Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już w najbliższą niedzielę na stadionie w Łodzi (godz. 14.45) rozegrany zostanie mecz Północ – Południe. O idei przedsięwzięcia oraz Fundacji PZM rozmawiamy z przewodniczącym GKSŻ – Piotrem Szymańskim.

Skąd pomysł na organizację spotkania Północ – Południe?

Już w zeszłym roku kiełkowała idea zorganizowania takiego spotkania. Na początku były pomysły na organizację podsumowania Nice 1. Ligi Żużlowej. Wspólnie z firmą KF Sport oraz klubem z Łodzi doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie mecz w takim formacie, jaki zobaczymy w niedzielę w Łodzi. Miał on się, tak naprawdę, odbyć już na zakończenie ubiegłego sezonu, jednak wyjazdy zawodników na wakacje sprawiły, że  tym samym nie byłoby możliwości wystawienia najsilniejszych składów. Ten fakt i kilka innych okoliczności sprawiły, że spotkanie rozegrane zostanie teraz.

Czy mecz Północ – Południe wejdzie na stałe do kalendarza żużlowych rozgrywek?

Na pewno bardzo byśmy sobie tego wszyscy  życzyli. Chcemy powoli robić coś, co będzie regularnie otwierało sezon żużlowy w Polsce. Pragniemy w ten projekt włączać powoli również Fundację PZM, co pozwoli nam w jakimś sensie wrócić do tradycji turniejów Gloria Victis.

Rozumiem więc, że tym samym jakieś środki finansowe zasilą po meczu konto Fundacji PZM…

Tak. Mamy deklarację współorganizatora zawodów – firmy KF Sport, że część dochodów z biletów zostanie przeznaczona na potrzeby fundacji. Bardzo za to dziękuję. Będziemy również rozmawiali z zawodnikami biorącymi udział w imprezie. Jeśli wyrażą zgodę, to 3-5 procent z ich honorarium również przekażemy na Fundację PZM.

Jak doszło do wyboru gospodarza zawodów?

Myślę, że stadion w Łodzi jest bardzo nowoczesnym, nowym obiektem i jak najbardziej należy takie imprezy na nim rozgrywać, a tym samym pielęgnować żużel w tym mieście. Oczywiście, nic absolutnie nie stoi na przeszkodzie, aby w latach kolejnych mecz Północ – Południe gościł na innych obiektach żużlowych w kraju. Jednak nie jest wykluczone, że może najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby, aby te zawody odbywały się na stałe w Łodzi.

Fundacja PZM działa cały czas. W ostatnich miesiącach było jednak o niej głośno głównie ze względu na Tomasza Golloba…

To prawda. Chcemy ten powstały ostatnio stereotyp zmienić i jak najszerzej nagłaśniać jej działalność. Jedną rzecz chcę jasno powiedzieć – środki gromadzone na koncie Fundacji PZM, jeżeli dany ofiarodawca przekazuje je z dopiskiem „żużel”, idą wyłącznie na zawodników wywodzących się ze sportu żużlowego. Osobiście wierzę w to, że z biegiem lat uda nam się z takich spotkań jak to czekające nas w niedzielę w coraz większym stopniu wspierać konto Fundacji PZM.

Jakie kolejne pomysły ma GKSŻ na rozwój Fundacji PZM?

W tej chwili ciężko mi cokolwiek publicznie deklarować. Cały czas myślimy, jak sprawić, aby środków na koncie Fundacji pojawiało się więcej i z pewnością nowe działania będą się pojawiały. Często również pomagamy indywidualnie byłym zawodnikom. Nie każdy z nich, po zakończeniu kariery, doskonale radzi sobie w życiu. Niejednokrotnie jednak my i dany zawodnik nie uważamy, że nagłośnienie takiej pomocy jest słuszne. Nie wszyscy sobie po prostu tego życzą. Ale dodam, że na bieżąco wspieramy różne inicjatywy. Jedną z nich było wsparcie choćby ubiegłorocznego  wyjazdu do sanatorium dla byłych zawodników, który organizował Bogusław Nowak. Jeśli tylko zgłasza się do nas ktoś z fajną inicjatywą, to na pewno w miarę możliwości pomożemy.

Kto Pana zdaniem wygra tegoroczne rozgrywki w poszczególnych ligach?

Jako osoba zarządzająca Główną Komisją Sportu Żużlowego od wielu lat nie mam swoich faworytów. Kibicuję wszystkim zespołom jednakowo, a ostatnio przede wszystkim indywidualnie Grzesiowi Zengocie, ze względu na paskudną kontuzję. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.

A czego życzy Pan zawodnikom i kibicom u progu nowego sezonu?

Zdrowia oraz spokoju i emocji wyłącznie na żużlowym torze. A tym, którzy pojawią się w niedzielę na nowoczesnym stadionie Orła Łódź, życzę wielu wrażeń.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA