Władysław Komarnicki. Foto: Stal Gorzów, Marcin Szarejko
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Czy po sześciu porażkach w Gorzowie Wielkopolskim wierzono w walkę o medale tegorocznych Drużynowych Mistrzostw Polski? Komu należy podziękować po tym sezonie, a kto zasłużył na kolejną szansę? Jakie perspektywy rysują się przed Bartoszem Zmarzlikiem i Nielsem Kristianem Iversenem w Speedway Grand Prix? To tylko część tematów, o których porozmawialiśmy z honorowym prezesem Moje Bermudy Stali Gorzów Wielkopolski, senatorem Władysławem Komarnickim.

Sześć spotkań, sześć porażek – nawet z najsłabszym w stawce i lanym przez wszystkich PGG ROW-em. Czy po takim początku tliła się w Panu wiara w to, że Moje Bermudy Stal może jeszcze namieszać w tym sezonie?

Tak szczerze mówiąc, najstarszym góralom się coś takiego nie śniło. W końcu objawił się potencjał u zawodników, którzy przez połowę sezonu nie jechali. Bardzo mnie cieszy szczególnie odrodzenie Szymka Woźniaka oraz przebłyski Nielsa Kristiana Iversena, które pokazał w Grand Prix we Wrocławiu.

Faktycznie, jazda Duńczyka, szczególnie w sobotnich zmaganiach na Stadionie Olimpijskim, była budująca, a jednak mimo tego w środowych derbach z RM Solar Falubazem oglądaliśmy Krzysztofa Kasprzaka. Czy był Pan zaskoczony taką decyzją? Koniec końców blondwłosy zawodnik zawiódł i, gdyby ostatecznie gorzowianie nie zdobyli bonusu, to właśnie jego by za to winiono.

Ja nie odpowiadam za skład, ale jestem wręcz pewny, że to, co zrobił Iversen we Wrocławiu – nie tylko chodzi o jedenaście punktów w sobotę, bo przecież w piątek, choć wyniki tego nie odzwierciedlały, dzielnie rywalizował z najlepszymi zawodnikami – powinno przełożyć się na wybór trenera Chomskiego przed niedzielnym meczem.

Na jaką zdobycz z jego strony mogą liczyć kibice przed ostatnim dla Moje Bermudy Stali meczem w fazie zasadniczej?

Niels pokazał, że ten tor mu leży. Jeśli pojedzie na takim poziomie jak w drugim dniu Grand Prix, to nie tylko on dobrze zapunktuje, ale nawet nasz zespół może pokusić się o remis. Zdobywając dwa punkty w dwumeczu będziemy spokojni o awans do play-offów.

Wracając do trudnego początku gorzowian, czy nie pojawiały się myśli, żeby wrócić na fotel prezesa klubu? Pytam o to dlatego, gdyż jednym z bardziej pamiętnych momentów tego sezonu jest Pańska, ojcowska wręcz, reakcja na atak Grigorija Łaguty na Jacka Holdera w meczu z Motorem Lublin – pierwszym zwycięskim dla Stali.

Nie, broń Boże (śmiech). Ja mam siedemdziesiąt pięć lat, poświęciłem klubowi jedenaście i myślę, że to już dostatecznie dużo. Jestem w takim wieku, można powiedzieć – pół żartem, pół serio –  „senatorskim”, i chciałbym być reprezentantem ludzi ze swojego regionu. To mnie najbardziej interesuje. Dzisiaj oczywiście wspieram władze klubowe, prezesa Grzyba, ale na pewno nie chcę być dla nikogo żadną konkurencją.

Władysław Komarnicki i Marek Grzyb. Foto: Stal Gorzów

Co do kiwania palcem Łagucie, to zrobiłem to w sposób w pełni przemyślany. Wprawdzie przeprosił Holdera, lecz mogło się to skończyć wielką tragedią. Jack nie spodziewał się, że ktoś na niego wjedzie na dziesięć metrów przed metą. Pamiętam, że na trybunach właściwie wszyscy byli w szoku, bo atak Rosjanina był nie do usprawiedliwienia. Tyle dobrego, że szybko wrócił na miejsce wypadku i chciał pomóc Jackowi Holderowi.

Który moment uważa Pan za przełomowy dla Moje Bermudy Stali w tym sezonie?

Myślę, że właśnie ta wygrana z Lublinem pokazała, że nasz klub ma potencjał. Tak wysokiego zwycięstwa nikt się nie spodziewał. Po drugie, proszę zwrócić uwagę, że gdyby do tej ekipy doszlusował Kasprzak, to gdzie byśmy byli…

Co ciekawe, u progu sezonu Kasprzak wyglądał całkiem solidnie. W końcu w meczu z Fogo Unią startował w biegu piętnastym, także na wyjeździe z Motorem był jednym z pewniejszych punktów drużyny. Później przyszedł wspomniany już regres i iskierka nadziei w postaci Challenge’u w Gorican.

