fot. GB Speedway Team
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Chris Harris w dzisiejszym turnieju Grand Prix będzie zawodnikiem rezerwowym. Anglik wystąpił do tej pory w 103 turniejach Grand Prix, a największy sukces odniósł właśnie w Cardiiff w sezonie 2007, kiedy wygrał. 

Dziś Chris Harris może się pojawić się na torze wyłącznie w roli zawodnika rezerwowego. Z rozrzewnieniem przypomina on sobie swoje zwycięstwo w Cardiff. Teraz, po latach, już wie, gdzie popełnił błędy, które sprawiły, że jego kariera nie wygląda tak, jak sobie wymarzył. 

– Na pewno to był chyba najcudowniejszy wieczór w mojej karierze. Jak tak patrzę do tyłu, to myślę sobie, że moim problemem było chyba zaplecze finansowe. Nie było ono na tyle mocne, aby systematycznie móc wygrywać z najlepszymi. Na pewnym etapie kariery wchodzisz już na taki odcinek, gdzie musisz być perfekcyjnie przygotowany mentalnie, psychicznie i finansowo – mówi były obcokrajowiec m.in. rybnickiego klubu dla Speedwaya Stara. 

Harris nie ukrywa, że nie do końca radził sobie również z krytyką swoich występów w cyklu Grand Prix. 

– Umiejętności mi nie brakowało. Wygrywałem wiele biegów z najlepszymi. Nie było niczym fajnym czytać o sobie wiele rzeczy w mediach społecznościowych. Starałem się to ignorować. Ja po prostu nie miałem mnóstwa pieniędzy, aby inwestować. Mogłem być w super formie, a stopował mnie sprzęt w walce z najlepszymi zawodnikami świata. Ja nie jeździłem w cyklu Grand Prix dla pieniędzy, ale po to, aby być mistrzem świata. Być może jakiś tam wpływ miał też fakt, że nie byłem nigdy chudy jak tyczka, a tak wyglądają obecni najlepsi zawodnicy świata. Ja byłem przekonany, że problemem numer jeden był sprzęt. Jedno wiem na pewno. Miło wrócić do Cardiff i jeśli będzie tylko okazja, będę chciał znów pokazać się z jak najlepszej strony – kontynuuje dzisiejszy rezerwowy.