Nigdy nie jeździł w Grand Prix, nie ma medalu w lidze. Czy to już klątwa Grigorija Łaguty?

Grigorij Łaguta. Foto. Speedway Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gdy 10 lat temu podpisywał kontrakt z Włókniarzem Częstochowa, kibice widzieli w nim przyszłego medalistę IMŚ i wieszczyli wielkie sukcesy klubowe. Minęła dekada, a starszy z braci Łagutów nie ma na swoim koncie ani wielkich sukcesów indywidualnych, ani ligowych. Do tego zaczyna się powoli kojarzyć bardziej ze spektakularnymi klęskami aniżeli zwycięstwami.

To chyba nie do końca tak miało wyglądać. Nie chcąc pastwić się nad Motorem Lublin trzeba wspomnieć, że zdobycie jednego małego punktu więcej w starciu w Grudziądzu z MrGarden GKM-em bądź w ostatnim meczu u siebie z RM Solar Falubazem Zielona Góra dałoby półfinał PGE Ekstraligi drużynie ze wschodu Polski. Pierwszy półfinał w historii klubu, bowiem jedyny medal w Lublinie zdobyli w 1991 roku, gdy play-offów jeszcze nie było. Brak medalu dla Motoru potwierdza jednak pewną ciekawą prawidłowość: tam gdzie pojawia Grigorij Łaguta, tam nie kończą sezonu w pierwszej trójce, nawet jeśli istnieją wszelkie przesłanki, by medal zdobyć. Niedługo minie 10 lat od podpisania przez starszego z rosyjskich braci pierwszego kontraktu w PGE Ekstralidze. Prześledźmy więc, jakimi kolejami toczyły się losy klubów, w których przyszło mu startować, a także koleje jego indywidualnych występów.

Włókniarz Częstochowa (2011-2014)

Pierwszy klub Łaguty w elicie, jedyny na tym szczeblu rozgrywek, gdzie miał okazję jeździć wspólnie z bratem Artiomem i jednocześnie zespół, gdzie Grigorij jeździł najdłużej w Ekstralidze – 4 sezony. Gdy kontraktowano go pod Jasną Górą, to ze świadomością, że nadchodzący sezon będzie swoistym okresem przejściowym. Wobec rozszerzenia Ekstraligi do dziesięciu zespołów nawet ostatnia drużyna w sezonie 2011 nie spadała bezpośrednio do 1. ligi, lecz miała prawo pojechać w barażu z trzecią drużyną niższej klasy rozgrywkowej. Włókniarz zbudował więc skład dosyć oszczędnościowy, nie kontraktując żadnego zawodnika z cyklu Grand Prix, za to dając szansę takim jeźdźcom jak Peter Karlsson, Daniel Nermark, czy właśnie bracia Łagutowie. Mimo zajęcia ostatniego miejsca i utrzymania ligowego bytu w barażu ze Startem Gniezno, Grigorij był bardzo chwalony, z miejsca stał się liderem drużyny i wykręcił 9. średnią w całej lidze. Rok później częstochowianie też nie bili się o najwyższe cele, powtórzyli 8. miejsce, co dawało wtedy spokojne utrzymanie. Łaguta miał 7. średnią w lidze, ponownie najwyższą w ekipie. No i nadszedł rok 2013. Transfery Emila Sajfutdinowa, Rune Holty i Michaela Jepsena Jensena wywindowały Lwy w tabeli rundy zasadniczej na drugie miejsce. To co zadziało się potem, a w szczególności w 15. biegu rewanżowego półfinału z Unibaxem Toruń weszło do historii speedwaya nad Wisłą. Defekt Holty na ostatnim okrążeniu sprawił, że finał nie zawitał do Częstochowy. Mało tego, aby zdobyć brązowy medal Włókniarzowi wystarczyło zdobyć jeden mały punkt więcej w starciu z Unią Tarnów. Ostatecznie w sezonie gdzie powinien być finał nie było żadnego krążka, co było wielkim zawodem dla fanów z ulicy Olsztyńskiej. Rok później Łaguta nabawił się groźnego urazu w spotkaniu ligi rosyjskiej będąc już… za metą wyścigu. W związku z tym, a także przedsezonową kontuzją nogi wystąpił tylko w 5 meczach swojej drużyny. Zresztą był to dość ponury czas dla żużla pod Jasną Górą. 7. miejsce w lidze i upadek klubu, który nie został zgłoszony do jakichkolwiek rozgrywek rok później.

KS Toruń (2015)

W związku z powyższym nasz bohater poszukał sobie nowej przystani, tym razem w Toruniu. Tamten skład, z Chrisem Holderem czy Jasonem Doylem prezentował się dość solidnie, ostatecznie wjechał do półfinałów, gdzie odpadł w naszpikowaną gwiazdami i niezwykle skuteczną Unią Leszno, a o brąz Łaguta pojechał z bardzo dobrze sobie znaną inną Unią, tarnowską. Toruń przegrał zdecydowanie oba mecze, a zero punktów Grigorija w pierwszym spotkaniu na Motoarenie wydatnie przyczyniło się do kolejnego braku krążka dla jego drużyny.