Ja myślę, że on doskonale wie, że robi bardzo mało punktów i od całej plejady zawodników odstaje. Szymon Woźniak był w stanie się odrodzić, czego świadectwem są dwucyfrowe zdobycze, a Krzysztofowi nie udało się zrobić kroku naprzód.

Czy wobec tego należy z nim kontynuować współpracę w kolejnym sezonie?

Trudno mi jest powiedzieć, jaką koncepcję przyjęli prezes Grzyb z trenerem Chomskim, ale muszę powiedzieć jedną rzecz. Dzisiaj wygrywają drużyny, które mają młodych, ambitnych zawodników, szukających swojej szansy na sukces. Tylko przed takimi ekipami rysuje się kolorowa przyszłość. Nie mam tu na myśli Kasprzaka czy Iversena, ale generalnie są żużlowcy w zaawansowanym wieku, którym należy się podziękowanie, medal i oni powinni dać sobie spokój lub przejść do 1. Ligi.  

To właśnie za Pańskiej kadencji ci dwaj żużlowcy trafili do Gorzowa Wielkopolskiego.

Tak. Kasprzak przychodził po trudnych dwóch sezonach w Tarnowie, a Iversen z Zielonej Góry, gdzie także nie grał pierwszych skrzypiec, a u nas przez wiele, wiele lat jeździli w piętnastych biegach. Trudno to powiedzieć, ale to już jest po prostu historią. Myślę, że w przypadku Krzysztofa zmiana klubu mogłaby mu dać „power”. W końcu, tak jak już wspomniałem, do nas też przychodził po słabszych latach, a się świetnie sprawdził. Z kolei Iversen miał ogromnego pecha, bo nabawił się kontuzji już na pierwszych treningach, a potem, po uderzeniu w bandę na pierwszym wirażu, ten uraz mu się odnowił i dlatego ma stracony sezon, choć podkreślam, że głęboko w niego wierzę w kontekście meczu we Wrocławiu, a jak wejdziemy do play-offów, to zrobi jeszcze kawał dobrej roboty.

Wspomniał Pan, że klub powinien postawić na młodych zawodników. Jednym z naturalnych kandydatów wydaje się być Jack Holder, który znakomicie odnalazł się na Stadionie im. Edwarda Jancarza w roli gościa. Czy wierzy Pan, że taki transfer w ogóle wchodzi w grę? Moje Bermudy Stal może go odbić Pańskiemu niedawnemu koledze z ław senackich, Przemysławowi Termińskiemu?

Myślę, że Jack wróci po sezonie do swojego macierzystego klubu. Na pewno zarząd, z prezesem Grzybem na czele, mu godnie podziękuje. Australijczyk zrobił i wciąż wykonuje dla nas świetną robotę. W najtrudniejszym dla klubu momencie pokazał, co znaczy ta młodość. Facet w ogóle nie jeździł na naszym torze, a wchodzi i z marszu robi po dziesięć punktów. Wystarczy to porównać z Kasprzakiem, który po niemal dekadzie startów przeplata zera z jedynkami.

Czy widzi Pan wobec tego innych młodych żużlowców, którzy mogliby godnie zastąpić Holdera?

To już zadanie stojące przed prezesem Grzybem i trenerem Chomskim.

Zatem kończąc wątek Moje Bermudy Stali, a pozostając przy młodych zawodnikach, jaką przyszłość widzi Pan przed Rafałem Karczmarzem? To jego ostatnie miesiące w roli młodzieżowca, a wciąż nie potrafi ustabilizować formy i poza pojedynczymi wyskokami głównie zawodzi.

Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego ma taką huśtawkę. Głęboko wierzę w to, że zostanie w naszym klubie i będzie się dalej rozwijał. Przecież to chłopiec obdarzony gigantycznym potencjałem. Wystarczy przypomnieć choćby ubiegłoroczne mecze. Kiedy byliśmy w tragicznej sytuacji – w końcu sezon zakończyliśmy barażami z Ostrowem – on potrafił robić po jedenaście punktów z Motorem Lublin czy osiem z trzema bonusami z Unią Leszno, za każdym razem jadąc po sześć razy. W ten sposób uratował nas przed spadkiem. Wszyscy byli w szoku, ale to potwierdzało jego możliwości.

Nie samą PGE Ekstraligą żyją kibice. W poprzednim tygodniu zainaugurowano zmagania w ramach cyklu Speedway Grand Prix. Jak Pan ocenia postawę i dorobek uzyskany we Wrocławiu przez Bartosza Zmarzlika?

