eWinner sponsorem Apatora Toruń. Wymaga sukcesów! | fot. Konrad Marzec
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Grzegorz Nowak to prezes zarządu eWinner, nowego sponsora Klubu Sportowego Toruń. Jak sam przyznaje – chce w ten sposób uzyskać potrzebną promocję, która pozytywnie wpłynie na budowanie marki zakładów bukmacherskich. Dlaczego zdecydował się na żużel?

Kiedy narodził się pomysł współpracy z klubem i dlaczego akurat ten z Torunia?

Trwa to już mniej więcej rok. Szukaliśmy – mówiąc w przenośni – takiego transportu nowej marki na zrozumienie czym w ogóle jesteśmy, czym się będziemy zajmować. Jako legalny bukmacher – to raczej wiadomo, ale trzeba dotrzeć do szerszej społeczności. Jedną z dużych możliwości dają nam telewizja oraz internet, transmitujące mecze. Średnio ogląda je powyżej 100 tysięcy na kolejkę…

… i żużel może być ciekawą alternatywą dla innych sportów?

Poza piłką nożną, to jest jedna z trzech dyscyplin, które dają taką współzależność. Duża oglądalność i nasza ewentualna rozpoznawalność. Sport jest na tyle dynamiczny, że też się kojarzy z tą branżą, którą reprezentuję. My pracujemy teraz przez 3/4 doby, natomiast te zakłady są dynamiczne i wielowątkowe. Agresywność tych działań jest wprost proporcjonalna do tej, którą prezentują zawodnicy, zasuwający z olbrzymią prędkością po torach.

W innych sportach jest większa konkurencja?

Są nierzadko zajęte przez inne podmioty, w tym bukmacherów. Jedyna ścieżka szeroko pojętych informacji to jest sponsoring sportu. Tak nakreślił to ustawodawca. My nie mamy większego wyboru i musimy iść w tę grupę. Jest to czysto biznesowo skalkulowane. Patrząc pod moim kątem, trafiła się bardzo dobra okazja biznesowa.

Co Pan ma na myśli?

Klub, który nigdy nie spadł – nagle zleciał z Ekstraligi. Pojawiła się pewnego rodzaju szansa. Powiem szczerze – coś mi mówi, że ten pomysł to dobra inwestycja moich pieniędzy.

Czy kibice chętnie obstawiają wydarzenia żużlowe?

Tak. Ten temat jest dobrze rozpoznany, gdyż w Ekstralidze jest aplikacja, która pozwala już te zakłady robić, natomiast w pierwszej lidze takowej jeszcze nie mają. Myśmy też prowadzili rozmowy, dotyczące takiej aplikacji. Jeśli tego nie zrobią, to ja to wprowadzę we współpracy z klubem i będę miał problem z głowy. To są pewne końcówki, które trzeba połączyć, które klub otrzyma – jeśli liga tego nie wprowadzi.

Państwo wchodzą coraz mocniej w rynek żużlowy, więc zgaduję, że kibice mogą się spodziewać szerokiej oferty, a nie tylko suchych wyników meczów?

Jesteśmy jednym z nielicznych bukmacherów, który zezwala na dopuszczenie wszelkiego rodzaju zakładów. Każdy kibic może zgodnie ze swoją wolą i zapotrzebowaniem postawić u nas zakład. Oczywiście, że nie wszystkie mogą być przyjęte, gdyż osobna komórka to rozpatruje, natomiast generalnie przyjmujemy wszystkie, dlatego że to też zwiększa rozpoznawalność i identyfikację z naszą marką.

A żużel ma mnóstwo ciekawostek, o które można się założyć…

Jest na tyle wielowątkowy, że można spokojnie obstawić, w którym momencie coś się wydarzy. Mamy pole do kombinowania. W ramach społeczności lokalnej, możemy sobie stworzyć kwestie indywidualne, dotyczące Torunia. Musimy wejść w biznes rozpoznania potrzeb kibiców, a następnie wprowadzić konkretne rozwiązania. Jesteśmy otwarci.

Nazwa eWinner mówi wiele o celach drużyny.

Zdecydowanie. Chciałbym żeby to się przykleiło do teamu. Winner to jest winner. Jest też korona, więc te dwie rzeczy powinny wystarczyć. Jeśli się uda wygrać ligę, wówczas możemy renegocjować umowę. Mamy taką furtkę pierwszeństwa. Chcę po prostu zobaczyć, czy wszystko się spełni. Będziemy grali dalej, jeśli zobaczę, że nadal obie strony będą chciały iść wyżej. Mają być najlepsi. My też jesteśmy prężni. W tym biznesie albo się szybko dorasta albo jest problem.

Czy kształt drużyny i sztabu szkoleniowego też miały wpływ na Państwa decyzję?

Zdecydowanie. Takie zmiany, jakie tu nastąpiły bardzo nam przypadły do gustu. Było troszeczkę wahań, ale jak zobaczyłem finał tego wszystkiego w drużynie, to pomyślałem sobie o nadarzającej się szansie. Na tak ciężkim rynku sponsorów sportowych wbicie się w niszę to taka okazja dana nam z góry. Menedżer i zawodnicy będą ze mną współpracować i jestem przekonany, że wejdą do elity.

Rozmawiał KONRAD MARZEC