Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W miniony weekend Anders Thomsen z dziką kartą ścigał się podczas Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim. Może bez fajerwerków, ale serducho na torze zostawił. My natomiast mieliśmy przyjemność porozmawiać z jego ojcem – Janem Thomsenem, który opowiedział nam o charakterze syna, jego temperamencie, a także o tym, jakim uczniem był Anders.

Jaki jest Anders w domu, jako syn? Jaki ma charakter na co dzień?

Co mogę powiedzieć – Anders od zawsze był i jest nadal niesamowicie naładowany energią. Ja go nazywam „full speed man”. Oprócz tego, w każdej sytuacji stara się być po prostu zabawnym gościem, z poczuciem humoru i dystansem do siebie. Być może „szalony” to za duże słowo, ale coś z szaleńca w sobie ma (śmiech). Nie boi się próbować dosłownie wszystkiego w swoim życiu.

A kiedy Anders zaczął interesować się żużlem? Czy już jako dziecko miał sprecyzowane plany, czy też swoją przygodę rozpoczął później?

Wiesz, mój ojciec był żużlowcem, więc uważam, że Anders miał to zapisane w genach. Już jako trzylatek dosiadał motocykli. Nam w rodzinie mówił, że jesteśmy już za starzy i teraz on będzie jeździł. To było dość zabawne, ponieważ ledwo co nauczył się chodzić, a już chciał jeździć na motocyklu.

Skoro już od dziecka w głowie były mu tylko motocykle, to pewnie szkołą i nauką nie był za bardzo zainteresowany… Mam rację?

Masz 100% racji. Skromnie i delikatnie powiem, że Anders nie był zbyt pilnym uczniem w szkole. Zupełnie go to nie interesowało. Wydaje mi się, że nigdy nie odrobił pracy domowej, nigdy nie widziałem go żeby się czegokolwiek uczył, nie czytał notatek ani podręczników. Od małego w głowie miał coś zupełnie innego, oprócz miał za dużo energii żeby usiąść i pochylić się nad książką.

Skoro nie był zbyt pilnym uczniem, jak Pan to nazwał, to czy wobec tego mieliście z nim problemy, gdy był dzieckiem?

Oczywiście! Bez przerwy, jako rodzice, mieliśmy z nim problemy (śmiech). Wielokrotnie byłem wzywany do szkoły, a od nauczycieli słyszałem, że ten chłopak nigdy się niczego nie nauczy, a już na pewno nie języka angielskiego. Ale cóż, nie mieli racji, bo angielskiego akurat nauczył się perfekcyjnie. O reszcie może nie będę wspominał. Ale Anders jest takim typem człowieka, który uczy się wtedy, gdy ma z czymś bezpośrednio do czynienia. Nie usiądzie nad książką czy słownikiem. Gdyby musiał, to matematyki czy biologii również by się nauczył (śmiech).

Jakiś czas temu Anders doznał koszmarnej kontuzji rąk. Jak sobie z tym poradził i czy pomagaliście mu w tej trudnej sytuacji?

Oczywiście, że mu pomagaliśmy. Dwa razy tak się zdarzyło, że połamał obie ręce jednocześnie. Przez cały ten czas przebywał w domu, a naszą rolą było mu pomagać. Niewiele można zrobić samodzielnie, mając unieruchomione obie ręce.

Jak Anders znosi niepowodzenia, gorsze momenty w swojej karierze? Czy reaguje ze złością, czy może stara się ze spokojem do tego podchodzić?

Na pewno w takich chwilach jest mocno zawiedziony i to po nim widać na pierwszy rzut oka. Może bywa delikatnie zły na siebie. Wiadomo, jest żużlowcem i walczakiem, więc ściga się po to, aby wygrywać i zawsze być z przodu. Ta sportowa złość z pewnością w nim siedzi.

A czy Anders mieszka nadal z Wami w Danii czy też już zdążył się wyprowadzić z rodzinnych stron?

Nie, nie, Anders ma przecież dziewczynę, tę samą od niemal dziesięciu lat. Mieszkają razem w swoim domu w Danii. Jedynie w tym roku musieli przenieść się na trochę do Polski, ze względu na pandemię. Ale dziewczyna jest tu razem z nim, co z pewnością dodaje mu sił.

Jak Anders zareagował na to, że dostanie dziką kartę na Grand Prix w Polsce? Wiadomo, że nie jest to sytuacja codzienna, zazwyczaj dziką kartę dostają jednak Polacy…

Był nieziemsko szczęśliwy, gdy się dowiedział. Na pewno się tego nie spodziewał i tutaj ukłon w stronę władz, że docenili Andersa. Ma świetny sezon, dobrze zna gorzowski tor, więc jak najbardziej zasłużył na to wyróżnienie. Gdy tylko się dowiedział, to w ciągu minuty zdążył obdzwonić całą rodzinę, aby się pochwalić, że pojedzie w Grand Prix.

A jak podszedł do samego występu w Grand Prix? Stresował się?

Nie, zupełnie nie. Podszedł do tego ze spokojem, jak do każdego normalnego spotkania w Gorzowie. Mówił mi, że nie ważne jak mu pójdzie, ale chce dać z siebie wszystko.

Wiemy, że Anders korzystał z opon firmy Anlas. Teraz stracił tę możliwość. Skomentował to jakoś? Ma to negatywny wpływ na jego występy?

Nie, długo o tym rozmawialiśmy. Nie powinno mieć to większego wpływu na niego. Anders jest takim typem człowieka, że w każdej sytuacji znajdzie rozwiązanie. Brak możliwości startów na oponach od firmy Anlas skwitował jednym zdaniem – „Nic się nie stało, jakoś sobie poradzimy”.

Dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

3 komentarze on Jan Thomsen: Anders nie był zbyt grzecznym dzieckiem, ani pilnym uczniem (wywiad)
    Żużel. Anders Thomsen: Marzę o jeździe na 115 procent. Wyjście na ryby najlepszym sposobem na stres (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    24 Mar 2022
     11:15am

    […] ZOBACZ TAKŻE: ANDERS NIE BYŁ ZBYT GRZECZNYM DZIECKIEM – ROZMOWA Z JANEM THOMSENEM, OJCEM ZAW… […]

Skomentuj

3 komentarze on Jan Thomsen: Anders nie był zbyt grzecznym dzieckiem, ani pilnym uczniem (wywiad)
    Żużel. Anders Thomsen: Marzę o jeździe na 115 procent. Wyjście na ryby najlepszym sposobem na stres (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    24 Mar 2022
     11:15am

    […] ZOBACZ TAKŻE: ANDERS NIE BYŁ ZBYT GRZECZNYM DZIECKIEM – ROZMOWA Z JANEM THOMSENEM, OJCEM ZAW… […]

Skomentuj