Michał Nowiński wciąż lubi pojeździć dla przyjemności/ fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W minionym sezonie Michał Nowiński był mechanikiem u Jakuba Jamroga. Jak mówi wychowanek tarnowskiej Unii, wrażenia z pracy jako mechanik i jako zawodnik są zupełnie inne.

Masz za sobą pełny sezon w roli mechanika zawodnika z ekstraligi. Jak wrażenia?

Dokładnie tak. Ekstraliga to zupełnie inna bajka i otoczka niż 1. czy 2. liga. W tych dwóch ligach miałem okazje startować. Na pewno jestem zadowolony z tego, że miałem możliwość pracowania u dobrego zawodnika ekstraligowego jakim jest Jakub oraz być w profesjonalnym wrocławskim klubie. Wrażenia są jak najbardziej pozytywne i dla mnie jest to kolejne doświadczenie w moim życiu.

Nie żałujesz, że poszedłeś w tym kierunku?

Cały czas żałuję i czuję pewien niedosyt, że już nie kontynuuję swojej jazdy na motocyklu. Dużo się nauczyłem i z tym bagażem doświadczeń myślę, że byłbym teraz w innym miejscu. Jednak wracając do pytania, patrząc teraz przez pryzmat wszystkich zadłużeń klubów i ich upadków, chyba się cieszę, że już nie muszę sobie zaprzątać głowy tym, czy dostanę od klubu swoje pieniądze, czy może jednak jakiś prezes powie „zamykamy interes, a pieniędzy nie będzie”. W sumie raczej się cieszę, że załapałem się do mechaniki.

Będziesz kontynuował współpracę z Kubą Jamrogiem?

Nie. Z Kubą po sezonie odbyliśmy męskie rozmowy i rozstaliśmy się w zgodzie, podając sobie ręce. Tak jak kiedyś mówiłem, kolegowaliśmy się długi czas i to jest chyba prawda, że przyjaciel jednak nie sprawdza się jako szef. Kuba ma teraz nowego mechanika, a ja może będę gdzie indziej. Każdy podąża swoją drogą.

Jakim szefem jest Kuba?

Jakub jest wymagającym szefem, ale zarazem ugodowym człowiekiem. Praca ma być wykonana w stu procentach i wszystko ma być przygotowane do zawodów.

– Zimą mechanicy, tak jak zawodnicy, dostają oferty pracy – mówi Michał Nowiński

Lepiej być mechanikiem czy żużlowcem?

Zależy kiedy (śmiech). Jak mój zawodnik wygrywa swoje biegi, to lepiej być mechanikiem, ale jak już coś gorzej wychodzi, to wtedy wolałbym być w kevlarze (śmiech). Na pewno jak byłem zawodnikiem, mniej się stresowałem. Jakoś lżej podchodziłem do zawodów, bo jednak mechanik jest odpowiedzialny za przygotowanie motocykli i dopilnowanie wszystkiego. Już jednak powoli się przyzwyczajam do mojej nowej roli.

Zimą odpoczywasz?

Nie miałem długiej przerwy, ponieważ nie lubię siedzieć w domu i pracowity chłopak jestem. Od razu po sezonie zacząłem pracę u kolegi w autokomisie, bo bardzo lubię to robić, a i zarobić można, więc jest naprawdę w porządku. Teraz właśnie za niedługo wyjeżdżam na moje pierwsze od dziewięciu lat wakacje, ponieważ nigdy nie było czasu, bo był żużel na okrągło – w końcu odpocznę.

Gdy rozmawialiśmy zimą zeszłego roku, mówiłeś, że rozważasz jeszcze powrót na tor. To nadal aktualne?

Tak, miałem w planach wystąpić w zawodach, ale jednak życie i praca u Jakuba zweryfikowały moje plany. Oficjalnie już raczej nie wystąpię w żadnych zawodach, ale nigdy nie wiadomo, co komu wpadnie do głowy.

Miałeś okazję coś pojeździć w roku 2019?

Tak, miałem okazję pokręcić treningowe kółka we Wrocławiu, za co dziękuję trenerowi Darkowi Śledziowi. Super było przejechać się na tym pięknym wrocławskim stadionie i poczuć tę adrenalinę i prędkość. Ciągle też jeździmy z kolegami z toru w pobliskiej miejscowości pod Tarnowem na specjalnie zbudowanym torze. Tam jest już totalny „fun” i typowa jazda na luzie, więc motocykle cały czas są w moim życiu i ciągnie mnie do nich.

Mechanicy zimą też dostają oferty pracy jak zawodnicy?

Oczywiście. Tak jak zawodnicy dostają oferty od klubów, tak też u mechaników jest taka mała karuzela transferowa. Każdy zawodnik szuka mechaników i dobiera sobie takie osoby, aby czuł się dobrze w tym otoczeniu.

Gdzie więc będziesz pracował?

Kilka ofert pracy dostałem, muszę się zastanowić, która będzie dla mnie najlepsza i zdecyduję, gdzie i u kogo będę pracował.

Dzięki za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał MICHAŁ CZAJKA

ZOBACZ TAKŻE: