Nie(równy) kredyt zaufania? Czyli pewna historia zwycięstwa rozumu nad sercem

Norbert Kościuch - kozak I-ligowych torów w ostatnich latach. Krótko mówiąc - fachowiec.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed meczem pomiędzy Get Well Toruń a truly.work Stal Gorzów w programach zawodów po stronie gospodarzy widnieli Justin Stolp oraz Filip Nizgorski. Zabrakło w wyjściowym zestawieniu Rune Holty i Norberta Kościucha. Obaj przechodzą rozmaite perypetie w tym roku i obaj z zupełnie różnych przyczyn się w tymże programie nie znaleźli.

Rune Holta po kontuzji, jakiej doznał podczas przedsezonowego treningu ma olbrzymie problemy z wejściem na swój dawny poziom i sprawia wrażenie jakby kondycyjnie był gotowy na dwa okrążenia. Z kolei nowy nabytek torunian Norbert Kościuch w trakcie meczu we Wrocławiu udzielił wywiadu podczas, którego praktycznie zwolnił ówczesnego jeszcze menadżera Jacka Frątczaka. Działacze klubu z Torunia postanowili ukarać zawodnika za buńczuczną wypowiedź i nie zabrali go ze sobą do Lublina. Dalsza przyszłość tego zawodnika w klubie z Grodu Kopernika stanęła pod wielkim znakiem zapytania. W środowisku żużlowym spekulowano, że najlepszą opcją dla „Norbiego” będzie pójście na wypożyczenie do klubu z I ligi i tam ponowne budowanie swojej formy.

Ale przed samym meczem okazało się iż wymienieni dżentelmeni ostatecznie znaleźli uznanie w oczach tercetu Ząbik – Krużyński – Lemon i dostaną kolejną możliwość na pokazanie swojej przydatności dla zespołu. Tymczasem na próbie toru pojawił się … Jack Holder. Stało się jasne, że młody Kangur w jednym z pierwszych biegów kogoś zastąpi. Pytanie było jedno. Holtę czy Kościucha ? Toruńscy kibice nie kryli swoich sympatii i dla nich wybór raczej był oczywisty. Jakie było ich zdziwienie, gdy już na początku meczu na swoją szansę musiał jeszcze poczekać ten drugi. Zmiana na Jacka Holdera obroniła się całkowicie, bo zwyciężył. Rune Holta oczywiście wyjechał potem w swoim nominalnym wyścigu i ponownie zaprezentował się bardzo słabo. Znowu widoczny był szybki sprzęt, ale jeszcze większy brak kondycji i był to jedyny występ tego zawodnika w tym meczu. Jak wszyscy wytrawni kibice speedway`a już wiedzą Norbert wyjechał dopiero w siódmym biegu, ale zrobił w nim takie show, że tylko pogłębił sympatię wśród kibiców, a osobom prowadzącym toruński zespół w tym meczu pokazał definitywnie – komu należą się kolejne biegi. 

W tym miejscu spieszę zadać pytanie: A co, gdyby Rune Holta zapunktował w swoim starcie ? Przecież Jack Holder wygrał, był szybki i wobec straty punktów do gorzowian jego odstawienie nie mieściło się w nawet najbardziej rozbudowanej wyobraźni. 

Po meczu oczywiście Adam Krużyński był zalewany potokiem pytań o tę sytuację i bardzo zgrabnie z niej wybrnął mówiąc, że to była taktyka omawiana i przygotowywana wspólnie właśnie z Kościuchem. Miał on wjechać w mecz dopiero od swojego drugiego startu, bowiem po stronie gości desygnowany był junior, a  „Norbi” tym biegiem miał się wzmocnić. Notabene Rafał Karczmarz był  w tym dniu dobrze spasowany i ograł nawet samego Jasona Doyla. 

Z perspektywy kibica cała ta opisywana sytuacja mogła wyglądać nieco inaczej. Czy większym kredytem zaufania obdarzono jednak Norwega z polskim paszportem ? Koncepcja z odstawieniem Kościucha finalnie się powiodła, ale nie odbierając ambicji obu panom – to bardziej na jazdę mimo wszystko zasłużył rodowity Polak. Nie miał okazji pokazania swoich możliwości nie dlatego, że był widocznie słabszy od Holty, ale trochę inną koncepcję miał wówczas Jacek Frątczak. Może w tym wszystkim doszukuję się drugiego dna bo zwycięzców się nie sądzi a pierwsza wygrana w tym sezonie Get Well to już historia, ale w zestawieniu na najbliższy mecz torunian w Gorzowie brakuje jednego nazwiska … Holty.