicie na co dzień…

Projektujemy, produkujemy i instalujemy systemy odpylania i filtracji powietrza, głównie dla przemysłu drzewnego, a także linie do malowania szczególnie przedmiotów metalowych i plastikowych. Dla przykładu, w Polsce istnieje firma specjalizująca się w produkcji wysokiej jakości krzeseł. Krzesła są transportowane za pomocą automatycznej linii lakierniczej Moldow i malowane w różnych kolorach. Poza halami produkcyjnymi dwa systemy odsysania pyłu usuwają i oczyszczają powietrze wypełnione pyłem z procesów produkcyjnych.

Z tego, co mi wiadomo, firmę prowadzisz obecnie ze swoją siostrą. To nie jest problem, że relacje prywatne przeplatane są wspólnym prowadzeniem firmy?

Tak dokładnie jest. Prowadzimy firmę Moldow we dwójkę. Z mojego punktu widzenia to jest tylko plus. Zawsze byliśmy ze sobą jako rodzeństwo bardzo zżyci i to jest nasza przewaga. Doskonale pracujemy ze sobą i, co bardzo  ważne, ja i moja siostra podzielamy wspólnie pasję do żużla. 

Preben Hansen z siostrą Birgitt

Wspieracie żużel z pasji czy bardziej z marketingowego punktu widzenia firmy Moldow?

Na pewno mogę powiedzieć ci jedno. Nasza aktywność finansowa w tym sporcie to pokłosie pasji całej rodziny Hansenów do tego sportu. Wspierając żużel wykorzystujemy jednak okazję do tego, aby i nasza firma coś z tego naszego hobby pozytywnego wynosiła. 

Kiedy po raz pierwszy wspomogliście żużel i przy jakiej było to okazji?

Ciężko będzie mi sobie przypomnieć, ale to było jakieś czterdzieści lat temu. Wtedy jeszcze moi rodzicie, którzy prowadzili firmę, wspomogli klub w Holsted, w którym ja i siostra Birgitt występowaliśmy. 

W 2013 roku firma Moldow zajęła u Nickiego Pedersena miejsce firmy Axalent. Jak doszło do nawiązania współpracy z Pedersenem?

To nie było tak do końca, że my zaczęliśmy kooperować z Nickim w 2013 roku. Byłem na Grand Prix w Kopenhadze w 2005 roku i zauważyłem, że Nicki miał wtedy sporo wolnego miejsca. O ile dobrze pamiętam, na którymś ramieniu w ogóle nie miał reklamy. Po tych zawodach zaczęliśmy myśleć czy z lokalnego wspierania żużla nie wyjść szerzej w sensie promocji poprzez żużel. Z czasem podjęliśmy decyzję i spotkaliśmy się z Nickim oraz jego menedżerem Helge i zaczęliśmy ustalać warunki naszej współpracy. W końcu jako Moldow zostaliśmy jego głównym sponsorem.

 Jak oceniasz Pedersena jako zawodnika i człowieka? 

Jako zawodnika i człowieka oceniam go bardzo pozytywnie. Zresztą trzy mistrzostwa świata mówią same za siebie. To doskonały żużlowiec i potrafi świetnie ścigać się na żużlu. Na pewno jego sukcesy sprawiły, że o żużlu w Danii znów było głośno. Nicki to dobry oraz uczynny człowiek. Przez lata bardzo się rozwinął choćby jako szef swojej firmy. Jest dużym profesjonalistą. Wymaga od innych, ale i od siebie. Siedemnaście lat był kluczową postacią Holsted i to mówi samo za siebie.

W 2018 roku podpisaliście umowę z Emilem Sajfutdinowem. Jak do tego doszło i dlaczego akurat wybór padł na Emila?

Tak naprawdę skontaktowaliśmy się z Emilem, ponieważ mamy w Rosji dwie nasze firmy i poprzez współpracę z Emilem chcieliśmy się tam trochę promować. Emil to, co najważniejsze, bardzo sympatyczny młody człowiek z profesjonalnym zespołem w tle i, co także nie bez znaczenia, z wielkim talentem do żużla. Myślę, że jeszcze sporo osiągnie, a obecny sezon ma bardzo dobry. 

Jest Nicki, jest Emil. Jest miejsce na trzeciego „muszkietera”?