ROW Rybnik (2016-2017) 

Na Śląsk Rosjanin przyjeżdżał jako materiał na największą gwiazdę drużyny. W pierwszym sezonie zagwarantował ekipie spokojne utrzymanie, po raz kolejny legitymując się najwyższą średnią. Kolejne 2 lata to osobna historia kładąca się cieniem na żużlowej przygodzie Grigorija Łaguty. 11 czerwca, po spotkaniu z Włókniarzem Częstochowa, w jego organizmie wykryto meldonium, twardy środek dopingujący. Weryfikacja wyniku tego spotkania, które ROW pierwotnie wygrał (na torze 49:41, po odjęciu punktów Łaguty 38:41) sprawiła koniec końców, że rybniczanie zlecieli z ligi i można pokusić się o tezę, że była przyczynkiem do obecnej sytuacji klubu ze Śląska, czyli balansowania na granicy Ekstraligi i pierwszej ligi. Sam Grigorij pauzował przymusowo od czerwca 2017 do 26 maja 2019. Powrócił, jednak jak to w jego przypadku nie obyło się bez kontrowersji. Mimo początkowych gestów solidarności rybnickiego klubu z Łagutą, podpisania umowy z ROW-em na sezon 2018, zapowiedzi startów na Górnym Śląsku – nic z tego nie wyszło. Grisza wybrał startujący w elicie Motor Lublin, czym wprawił we wściekłość znanego z krewkiego usposobienia prezesa ROW-u Krzysztofa Mrozka. Do historii przeszły inwektywy na temat Rosjanina, których nie warto tu przytaczać, a które wypowiedział prezes na spotkaniu z kibicami. Gdy te słowa wyciekły do mediów, mleko się rozlało, a rozstanie z Rybnikiem było dla Łaguty dość brutalne.

Motor Lublin (2019-)

Nowa przystań, czyli klub lubelski przywitała go z otwartymi ramionami. Również i tym razem osiągnął najlepsze statystyki w swojej ekipie, a Motor typowany przez niektórych jako murowany kandydat do spadku nie tylko nie zajął 8. miejsca, a jeszcze uniknął konieczności rozgrywania dwumeczu barażowego, wyprzedzając Stal Gorzów. Wypadki z tego sezonu wszyscy z kolei znamy na świeżo. Motor pod koniec rundy zmarnował 3 okazje do zdobycia punktów: przegrał u siebie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, na wyjeździe z MrGarden GKM-em Grudziądz oraz nie zdobył bonusu w starciu z RM Solar Falubazem Zielona Góra. W dwóch ostatnich przypadkach wystarczyło zdobyć 1 mały punkt więcej by dopiąć celu i finalnie zjawić się w fazie play-off. W starciu z Falubazem Łaguta stracił być może kluczowe 3 punkty przejeżdżając dwoma kołami wewnętrzną linię toru. Brak medalu na pewno rozczarowuje Lublin, choć perspektywa na przyszłość nie musi być wcale zła. Z kolei Łagucie dziewiąty z rzędu brak medalu powinien dać sporo do myślenia.

Kariera indywidualna

Nie mniejszym zarzutem kierowanym do Rosjanina jest fakt, że nigdy nie zaistniał w cyklu Grand Prix. Zestawienie danych statystycznych jest dla niego wręcz zatrważające: gdy weźmie się zawodników, którzy przynajmniej raz weszli do czołowej dziesiątki najwyższych średnich w Ekstralidze w latach 2001-2019, to mamy 40 nazwisk. Spośród tego grona jedynie czterech nie było nigdy stałymi uczestnikami cyklu SGP: Robert Kościecha, Damian Baliński, Maksym Drabik i właśnie Łaguta. Co więcej, pierwsza trójka meldowała się w top 10 sezonu zaledwie raz, a Rosjanin aż sześciokrotnie! Wynika z tego, że ma on zdecydowanie najsłabszą karierę indywidualną ze wszystkich najlepszych zawodników w XXI wieku. Dodajmy jeszcze, że, pomimo iż reprezentacja Rosji dwukrotnie w ostatnich latach zdobywała złote medale w Speedway of Nations, to Grigorija nie było w zwycięskim składzie. Owszem, przez długi czas sam Łaguta nie chciał jeździć w mistrzostwach świata, do tego zdobył 3 medale w cyklu SEC (srebro 2019, brąz 2013, 2020) do tego był mistrzem Europy w 2011 roku jeszcze w czasach jednodniowego finału. Wszystkie te sukcesy bledną jednak wobec braku osiągnięć w najważniejszym cyklu w światku żużlowym. Na końcu można napisać, że pomimo wieloletniego pojawiania się na torach Polski i świata, momentami notowania świetnych wyników, Grigorij Łaguta nie ma na swoim koncie wybitnych sukcesów ani indywidualnych, ani już tym bardziej klubowych. Nie jest też już żużlowcem młodym, skończył 36 lat. Czy zobaczymy jeszcze kiedyś Łagutę stojącego na ligowym podium albo wygrywającego w Grand Prix? Co do tego pierwszego wyrokować jeszcze nie czas, mimo wieku jego kariera może potrwać długo. Natomiast co do sukcesów indywidualnych, chyba powoli można nabierać wątpliwości.