Żużel. Kto najlepiej zaprezentował zawodników? „Motor zrobił to z wielką pompą i na razie ma całe podium”

fot. Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

14 listopada zamknęło się okno transferowe w polskich ligach żużlowych. Podczas tegorocznej giełdy działania ekstraligowych klubów nie należały do zaskakujących, bo zdecydowana większość ruchów została znacznie wcześniej opisana w mediach. Kibice mogli więc ekscytować się jedynie rywalizacją na polu marketingowym, czyli mniej lub bardziej efektownymi prezentacjami nowych zawodników. Jacek Gumowski, ekspert ds. marketingu, uważa, że zdecydowanie najciekawsze pomysły na przedstawianie świeżo zakontraktowanych żużlowców mieli działacze Motoru Lublin.

Okres transferowy to zazwyczaj ostatni żużlowy akcent w roku. Po zakończeniu rozgrywek sympatycy czarnego sportu śledzą posunięcia prezesów, a następnie powoli zaczynają odliczać dni do pierwszych spotkań nowego sezonu. Dzięki prezentacjom zawodników, kibice mogą się również przyzwyczajać do widoku żużlowców w nowych barwach.

– Myślę, że przez obecną sytuację nie wszystkie kluby mogły do końca pokazać to, na co je stać. Dość mocno utrudnione zadanie miała chociażby gorzowska Stal. Działacze zapewne chcieli w ciekawy sposób przedstawić Martina Vaculika, ale ze względu na lockdown na Słowacji, gdzie przebywał zawodnik, nie mieli ku temu możliwości. Spodziewam się więc, że to prezentowanie zawodników jeszcze się nie zakończyło. Kluby być może jeszcze coś od siebie dołożą albo zostawią nam ciekawe smaczki na te oficjalne prezentacje przed kibicami – komentuje Jacek Gumowski.

W ostatnich dniach zdecydowanie najwięcej mówi się o prezentacji żużlowców Motoru Lublin. Koziołki w niecodzienny sposób przedstawiły transfery Krzysztofa Buczkowskiego i Mateusza Cierniaka. W specjalnym nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych pojawili się między innymi artyści z kabaretu Ani Mru-Mru oraz helikopter nawiązujący do wcześniejszych informacji o ofertach dla Bartosza Zmarzlika.

– Motor zawiesił tę poprzeczkę naprawdę wysoko. Ich prezentacja zaistniała już nie tylko w środowisku żużlowym, bo wiem, że mówi się o tym również chociażby w branży marketingowej. Ta prezentacja była zrobiona z wielką pompą. Przede wszystkim świetnie wykorzystano tam lokalny potencjał. Zdecydowano się zaangażować gwiazdy związane z Lublinem i sympatyzujące z żużlem – ocenia nasz ekspert.

– Było to bardzo zgrabne, ale zarazem pokazało siłę Lublina. Był helikopter, znane postacie, więc to jasno o czymś świadczy. W pracę przy tym materiale musiało być zaangażowanych sporo osób. To był świetny pomysł, bo dzięki takim działaniom można dotrzeć do bardzo szerokiego grona odbiorców. Liczni fani kabaretu Ani Mru-Mru z pewnością też zobaczyli to nagranie i bardziej zainteresowali się tym, dlaczego ich ulubieńcy wzięli udział w takim projekcie. Nie zapominajmy, że bardzo udana była też prezentacja Dominika Kubery. Ta jazda samochodem prezesa z zawodnikiem i nawiązanie do programu Top Gear także były bardzo ciekawe – dodaje.

Dość szerokim echem odbił się również pomysł marketingowców beniaminka PGE Ekstraligi – eWinner Apatora Toruń. Torunianie prezentowali swoich zawodników za pomocą plakatów z nietypowego festiwalu filmowego. Każdy z zawodników był przypisany do określonego filmu, który nazwą bądź tematyką nawiązywał do perypetii danego żużlowca.

– Ten festiwal też należy ocenić wysoko, ale ja uważam, że można by ten pomysł udoskonalić. Oprócz grafiki nie za wiele za tym szło. Brakowało mi tutaj większego zaangażowania zawodników w tę prezentację. To jest oczywiście fajna koncepcja i można ją pociągnąć dalej. Jeśli tak będzie, to naprawdę jest to świetny ruch marketingowy. Zawodnicy mogliby się ścigać pod jakimś hasłem filmowym przez cały rok. Kolejnym pomysłem jest na przykład wystylizowanie boksów w taki sposób, żeby nawiązywały one do wspomnianych wcześniej filmów. Póki co jednak, patrząc na działania poszczególnych klubów, drugiego miejsca za działania marketingowe podczas okienka nie przyznaję. Motor zaprezentował się tak dobrze, że ma na razie zarezerwowane całe podium – kontynuuje nasz rozmówca.

Kibiców dość mocno zaskoczyło to, że niezbyt wyrafinowany pomysł na przedstawienie nowych zawodników mieli marketingowcy RM Solar Falubazu Zielona Góra. Podczas tegorocznego okienka transferowego zielonogórzanie przedstawili skład za pomocą konferencji prasowej. W poprzednich latach siedmiokrotni mistrzowie Polski słynęli natomiast z bardzo ciekawych prezentacji.

– Być może jest tak, że Falubaz po prostu czyta nastroje. Wszystkie osoby, które chociaż trochę śledzą żużel wiedzą, że zielonogórzanie nie ściągnęli wielkich nazwisk, a raczej te, które im zostały. Możliwe, że stwierdzono, iż taka rozdmuchana prezentacja niezbyt wielkich zdobyczy na rynku może być przez kibiców źle odebrana. Podeszli do tego po prostu na spokojnie. Docenić należy jednak to bardzo uniwersalne hasło #JedziemyRazem. Zielonogórzanie wykorzystali tutaj jeden z członów, którzy przez lata towarzyszył stalowcom w haśle #ZawszeRazem. Słowo „razem” zawsze można dobrze podpiąć chociażby pod formę sportową. Jeśli wygrywamy, to razem świętujemy. Jeśli przegrywamy, to też razem przeżywamy porażkę i jesteśmy razem z drużyną – tłumaczy Gumowski.

Ekspert przyznaje również, że, mimo okazji do ciekawych prezentacji, wcale nie jest zwolennikiem zbyt częstych ruchów klubów w okresie transferowym. Jego zdaniem ekipy ekstraligowe powinny budować markę na zawodnikach, którzy utożsamiają się z klubem i jeżdżą dla niego przez dłuższy czas.

– Chciałbym, żebyśmy w drużynach żużlowych mieli pewien szkielet. Klubom potrzebna jest teraz stabilizacja. Daje to możliwość budowania marki w dłuższej perspektywie. Czasy kiedy większość zawodników miała w CV wszystkie kluby w Ekstralidze już minęły, ale myślę, że mogłoby to się jeszcze nieco bardziej ustabilizować. Dzięki temu mielibyśmy kolejne narzędzia do promowania kluczowych meczów. Więcej meczów można by promować jako starcia zawodników kojarzących się z danymi klubami. W ostatnich latach świetnie działa chociażby to, że nie idziemy tylko na pojedynek Unia Leszno – Stal Gorzów, ale również Piotr Pawlicki – Bartosz Zmarzlik. Kilka ruchów transferowych jednak oczywiście powinno być i myślę, że w tym roku, mimo pandemii, kluby zaprezentowały się z całkiem niezłej strony – podsumowuje ekspert.

BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Marcin Wójcik: Sądzę, że Motor będzie mocniejszą ekipą. W roli Wąskiego czułem się jak w latach osiemdziesiątych (WYWIAD)