Mikkel Michelsen nie wrócił do swojego rodzinnego kraju na czas pandemii koronawirusa. Duńczyk zdecydował się na pozostanie w Polsce przez obawy związane z utrzymaniem zamknięcia granic. Zawodnik Speed Car Motoru Lublin jest zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami na świecie, ale głęboko wierzy w odjechanie sezonu 2020.
– Cała ta sytuacja z koronawirusem sprawia, że czuję się niespokojny. Podobnie mają pewnie inni zawodnicy. Jedyne co chcesz robić o tej porze roku to jeździć na motocyklu, a teraz jest to niemożliwe. Problemem jest nie tylko to, że nie wiesz, kiedy znów będziesz mógł się ścigać. Mamy także niepewne sprawy finansowe – mówił Michelsen w programie Eleven Call Live.
– Oczywiście nie wszystko kręci się wokół pieniędzy, ale ludzie muszą zrozumieć, że my już zainwestowaliśmy i wydaliśmy naprawdę dużo w celu przygotowania się do sezonu. Teraz sami nie wiemy, kiedy znów będziemy regularnie zarabiać. To problem nie tylko mój, ale też reszty żużlowców. Cała ta sytuacja jest bardzo dziwna – dodał.
Wraz z wprowadzeniem kolejnych restrykcji, 26-latek został postawiony przed trudnym wyborem. Michelsen musiał zdecydować czy wraca do kraju Hamleta, czy zostaje w swoim domu w Rybniku. Duńczyk stwierdził, że musi zostać w Polsce, aby mieć pewność, że będzie mógł wystąpić w meczach PGE Ekstraligi.
– Postanowiłem, że zostanę w swoim domu w Polsce. Nawet duńskie władze sugerowały, żeby osoby, które mieszkają poza Danią pozostały w swoich aktualnych miejscach zamieszkania. Dla mnie miejscem rezydencji jest teraz Polska – kontynuował indywidualny mistrz Europy.
– W całej tej sytuacji, gdy nie wiemy, kiedy to wszystko się skończy i kiedy zostaną otwarte granice, wolę być tutaj. Szczególnie jak zacznie się liga. Będę na miejscu, gotowy do jazdy. Nie wiadomo w jak kłopotliwej sytuacji mogą się wtedy znaleźć inni zawodnicy, którzy wrócili do swoich krajów. Co jeśli granice będą wciąż zamknięte i nie będą mogli tutaj wjechać? – zastanawiał się podopieczny Jacka Ziółkowskiego.
Najczarniejszy scenariusz, a więc odwołanie sezonu 2020 byłoby dla Michelsena bardzo złą informacją. W tegorocznych rozgrywkach, Duńczyk chce bowiem potwierdzić, że należy do światowej czołówki i wywalczyć awans do cyklu Grand Prix. Jego zadaniem w PGE Ekstralidze jest natomiast wprowadzenie Speed Car Motoru Lublin do fazy play-off.
– Oczywiście, pewnie byłoby lepiej gdybym mógł być teraz z rodziną, ale nie ukrywam, że moje myśli skierowane są tylko na ściganie. Gdy tylko będzie możliwy powrót do żużla to będę gotowy. Nie mogę się tego momentu doczekać – wyjaśnił Michelsen.
BARTOSZ RABENDA
CZYTAJ TAKŻE:
Sto lat @nickipedersenDK! https://t.co/V73dvRlzWf
— pobandzie.com.pl (@pobandziecompl) April 2, 2020
Żużel. Motor nadal niepokonany! Wielki mecz Sajfutdinowa (RELACJA)
Żużel. Waleczny GKM nie dał rady Sparcie. Odrodzenie „Magica”! (RELACJA)
Żużel. Zdrada w Orle Łódź?! Mocne słowa prezesa!
Żużel. Pragnął wrócić do Ekstraligi jak nikt inny. Teraz jest jednym z liderów!
Żużel. Jason Doyle: Szwecja jest nieopłacalna. Chcę gonić za tytułem
Żużel. GKM jedzie do podrażnionej Sparty. Apator potwierdzi formę w Lublinie? (ZAPOWIEDŹ)