Wie pan, z góry było wiadomo, że Bartek to ten typ zawodnika, który potrzebuje dużej liczby startów, aby dojść do optymalnej formy. On świetnie się czuje, kiedy może jeździć równocześnie w Polsce, Szwecji, reprezentacji i zawodach indywidualnych. Pandemia ograbiła go ze znacznej części tych imprez, co odbiło się na jego postawie u progu sezonu, ale jestem głęboko przekonany, że odrobi tę stratę i już w Gorzowie zbliży się co najmniej do pierwszej dwójki.

Czyli rozumiem, że wiara w obronę tytułu przez Zmarzlika jest wciąż niezachwiana wśród jego kibiców?

Ależ oczywiście! (Śmiech). Jestem pewny, że o mistrzostwie świata zadecyduje dopiero ostatni turniej w Toruniu. Już teraz widać, że wyklarowała się taka grupa pięciu zawodników, która wyraźnie zdystansowała resztę stawki. Na korzyść Bartka działa też to, że przecież gdzie jak gdzie, ale na Motoarenie z reguły czuje się wyśmienicie.

Kogo widzi Pan w roli największego rywala dla Zmarzlika? Czy uważa Pan, że to jest ten rok, w którym rywalizację o tytuł stoczą między sobą dwaj Polacy – dotychczasowy mistrz z Maciejem Janowskim?

Nie ulega wątpliwości, że takim potężnym przeciwnikiem, który będzie do końca walczył o złoto, jest Artiom Łaguta. Obie imprezy we Wrocławiu pokazały, że tego żużlowca stać na prawdziwe cuda. Poza nim obawiam się Lindgrena, który przypomniał, że jak mało kto potrafi odnaleźć się w kluczowych biegach. To jest czwórka, która – o ile coś nadzwyczajnego się nie wydarzy – między sobą zadecyduje o kolejności na podium.

A nie widzi Pan w tej rywalizacji miejsca dla Taia Woffindena? W końcu trzykrotny mistrz świata, podobnie jak Lindgren, idealnie odnalazł się w realiach nowej punktacji i po niezłej, ale nie wybitnej, jeździe w fazie zasadniczej, zgromadził liczbę punktów wystarczającą do bycia wiceliderem Grand Prix.

Z pewnością jego też stać na wielkie rzeczy. W końcu to najbardziej utytułowany zawodnik ze wszystkich startujących w tegorocznym Grand Prix. On jako piąty będzie się bił o złoty medal.

Kończąc, chciałbym zapytać, w jaki sposób uczciłby Pan jednoczesne jubileuszowe, dziesiąte drużynowe mistrzostwo Polski Stali i obronę tytułu najlepszego jeźdźca globu przez Zmarzlika?

Oj, nawet o czymś takim nie myślałem! Mogę powiedzieć, że jeśli tak się stanie, to wypalę co najmniej dwa cygara (śmiech).

Dziękuję Panu za rozmowę i życzę, aby te marzenia udało się zrealizować.

Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich Kibiców.

Rozmawiał JAKUB WYSOCKI

4 komentarze on Komarnicki: Po mistrzostwach Stali i Zmarzlika wypalę co najmniej dwa cygara (wywiad)
    STAN
    6 Sep 2020
     10:20am

    To co może powiedzieć szanowny Władysław Komarnicki, to z góry wiadomo i nie warto tych wywodów czytać, bo ośmiesza tylko klub gorzowski i kibiców. Radzę panie Władysławie, by nie być zawiedzionym już teraz zrezygnuj się z zaopatrzenia cygar. One nie będą potrzebne.

    Jan
    6 Sep 2020
     11:11am

    No i przemowil…. kilka tygodni temu zmienial pieluche co chwile bo byla taka sraczka, by teraz opowiadac dyrdymaly o mistrzostwie Staleczki…………..
    Ochlon Wladziu…..

    Milivoj
    6 Sep 2020
     3:06pm

    Szkoda bo nie wypada palić to nałóg śmiertelny a w podeszłym wieku to jak igranie z losem a zająć się wnukami zamiast filozofować.

Skomentuj

4 komentarze on Komarnicki: Po mistrzostwach Stali i Zmarzlika wypalę co najmniej dwa cygara (wywiad)
    STAN
    6 Sep 2020
     10:20am

    To co może powiedzieć szanowny Władysław Komarnicki, to z góry wiadomo i nie warto tych wywodów czytać, bo ośmiesza tylko klub gorzowski i kibiców. Radzę panie Władysławie, by nie być zawiedzionym już teraz zrezygnuj się z zaopatrzenia cygar. One nie będą potrzebne.

    Jan
    6 Sep 2020
     11:11am

    No i przemowil…. kilka tygodni temu zmienial pieluche co chwile bo byla taka sraczka, by teraz opowiadac dyrdymaly o mistrzostwie Staleczki…………..
    Ochlon Wladziu…..

    Milivoj
    6 Sep 2020
     3:06pm

    Szkoda bo nie wypada palić to nałóg śmiertelny a w podeszłym wieku to jak igranie z losem a zająć się wnukami zamiast filozofować.

Skomentuj