fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mikkel Michelsen nie wrócił do swojego rodzinnego kraju na czas pandemii koronawirusa. Duńczyk zdecydował się na pozostanie w Polsce przez obawy związane z utrzymaniem zamknięcia granic. Zawodnik Speed Car Motoru Lublin jest zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami na świecie, ale głęboko wierzy w odjechanie sezonu 2020.

– Cała ta sytuacja z koronawirusem sprawia, że czuję się niespokojny. Podobnie mają pewnie inni zawodnicy. Jedyne co chcesz robić o tej porze roku to jeździć na motocyklu, a teraz jest to niemożliwe. Problemem jest nie tylko to, że nie wiesz, kiedy znów będziesz mógł się ścigać. Mamy także niepewne sprawy finansowe – mówił Michelsen w programie Eleven Call Live.

– Oczywiście nie wszystko kręci się wokół pieniędzy, ale ludzie muszą zrozumieć, że my już zainwestowaliśmy i wydaliśmy naprawdę dużo w celu przygotowania się do sezonu. Teraz sami nie wiemy, kiedy znów będziemy regularnie zarabiać. To problem nie tylko mój, ale też reszty żużlowców. Cała ta sytuacja jest bardzo dziwna – dodał.

Wraz z wprowadzeniem kolejnych restrykcji, 26-latek został postawiony przed trudnym wyborem. Michelsen musiał zdecydować czy wraca do kraju Hamleta, czy zostaje w swoim domu w Rybniku. Duńczyk stwierdził, że musi zostać w Polsce, aby mieć pewność, że będzie mógł wystąpić w meczach PGE Ekstraligi.

– Postanowiłem, że zostanę w swoim domu w Polsce. Nawet duńskie władze sugerowały, żeby osoby, które mieszkają poza Danią pozostały w swoich aktualnych miejscach zamieszkania. Dla mnie miejscem rezydencji jest teraz Polska – kontynuował indywidualny mistrz Europy.

– W całej tej sytuacji, gdy nie wiemy, kiedy to wszystko się skończy i kiedy zostaną otwarte granice, wolę być tutaj. Szczególnie jak zacznie się liga. Będę na miejscu, gotowy do jazdy. Nie wiadomo w jak kłopotliwej sytuacji mogą się wtedy znaleźć inni zawodnicy, którzy wrócili do swoich krajów. Co jeśli granice będą wciąż zamknięte i nie będą mogli tutaj wjechać? – zastanawiał się podopieczny Jacka Ziółkowskiego.

Najczarniejszy scenariusz, a więc odwołanie sezonu 2020 byłoby dla Michelsena bardzo złą informacją. W tegorocznych rozgrywkach, Duńczyk chce bowiem potwierdzić, że należy do światowej czołówki i wywalczyć awans do cyklu Grand Prix. Jego zadaniem w PGE Ekstralidze jest natomiast wprowadzenie Speed Car Motoru Lublin do fazy play-off.

– Oczywiście, pewnie byłoby lepiej gdybym mógł być teraz z rodziną, ale nie ukrywam, że moje myśli skierowane są tylko na ściganie. Gdy tylko będzie możliwy powrót do żużla to będę gotowy. Nie mogę się tego momentu doczekać – wyjaśnił Michelsen.

BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE: