Kij w mrowisko. Zmarzlik liderem i ostoją, czy żerował na numerze startowym?

Bartosz Zmarzlik. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Utarło się w ostatnim czasie mówić i pisać o Bartku wyłącznie w superlatywach. To zrozumiałe. Tytuł IMŚ, wygrana w Plebiscycie Przeglądu Sportowego, starty w kadrze praktycznie „dzień po”, grzeczne wypowiedzi w formie per Pan, pod adresem konkurentów i adwersarzy, znamionujące dużą klasę – to wszystko niewątpliwie na plus. Czy jednak Zmarzlik był w minionym sezonie liderem zespołu, potrafiącym wygrywać mecze dla Gorzowa, w kluczowych momentach przeważając szalę? Otóż uważam, że nie i mam kilka obiektywnych argumentów na poparcie tej tezy.

Prześledźmy bilans Bartka w przegranych meczach drużyny, pamiętając przy tym, że startował praktycznie przez cały rok spod numerów 5, bądź 13, zatem jako lider, prowadzący własnego juniora i co najmniej dwukrotnie jadący z młodzieżowcami. To uprzywilejowane pozycje, bowiem przy słabszej zwykle klasie juniorów rywala i własnych, już przed spotkaniem można było wpisać Zmarzlikowi, niemal w ciemno, minimum 5 punktów w trzech wyścigach. Jak więc wypadał nasz mistrz świata w bilansie dla drużyny? Nie najlepiej. Zachwycamy się dorobkiem Zmarzlika z ostatniego sezonu, podając procentowy udział tegoż w zdobyczy punktowej na tle ekipy, w wygranych biegach i kilku innych zestawieniach, które mają potwierdzić niewątpliwą klasę mistrza. W bilansie dla zespołu nie wygląda to już tak różowo. Pomijam celowo mecze wygrane, bo tu wszyscy, z Kildemandtem włącznie, dorzucali swoją cegiełkę, jadąc dobrze lub rewelacyjnie, jak na swoje możliwości i tym samym pracując na sukces team`u Stanisława Chomskiego. Skupmy się na porażkach Stali z pierwszej rundy rozgrywek.

Na inaugurację gorzowianie pojechali do Częstochowy. Bartek zdobył 13+1 w 6 wyścigach, a drużyna uległa gospodarzom różnicą 4 oczek. Wygląda pozornie dobrze, wręcz rewelacyjnie. Pozornie. Bilans biegów z udziałem Bartka dla Stali? Minus 2. W IV biegu z juniorami remis, zatem na zero, w VII porażka 1-5 po trzeciej lokacie za Madsenem i Przedpełskim, czyli minus 4 dla zespołu. Dalej X odsłona i 2-4 za Lindgrenem – w bilansie (-) 6, w XIII remis, bieg XIV to 5-1 przed Zagarem i Przedpełskim, zatem plus 4 i poprawka na (-) 2 w meczu dla drużyny. Wreszcie decydujące, XV starcie i ponownie remis, za Madsenem, a tu jeszcze mieli goście szansę na podział punktów w spotkaniu, przy podwójnym triumfie. Podsumowanie Zmarzlika wygląda więc teoretycznie znakomicie. Wszak 13+1 w 6 startach to bardzo dobry rezultat indywidualnie. Tylko efekt dla ekipy słabszy, bo minus 2 w biegach z udziałem lidera, a mecz na styku i brak wygranej z liderem gospodarzy w decydujących momentach.

Co później? III runda i wysoka porażka w Lesznie 39-51. Dorobek lidera tym razem mizerniejszy. Zaledwie 9+1 w 5, choć zaczęło się obiecująco. W IV starciu bowiem, Bartek tradycyjnie jechał w trzeciej parze z juniorem, podwójna wygrana i (+) 4 dla ekipy. W VII biegu znowu zwycięstwo, dla odmiany 4-2, więc (+) 2 do dorobku zespołu i razem plus 6. Jeszcze remis w X, a potem, w decydujących momentach spotkania – plama. W XIII 1-5 za Kołdim i Emilem (-) 4, zaś w finałowej batalii ponownie 1-5 po wykluczeniu, gdy po przegranym wyjściu spod taśmy, przy próbie ataku na rywali, Bartek upadł. Zatem wysoka przegrana zespołu i średni najwyżej dorobek lidera, jeżdżącego wciąż nieodmiennie z uprzywilejowanym numerem startowym. Dla klubu bilans (-) 2.