Wiesz, tak naprawdę my tych muszkieterów mamy zdecydowanie więcej, ale Nicki czy Emil są najbardziej z nami kojarzeni i rozpoznawalni. Oprócz nich współpracujemy choćby z Kennethem Bjerre, Rasmusem Jensenen, Nicolaiem Klindtem czy Jonasem Jeppesenem. Jestem pewien, że te nazwiska polskim fanom żużla coś mówią. Jeśli jest tylko chemia z zawodnikiem, to jest bardzo dobrze. Jeśli obie strony chcą, to współpraca potrafi być owocna. 

Możesz zdradzić, ile środków finansowych przeznaczacie w roku na sport żużlowy?

Spodziewałem się tego pytania (śmiech – dop. red.). Kwoty jakie wydajemy, pozostaną naszą wewnętrzną tajemnicą.

Jako firma wspieracie również klub w Holsted. Stadion nazywa się Arena Moldow. Macie wpływ na rozwój klubu i sprawy organizacyjne?

Powiem tak. Holsted to mała społeczność i ten klub ma wielu kibiców, wolontariuszy, którzy się w jego działalność angażują. Jako sponsor nie wywieramy nacisku czy nie mówimy, co trzeba robić. Po prostu wspieramy klub jak tylko możemy, aby się rozwijał. Od ubiegłego roku pracuję społecznie w klubie jako dyrektor i robimy wspólnie wszystko, abyśmy się rozwijali. Bardzo duży nacisk kładziemy na rozwój młodzieży, ponieważ w niej jest przyszłość duńskiego żużla. Miniony sezon mieliśmy bardzo dobry pomimo faktu, że zajęliśmy trzecią pozycję i zabrakło nas w finale, ale na wszystko jeszcze nadejdzie czas. 

Jak myślisz, gdzie leży obecnie największy problem duńskiego żużla? Co trzeba zrobić, aby powrócił on do lat świetności z czasów Olsena czy Nielsena?

Po pierwsze myślę, że od tamtej pory mamy sukcesy. Nicki Pedersen został trzykrotnie mistrzem świata, mniejsze wygrane notowali Bjerre, Iversen czy Andersen. Ostatnie lata były gorsze ze względu na liczne kontuzje Pedersena czy fakt, że jeszcze do przodu nie przebiła się nasza młodzież. Inną sprawą jest choćby zainteresowanie naszym żużlem mediów. Jest ono zdecydowanie słabsze aniżeli choćby u Was w Polsce. To się przekłada z kolei na pozyskiwanie sponsorów. Mam jednak nadzieję, że w najbliższych latach dzięki Madsenowi, Thomsenowi czy Michelsenowi wrócimy na dobre tory. To są zawodnicy z potencjałem na doskonały wynik na arenie światowej. 

Madsen już teraz walczy o mistrzostwo świata. Jak oceniasz jego rozwój?

Nie znam go osobiście, ale jestem szczęśliwy, że osiąga sukcesy w Grand Prix i w polskiej lidze. Wielka szkoda, że przez lata nie ścigał się w naszej lidze, ale mamy nadzieję, że wkrótce do niej powróci. 

Jako firma Moldow sponsorujecie mistrzostwa Europy czy rundy Grand Prix. Zainwestowane w to środki spełniają Wasze oczekiwania odnośnie reklamy firmy?

Zarówno z organizatorami Grand Prix jak i Mistrzostw Europy współpracuje nam się bardzo dobrze i z obu kooperacji jesteśmy zadowoleni. Przez wspomaganie tych imprez nasza firma jest widoczna w wielu krajach, więc cel jest osiągany.

Oprócz pomocy żużlowi wspieracie też wiele innych przedsięwzięć w swoim regionie. Z czego to wynika?

To prawda. Oprócz żużla jesteśmy aktywni na wielu innych polach. Z czego to wynika? Odpowiedź jest bardzo prosta. Chcemy dać coś od siebie lokalnej społeczności. Dlatego też wspieramy wiele lokalnych inicjatyw. Jesteśmy dużą firmą w małej lokalnej społeczności i to poniekąd ludzki obowiązek. 

Dziękuję za rozmowę .

Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich kibiców żużla w Polsce.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA