Trzykrotny mistrz świata, Nicki Pedersen właśnie wyleczył się z koronowirusa. Jak podkreśla, w życiu szuka pozytywów i taki też znajduje w przebyciu choroby.
– Za kilka tygodni powtórzę test, aby się upewnić, że się na niego uodporniłem. Jestem już zdrowy i to jest najważniejsze. Zawsze szukam pozytywów. Dobrze, że przeszedłem tę chorobę. Mam nadzieję, że pomoże mi to w przemieszczaniu się po Europie. W Polsce, jeśli ruszą rozgrywki, zawodnicy mają być skoszarowani. Sądzę, że jeśli będę miał odpowiedni dokument, że przeszedłem chorobę i jestem odporny, to ja będę mógł swobodnie się przemieszczać po Europie – mówi Pedersen na łamach Speedway Star.
Zawodnik przyznaje również, że choroba wcale nie przebiegała u niego łagodnie.
– Na początku, gdy zacząłem się źle czuć ,nie wierzyłem, że koronawrius mnie dopadł. Jednak tak się stało. Miałem silny kaszel, biegunkę oraz zawroty głowy. Smutne było też to, że akurat 2 kwietnia przypadały moje urodziny i nie spędziłem ich ze swoimi dziećmi. Świętowałem z moją partnerką Nataschą i jej córką Livą. Teraz mogę tylko trenować fizycznie i czekać czy i kiedy wystartuje sezon. To już niestety nie zależy od nas – zawodników, a od tego, kiedy poprawi się globalnie sytuacja – podsumowuje Pedersen.
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”