Dalej mieliśmy IV kolejkę i derby u siebie z Zieloną Górą. Zmarzlik jak zwykle pod 13 jako prowadzący młodzieżowca. Zespół notuje bolesną porażkę 41-49, a jego lider dokłada własną cegiełkę do …zwycięstwa gości. W sześciu wyścigach notuje 12+1. Zdawało by się – nieźle. Spójrzmy jednak na bilans. W wyścigu IV remis, ale Zmarzlik ulega u siebie Vaculikowi, punkcik do remisu biegowego dokłada junior. W VI porażka 1-5, Bartek za Protasem i Dudkiem, więc (-) 4. Odrodzenie w biegu VIII, zwycięstwo na 5-1 i poprawa bilansu na zero w meczu. W drugiej części spotkania już gorzej. Bieg XI – porażka 2-4 za Nicki Pedersenem (-) 2, potem XIV i znowu 2-4 za Protasem wiec (-) 2, a dla zespołu już (-) 4. Wreszcie wygrana w XV nieco na otarcie łez i poprawienie własnej średniej, przed Pedersenem i Vaculem, przy przesądzonym rezultacie derbów. I ponownie. Teoretycznie nieźle, ponad 2 punkty na bieg, ale w kluczowych momentach, gdy ważyły się losy wyniku, Bartek nie sprostał roli. Dla drużyny (-) 4.

I ostatni przykład, by nie zanudzać. Runda VII i wycieczka do dołującego Torunia. Mimo początkowego prowadzenia, drużynie z Gorzowa jakby odcięto prąd w drugiej fazie zawodów. Porażka 40-49, a właściwie jedno z bardzo nielicznych zwycięstw ekipy z miasta Kopernika i pierników. Dorobek naszego mistrza świata? Tylko 7 punktów „na sucho” w 5 biegach. Najpierw w IV wyścigu remis, choć po drugiej pozycji w biegu i porażce z Doyle`m. Zmarzlik jedzie jak zwykle z numerem 5 więc następny start to odsłona VII. Tu porażka 2-4 i przegrana z Holderem, potem remis w X ale indywidualnie za Jackiem Holderem, wreszcie fatalna końcówka. Bieg XIII i 1-5 za braterskim duetem Holderów – bilans dla drużyny w meczu (-) 6. No i zwieńczenie niemocy w XIV gonitwie, przegranej przez Gorzów 2-3. Zmarzlik notuje wykluczenie, gdy po przegranym wyjściu spod taśmy zahacza o koło Doyle`a i upada. Wyścig kończy ostatecznie udział Bartka w tym meczu, bowiem przed XV odsłoną jest tylko 5 oczek przewagi gospodarzy, wynik więc przesądzony, a sam lider tym razem nie błyszczy. Wynik lidera dla zespołu – tym razem bardzo bolesny (-) 7, aż (-) 7. Zmarzlik wyraźnie nie udźwignął roli przywódcy, lidera.

Nagabywany przeze mnie w czasie sezonu, podczas jednej z pogaduch, trener ekipy z Gorzowa, Stanisław Chomski, odpowiedział, że Zmarzlik nie jest maszynką do robienia punktów. Tu zgoda. To oczywiste. Jednak lider, startujący do tego z uprzywilejowanym obiektywnie numerem, bo prowadzący juniora, ma być języczkiem u wagi. Kiedy drużyna dołuje, kiedy nie idzie, on występami indywidualnymi powinien „trzymać” wynik dla zespołu, nie zaś wygrywać, gdy rezultat meczu jest już pozamiatany i w ten sposób poprawiać jedynie własny dorobek. Skoro tak, to jego bilans dla ekipy „nie ma prawa” schodzić wyraźnie poniżej zera. Powinien być dodatni. Najlepiej znacząco „na plus”. Wszak to rola lidera, by holować za uszy partnerów i dowozić drużynowe wiktorie w poszczególnych wyścigach, a gdy nie ma takiej możliwości, wygrywać biegi indywidualnie, pokonując najlepszych pośród rywali i dodawać wiary, tym sposobem, swojej ekipie. Moim zdaniem Zmarzlik z tej roli nie do końca się wywiązał. I proszę o zrozumienie. Nie czepiam się, nie szukam sensacji, czy sposobu by dokopać mistrzowi. Takie są fakty, na bazie analizy obiektywnych osiągnięć w poszczególnych wyścigach, kolejnych przegranych przez klub, spotkań. W nowym sezonie – nowa tabela biegów, ale też nowy Bartosz Zmarzlik. Bogatszy o doświadczenia, pewniejszy swego po tytule IMŚ, zatem powinien lepiej podołać zadaniu, mimo, że już nie pojedzie z „lepszym” numerem startowym, bo takowego zwyczajnie, nie będzie. Jak zwykle zaś, życie pokaże jak sobie poradzi, w obliczu nowych wyzwań. Oby skutecznie, na co szczególnie liczą i za co trzymają pewnie kciuki, zakochani w Bartoszu kibice, głównie Stali, wciąż czekający na sukces i przełamanie niemocy swych pupili w lidze.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI