Michael Haertel (na zdj. pierwszy z lewej)
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Michael Haertel nie wspomina zbyt dobrze sezonu 2019. Niemiec reprezentował w nim barwy Speedway Wandy Kraków, która, przez szereg problemów organizacyjno-finansowych, w fatalnym stylu, zajęła ostatnią lokatę w 2. Lidze Żużlowej. Teraz 22-latek pracuje, czeka na początek rozgrywek oraz na oferty regularnych startów w polskich klubach.

– Póki co, Michael ma podpisany kontrakt warszawski z CKM-em Włókniarzem Częstochowa, za co jesteśmy bardzo wdzięczni panu Michałowi Świącikowi. Oprócz tego, będzie startował w niemieckich MC Gustrow i MSC Olching, duńskim Region Varde i angielskim Kings Lynn Stars. Wiadomo, że marzą mu się regularne starty w Polsce. Ostatni sezon w Krakowie trzeba szybko zapomnieć i pozytywnie myśleć o przyszłości – mówi nam Czesław Paprotny, menedżer zawodnika.

Haertel nie należy do żużlowców, którzy mogą w miarę spokojnie czekać na dalszy rozwój sytuacji związanej z koronawirusem. Zawodnik z kraju naszych zachodnich sąsiadów kontynuuje pracę w firmie ślusarskiej.

– Poza sezonem, on regularnie pracuje w firmie ślusarskiej. W trakcie rozgrywek, dostaje wolne od szefa i uprawia ukochany sport. Oprócz tego, co zarobi w firmie, ma oczywiście wsparcie od sponsorów. Szału nie ma, tych sponsorów nie mamy wielu, mimo tego, że jest pięciokrotnym młodzieżowym mistrzem Niemiec, wicemistrzem świata na długim torze z 2018 roku i aktualnym mistrzem Niemiec, również na długim torze – wymienia opiekun 22-latka.

Co ciekawe, niemiecki żużlowiec zdążył już odjechać pierwsze zawody w sezonie 2020. Haertel startował bowiem w spotkaniu ligi francuskiej, w którym mierzyły się Morizes Moto Club i Moto Club Reolais La Reole. Młody zawodnik przywiózł dla ekipy gości dziewięć punktów w sześciu wyścigach.

-Obecnie prowadzi treningi indywidualne. W terenie są to biegi, jazda na rowerze i ćwiczenia ogólnorozwojowe. Ćwiczy też na siłowni i czeka na sezon, chociaż formalnie już go rozpoczął, bo zdążył odjechać jedne zawody we Francji – kończy Paprotny.

BARTOSZ RABENDA